Legendarny antykomunistyczny opozycjonista Bogdan Lis wraca w rozmowie z naTemat do spotkania z Antonim Macierewiczem w 1983 roku. To po tamtej rozmowie uznał obecnego szefa MON za agenta KGB. Dzisiaj nie zmienił swojego zdania. – Dla mnie to jest człowiek, który szkodzi Polsce. I powtórzę, że pojawia się tylko jedno pytanie. Szkodzi, bo jest chory, czy szkodzi dlatego, że ma jakieś związki ze służbami z dawnych lat? – mówi nam Lis.
W kontekście ostatnich informacji o Macierewiczu, furorę w sieci robią pana słowa dla "Newsweeka” z ubiegłego roku na temat Antoniego Macierewicza. Obecny szef MON miał pana przekonywać w 1983 roku, że "należy pokochać ZSRR”. Jak doszło do waszego spotkania i co konkretnie pan usłyszał?
Bogdan Lis:Aleksander Hall organizował spotkanie, na które zgodziłem się niechętnie, dlatego że byłem osobą, która się ukrywała. Obowiązywały mnie więc wszelkie zasady konspiracji. Antoni Macierewicz wyszedł wtedy na przepustkę z obozu dla internowanych. Nie wrócił tam, ale mógł być inwigilowany. Tak sądziłem, gdyby rzeczywiście stanowił jakieś zagrożenie. To wymagało dużo zachodu, żeby takie spotkanie zorganizować. Ale w końcu się zgodziłem i przyszedłem.
I co było dalej?
Ono trwało bardzo krótko, bo potraktowałem Macierewicza jako człowieka bardzo niebezpiecznego, jako kogoś kogoś, kto współpracuje nawet nie z polską bezpieką, tylko z KGB. Bo żaden z funkcjonariuszy SB nie namawiał mnie, bym pokochał Związek Radziecki. A dokładnie to mówił Macierewicz. I to mówił z przekonaniem twierdząc, że musimy pokochać ZSRR naprawdę szczerze, bo tylko wtedy, kiedy Rosjanie uwierzą nam, że ich kochamy, dadzą nam więcej swobody. Jak to usłyszałem, szybko z tego spotkania uciekłem, bo nie spodziewałem się takich słów.
Tylko te słowa utkwiły panu w pamięci, czy jeszcze coś zwróciło pana uwagę?
Mówił, że "Solidarność” jest skończona, że trzeba się ujawnić, że nie ma sensu dalej działać w opozycji. Posługiwał się nowomową z ówczesnej telewizji.
Czy tylko na podstawie tych słów zaczął pan podejrzewać Macierewicza o konszachty ze służbami ZSRR?
Na podstawie tych słów, ale wtedy nie trzeba było więcej. To był stan wojenny. My działaliśmy w konspiracji. Byliśmy zwalczani przez służby specjalne wszystkich komunistycznych państw. Nie musiałem kalkulować, zastanawiać się. To, co mówił, było zgodne z tym, co chciał, żeby polska bezpieka, czy raczej sowieci, osiągnęli.
Oczywiście. I tylko dlatego się z nim spotkałem. Nie przyszło mi do głowy, że coś takiego mogę od niego usłyszeć. Dlatego wchodzą w grę dwa wytłumaczenia: albo był agentem KGB, albo po prostu zwariował.
A jak pan teraz po latach ocenia Macierewicza, jego współczesną działalność?
Nie chciałbym mieć z nim nic wspólnego. Na każdym etapie i na każdym poziomie. Dla mnie to jest człowiek, który szkodzi Polsce. I powtórzę, że pojawia się tylko jedno pytanie. Szkodzi bo jest chory, czy szkodzi dlatego, że ma jakieś związki ze służbami z dawnych lat?
Ja mam po prostu swoje zdanie na jego temat. I nie zdarzyło się nic, co spowodowałoby, żebym to zdanie mógłbym zmienić. Przypomnę choćby sposób likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Ten słynny raport to ujawnianie polskich agentów… Kto tak robi? Wypisz, wymaluj ktoś, kto działa na szkodę państwa polskiego. Rola Antoniego Macierewicza we współczesnej historii Polski jest bardzo negatywna. Myślę, że rozsądni ludzie, którzy obserwują polską scenę polityczną, to, co się w tej chwili na niej dzieje, i to, co robi Macierewicz w armii, nie potrzebują dodatkowych argumentów.
Wiele osób zwraca też uwagę na bardzo dziwną ewolucję poglądów obecnego szefa MON, od fascynacji lewicą w młodości do narodowej prawicy dzisiaj.
Wielu działaczy opozycyjnych było zaangażowanych czy zafascynowanych ruchem socjalistycznym. To akurat nie jest obciążające. Ale może to miało jakiś wpływ na jego wybory.