Wirtualny stół, na ekranie którego wyświetla się ciało człowieka, a specjalne funkcje pozwalają podglądać szczegóły różnych układów czy narządów. Medycyna idzie do przodu i wykorzystuje coraz szerzej technologiczne innowacje, również w trakcie kształcenia lekarzy. Zwykle z korzyścią dla pacjenta. Jednak przyszły medyk anatomii nie nauczy się, ćwicząc wyłącznie w wirtualnym prosektorium.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Multimedialny stół do nauki anatomii może robić wrażenie. Jest wyposażony w dotykowy ekran, na którym wyświetla się wirtualny pacjent. Do wyboru: mężczyzna, kobieta, osoba starsza, młoda, dziecko. Można zobaczyć z dużą dokładnością, jak zbudowany jest szkielet czy mięśnie człowieka, ustawiać poszczególne warstwy i wirtualnie "pogrzebać" w zakamarkach ludzkiego ciała, przekonać się jak w stosunku do siebie ułożone są poszczególne fragmenty.
Brzmi fascynująco i może zachęcić przyszłych studentów medycyny, którym dana uczelnia oferuje takie wirtualne prosektorium. Niektóre nowo otwierające się kierunki lekarskie, a takich mamy w tym roku kilkanaście po tym, jak złagodzono kryteria ich powstawania, chwalą się wirtualnymi prosektoriami.
Tymczasem Porozumienie Rezydentów OZZL alarmuje, że wirtualne pracownie nie mogą zastąpić zajęć na rzeczywistych preparatach. Jak przekonuje, uczelnie sięgają po wirtualne prosektoria, bo nie mają na wyposażeniu własnych rzeczywistych prosektoriów.
Niekiedy mają umowy z odległymi o kilkadziesiąt kilometrów pracowniami, więc wygodniej im prowadzić zajęcia na miejscu z wykorzystaniem multimedialnych narzędzi. Jednak praca wyłącznie na wirtualnym pacjencie - jak przekonuje w rozmowie z naTemat.pl przewodniczący Porozumienia Rezydentów Sebastian Goncerz - nie wystarczy, by dobrze przygotować przyszłego medyka do zawodu.
Według niego żaden wirtualny stół anatomiczny nie zastąpi wizyty w prosektorium i pracy na preparacie ludzkim.
Jego wątpliwości nie rozwiewa nawet informacja Politechniki Wrocławskiej, która właśnie uruchomiła kierunek lekarski i chwali się wirtualnym prosektorium jako uzupełnieniem zajęć w rzeczywistych pracowniach.
W przededniu rozpoczęcia roku akademickiego przekazano mu, że zajęcia w prosektoriach będą się odbywać od drugiego semestru. Nie ma jednak szczegółów, ani jakie pracownie to będą, gdzie, ale też, jakie będą proporcje między zajęciami na tkankach wirtualnych i ludzkich.
– Uważamy, że uczelnia powinna mieć wszystko dopięte przed rozpoczęciem rekrutacji – przekonuje Sebastian Goncerz.
Zresztą – jak mówi przewodniczący PR – wiele uczelni mając kierunki lekarskie, nie ma własnych prosektoriów, więc podpisuje umowy na zajęcia w miejscach, gdzie one funkcjonują, np. w innej uczelni mającej takie pracownie anatomiczne lub w szpitalu.
Zdaniem Goncerza, uwolnienie kierunków lekarskich i otwarcie kilkunastu nowych w jednym czasie spowodowało, że brakuje zaplecza w postaci prosektoriów anatomicznych, więc uczelnie podpisują umowy z prosektoriami w szpitalach.
– W prosektoriach przy szpitalach są sekcje zwłok pacjentów, a nie preparaty anatomiczne. Sekcje zaś robi się nie w celu obejrzenia i poznania struktur ludzkiego ciała, ale np. aby poznać przyczynę śmierci. Są to czasem drastyczne obrazy, bo trafiają tam ciała osób po wypadkach, po samobójstwach – wyjaśnia.
– To może być szokujące dla studenta pierwszego roku, bo w zwykłym prosektorium anatomicznym zajęcia zaczyna się np. od preparatów kości i przechodzi stopniowo do innych. Prowadzenie zajęć z anatomii w prosektoriach szpitalnych jeszcze kilka lat temu nie miało miejsca, więc czas pokaże, czy będzie to skuteczna forma nauki – mówi.
Co do nauki na wirtualnym stole, jego zdaniem zupełnie inaczej się myśli o ludzkim ciele, gdy się widzi jego choćby najdokładniejszy, ale wirtualny obrazek, a inaczej, gdy się to rzeczywiście zobaczyło i dotknęło. Chodzi o obycie z ludzkimi preparatami i umiejętności.
