Gdy papież Franciszek i zwołany w Watykanie synod przypominali wczoraj o wartości gejów i lesbijek, lider polskiego Kościoła abp Stanisław Gądecki natychmiast udzielił wywiadu, w którym nazwał to "tańczeniem pod muzyczkę świata" i uleganiem "dewiacjom". Nic dziwnego, że wielu Polaków pyta dziś więc już nie, czy dojdzie do schizmy polskich biskupów, ale jak szybko to nastąpi. – Oni nie mają w sobie tak wielkiej śmiałości, ale jesteśmy dopiero na początku tego konfliktu – ocenia prof. Zbigniew Mikołejko.
Polska twierdza kontra watykańskie dewiacje...
Poniedziałkowe popołudnie przyniosło spore zaskoczenie wszystkim, którzy byli przekonani, że w Kościele nie ma miejsca dla mniejszości seksualnych, a hierarchowie potrafią mówić o gejach i lesbijkach tylko jako grzesznikach i jednym z największych zagrożeń dla świata. W końcu jeszcze kilka lat temu ówczesny papież Benedykt XVI uznawał, że homoseksualiści to ludzie żyjący w "wewnętrznym nieuporządkowaniu", a każdy przejaw miłości między nimi musi być rozpatrywany jako grzech.
Nic więc dziwnego, że raport przygotowany przez zespół dwustu biskupów z całego świata i opublikowany podczas trwającego w Watykanie synodu uznano wręcz za małą rewolucję. Poruszanej w tym dokumencie "refleksji nad kwestią homoseksualizmu" towarzyszy bowiem zupełnie inny język niż znany dotąd. Czytamy tam, że "homoseksualiści posiadają dary i cechy, które mogą zaoferować wspólnocie chrześcijańskiej", a wychowywanie przez nich dzieci należy rozpatrywać przede wszystkim przez pryzmat dobra najmłodszych.
Gdy kolejne agencje informacyjne prześcigały się więc w informowaniu o tej epokowej zmianie narracji Kościoła, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki postanowił szybko przypomnieć, że w Polsce nikt nie pozwoli, by katolicy stali się bardziej tolerancyjni dla mniejszości seksualnych.
Szef polskiego Episkopatu dodał, że w sprawie watykańskiego raportu kontaktował się już z innymi hierarchami i ma wrażenie, że "przeważająca większość biskupów myśli zdrowo". Abp Stanisław Gądecki dał też do zrozumienia, że będzie jednym z tych, którzy "nie zamierzają popuścić i poddać się temu naciskowi". Na świecie poparcie znalazł jak na razie jednak tylko u metropolity Rygi. Czyli abp. Zbigniewa Stankiewicza, którego poglądy na wiarę i świat kształtowały się w trakcie studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Trudno więc nie uznać go za przedstawiciela tego, co nazywamy polskim Kościołem.
Spór między tym środowiskiem a otwartymi na świat hierarchami coraz bardziej zyskującymi na znaczeniu tylko się wzmacnia. I zmusza do zadania sobie pytania, czy przypadkiem dalsze zmiany w języku Watykanu, a z czasem może i obowiązującej doktrynie nie sprawią, że doczekamy się w Polsce schizmy zacietrzewionych konserwatystów?
Naszym biskupom brak śmiałości do schizmy?
Jak komentuje w rozmowie z naTemat prof. Zbigniew Mikołejko, historyk religii, to zjawisko w zasadzie już obserwujemy. Jego zdaniem, od okrzyknięcia Jasnej Góry lub Krakowa nową stolicą prawdziwego Kościoła i powołania "antypapieża" najbardziej wpływowych polskich biskupów odżegnuje tylko brak odwagi.
Zdaniem filozofa i historyka religii, polscy biskupi zaczynają otwarcie krytykować Stolicę Apostolską i kolegów z innych rejonów świata, bo zrozumieli, że na panewce spalił ich plan "przeczekania" czasów papieża Franciszka i kard. Waltera Kaspera, który mocno wspiera obecnego Ojca Świętego w zmianie narracji Kościoła. – W Polsce zrozumieli, że przeczekać się nie da, bo Kościół staje się coraz bardziej otwarty. Na razie nawet nie tyle doktrynalnie, co humanistycznie. Papież po prostu daje właśnie naszym biskupom lekcję humanizmu i zrozumienia dla ludzi – przekonuje profesor.
