
Znany bloger kulturalny Andrzej Tucholski nie kryje rozczarowania. Uważa, że Polskie Radio RDC skopiowało nazwę prowadzonego przez niego od lat bloga. Bloger zdaje sobie sprawę z tego, że nazwa "jestKultura" nie zostało przez niego zastrzeżona. Twierdzi jednak, że "wielkie radio" złamało kodeks honorowy i weszło na jego podwórko. – Świat kultury to trudne realia, trochę przykro, że twórcy nie przykładają należytej uwagi do cudzych prac – mówi w rozmowie z naTemat.
Złamano "Medialny kodeks honorowy"
Czy bloger ma prawo czuć się okradziony? Jak mówi w rozmowie z naTemat, nie jest to uczucie, które mu w tym momencie towarzyszy. – Czuję się jedynie trochę zawiedziony. Świat kultury to trudne realia, trochę przykro, że twórcy nie przykładają należytej uwagi do cudzych prac – wyjaśnia swoje stanowisko.
"jestKultura" to nie jest zastrzeżone pojęcie i wiem, że teoretycznie można go używać do woli - np. przy nazywaniu tak swojej kulturowej audycji. Wierzę jednak silnie, że w świecie mediów (szczególnie internetowych) istnieje jakiś niepisany kodeks honorowy, zgodnie z którym sprawdza się, czy ktoś już podobnego projektu (lub projektu o podobnej nazwie) nie prowadzi i wtedy się tej osobie w podwórko nie wchodzi. Tak jak nie widzę możliwości, by np. u mnie pojawił się stały cykl lub dział bloga "Bez pudru" lub "Qadrans Qltury" tak też dziwi mnie, że gdzieś w świecie mediów o kulturze pojawił się stały cykl "Jest kultura".
Andrzej Tucholski napisał w sprawie nazwy nowego programy w Polskim Radiu RDC do jego przedstawicieli, ale nie otrzymał jeszcze żadnej odpowiedzi. Jednak problem "kodeksu honorowego", na który powołuje się bloger jest niezwykle interesującym tematem. Natychmiast pojawia się bowiem pytanie, kto i na jakiej podstawie miałby oceniać, czy danej nazwy w mediach można użyć, czy też należy zapytać o zgodę wszystkie osoby, które także z niej korzystały.
Autor bloga "jestKultura" nie doszukuje się złych intencji w działaniu osób, które użyły nazwy jego bloga. Twierdzi jednak, że nie wykonały swojej pracy należycie. – Wierzę, że nazwanie audycji kulturowej nazwą mojego bloga to przypadek braku należytego researchu, a nie żadne brzydkie zagrania. Jestem ciekaw, czy stacja w ogóle widzi tutaj jakikolwiek problem (być może moja wiara w ten kodeks mediów okaże się dzisiaj wyjątkową naiwną), a jeśli tak - czy opracujemy razem jakąś formę porozumienia – mówi Tucholski.
Nie można nazwać audycji o lifestyle’u “Kominek” bez zgody Tomka Tomczyka, gdyż kryjące się za tym słowem treści są jego prywatnym dorobkiem. CZYTAJ WIĘCEJ
Trudno sobie wyobrazić, aby sama nazwa "kominek" musiała być każdorazowo konsultowana z założycielem jednego z najpopularniejszych blogów w Polsce. Tucholski twierdzi jednak, że tak właśnie powinno to wyglądać. – Mówimy tutaj o dwóch różnych rzeczach. Jedną z nich jest podstawowe w dzisiejszych czasach google'owanie każdego swojego pomysłu, czy być może identyczny już gdzieś nie istnieje. Załóżmy, że ktoś może bezwiednie wymyślić, że nazwie swój program "Kominek", bo może lubi kominki. Po standardowej procedurze szukania zbieżności z rynkiem powinien jednak od tego pomysłu odejść - to jest czyjś dorobek i czyjeś osiągnięcie – twierdzi bloger.