– Nie można w tej sytuacji korzystać z półśrodków – zaznacza i dodaje, że zapewnienie na 100 proc. zaplecza dla kierunku lekarskiego od samego początku, szczególnie w mniejszej miejscowości, jest znacznie trudniejsze, ale nie może odbijać się na jakości kształcenia.
Politechnika Wrocławska idzie w innowacje
Agnieszka Czajkowska-Masternak z Wydziału Medycznego Politechniki Wrocławskiej, zapewnia, że studenci będą uczyć się anatomii także na preparatach ludzkich, czyli w tradycyjny sposób. Zajęcia mają być prowadzone - jak informuje - we wrocławskich szpitalach, które posiadają prosektoria, a PWr podpisała stosowne umowy w tej sprawie.
Jak informuje, studenci kierunku lekarskiego będą odbywali standardowe zajęcia z zakresu anatomii w "co najmniej dwóch prosektoriach, w szpitalach partnerskich, stanowiących bazę kliniczną i dydaktyczną dla wydziału medycznego".
Zapewnia, że prosektorium wirtualne nie zastąpi zajęć w tym rzeczywistym, ale ma być uzupełnieniem tradycyjnych zajęć z anatomii.
– Od samego początku w naszych planach zakładaliśmy, że kształcenie będzie się odbywało dwutorowo: w nowoczesnych pracowniach typu Wirtualne Prosektorium wyposażonych w specjalne, bardzo nowoczesne stoły do interaktywnej nauki anatomii, histologii, embriologii oraz radiologii, a także w prosektoriach, gdzie studenci mają kontakt ze zwłokami ludzkimi. Gwarantujemy więc naszym studentom różne sposoby nauczania anatomii, także te najnowocześniejsze, które są już z powodzeniem stosowane w najlepszych uczelniach medycznych na świecie – przekonuje przedstawicielka PWr.
Jak dodaje, "to sami studenci pragną nowych technologii w nauczaniu".
Na stronie wydziału czytamy w opisie, że uczelnia zapewnia m.in. "szkolenie od pierwszego roku w nowoczesnych laboratoriach: Wirtualne Prosektorium wyposażone w 84-calowe stoły do nauki anatomii (...), oraz że "wrocławskie szpitale partnerskie będą stanowiły bazę kliniczną i dydaktyczną kierunku lekarskiego".
Na dziś nie ma jednak szczegółowych informacji, z którymi szpitalami zostały podpisane umowy na korzystanie z prosektoriów.
Jak wygląda wirtualne prosektorium?
To multimedialny stół z dużym ekranem LED, na którym wyświetla się szczegółowy obraz 3D ciała człowieka o naturalnych wymiarach. Stół wirtualny przypomina tradycyjny stół do sekcji zwłok.
Wyodrębnionych jest kilkanaście układów anatomicznych i można wybierać, jakie warstwy lub narządy mają być wyświetlone. Istnieje też możliwość wizualizacji przepływu krwi czy preparatów histologicznych. Dotykowy ekran pozwala na obracanie wizualizowanego na ekranie wybranego narządu lub układu, powiększanie wybranych fragmentów, dokonywanie pomiarów, odseparowywanie tkanek.
– W naszej Pracowni Wirtualne Prosektorium znajdują się aż trzy takie stoły anatomiczne, które prezentują ciało ludzkie w rzeczywistych rozmiarach. Ich oprogramowanie zawiera realistyczną i dokładną wizualizację 3D anatomii ludzkiej. Taki stół składa się z dużego dotykowego ekranu, przypominającego wielkością dorosłego człowieka – informuje Agnieszka Czajkowska-Masternak z PWr.
Jak dodaje, jest też możliwość "wpisywania" dodatkowych informacji i obrazów pochodzących z nośników zewnętrznych np. z badań CT lub MRI, co dodatkowo podnosi atrakcyjność nauki przy próbie lokalizowania odmian lub patologii anatomicznych.
– Tak dokładna prezentacja anatomicznych szczegółów budowy ludzkiego organizmu jest znakomitym uzupełnieniem zajęć w prawdziwym prosektorium. Stoły anatomiczne to aktualnie najbardziej zaawansowane narzędzie dydaktyczne, które pozwala na kompleksową naukę anatomii – przekonuje.
Studenci z pewnością są otwarci na nowe technologie w nauczaniu, czy jednak ktoś weryfikuje to, w jakim zakresie zastępują one, a w jakim uzupełniają tradycyjne metody dydaktyczne? I jak wpływa to na jakość kształcenia?
Obyśmy nie musieli się przekonać na żywym organizmie, gdy obecni studenci medycyny kształceni w wirtualnych pracowniach wejdą już do zawodu i będą musieli zmierzyć się z realnym pacjentem.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.