Im więcej krytyki Watykanu, tym bliższa emerytura
Kolejna ostra krytyka "humanistycznej rewolucji" papieża Franciszka może tylko oznaczać zepchnięcie hierarchów takich, jak abp Stanisław Gądecki na margines współczesnego Kościoła. W ocenie prof. Mikołejki, takie komentarze mogą przede wszystkim przybliżać przejście szefa KEP i wielu polskich biskupów na emeryturę. Inny ze scenariuszy na uciszenie wyraźnego buntu nad Wisłą to, zdaniem eksperta, skorzystanie z doświadczeń Jana Pawła II, który nie zawahał się przed laty przed obaleniem całego węgierskiego episkopatu, który skompromitował się w oczach wiernych.
– I kto wtedy będzie liczył się z ludźmi pozbawionymi władzy? Zresztą spora cześć kleru w Polsce oczekuje właśnie takich zmian. Inna część oczywiście wspiera nadal ten ultrakonserwatywny nurt, ale księża w dużej mierze tylko noszą maskę pokory i z trudem akceptują to, że nie mają szans na "wychylenie się". Szczególnie z ręką wyciągniętą do środowisk LGBT – stwierdza naukowiec.
"Tu nikt nie musi się już odrywać..."
Podobnie przyszłość obrażonych na Watykan biskupów z Polski widzi socjolog religii prof. Maria Libiszowska-Żółtkowska. – W Polsce nawet nikt nie musi się już od Kościoła powszechnego odrywać. Tu dominuje przecież zasada "moja chata z kraja" i założenie, że bez odłączania się od Watykanu można w tym miejscu realizować własną politykę – tłumaczy.
Zdaniem prof. Libiszowskiej-Żółtkowskiej, najlepszym dowodem na istniejącą już oda dawna odrębność polskiego Kościoła jest stopień w jakim wprowadza się w nim zasady przyjęte... w 1965 roku podczas Soboru Watykańskiego II.
Po jedenaste, czcij biskupa swego
Ostateczne powstanie na bazie tej sporej części polskiego Kościoła zupełnie nowego, odrębnego od władzy watykańskiej odłamu katolicyzmu wróży jednak Kamil Sipowicz.
W ocenie filozofa religii, Polacy uprawiają wręcz quasipogański kult, w którym cześć oddaje się właśnie biskupom. – W naszym kraju traktuje się ich niczym bożków. Wiernych nie razi, że ci ludzie chronią księży pedofilów, czy prześcigającą się w długości szat i hodowli danieli. Pycha biskupów polskich i brak refleksji u wiernych prowadzi do atrofii Kościoła – podsumowuje Kamil Sipowicz.
Odnośnie do tych dewiacji, (..) istnieje niebezpieczeństwo tańczenia pod muzyczkę świata i poddania się naciskowi ze strony środowisk laickichCzytaj więcej
Komentarz czytelnika
Wypowiedź abp. Gądeckiego to oficjalne stanowisko Kościoła czy też prywatne wynurzenia? Czemu abp nie wystosował stosownego pisma do papieża tylko podnosi krytykę za pośrednictwem mediów? Tego typu wypowiedź wprowadza niezłe zamieszanie, wierni już nie wiedzą kogo powinni słuchać.
Prof. Zbigniew Mikołejko
Oni nie mają w sobie tak wielkiej śmiałości. Jednak ten rozdźwięk między Kościołem w Polsce a Watykanem dziś staje się tylko jawny. Istniał natomiast od bardzo dawna. To zjawisko wciąż nie jest ujawnione jednak w całej krasie. Sądzę, że jesteśmy dopiero na początku tego konfliktu.
prof. Maria Libiszowska-Żółtkowska
Sobór Watykański II też wciąż nie został w pełni "przetrawiony" przez hierarchów. Kościół w Polsce w porównaniu do tzw. zachodniego jest nie tylko wyjątkowo konserwatywny, ale wręcz fundamentalistyczny. Jest też w dużej mierze po prostu ludowy. I stąd właśnie bierze niechęć do wszelkich odstępstw.
Myślę, że polski Kościół jako najbardziej konserwatywny w całym świecie katolickim zmierza do zaistnienia takiego scenariusza. I odpowiedzialni są za to głównie polscy wierni, którzy nie wymuszają od hierarchów naśladowania Chrystusa.