Od czasów, gdy na półkach naszych domów kurzyły się rzędy kaset magnetofonowych, przeżyliśmy już kilka muzycznych rewolucji. Najpierw z entuzjazmem witaliśmy płyty CD, których nie trzeba było przewijać, bo dowolny utwór wybierało się za dotknięciem guzika. Później wraz z przełomem, jakim było MP3, stopniowo rezygnowaliśmy z płyt na rzecz niewielkich i poręcznych odtwarzaczy, które można było wypełnić setkami nagrań i nosić ze sobą niemal wszędzie.
Znany amerykański autor piszący o kulturze masowej, Chuck Klosterman, poświęcił kiedyś cały rozdział swojej książki temu, jakie płyty zamierza zabrać ze sobą w samochodową podróż śladami miejsc pochówku najsłynniejszych amerykańskich muzyków. Mając świadomość ograniczonego miejsca, rozważał, które i dlaczego są dla niego najważniejsze. Było to bardzo ciekawe, ale dla młodych ludzi wychowanych w erze serwisów streamingowych staje się już nieco niezrozumiałe.
Skazani na streaming?
Zdaniem Guldy najmłodsi “użytkownicy” muzyki zatracili już w dużym stopniu właściwy jego pokoleniu “fetysz posiadania”: nie tylko nie potrzebują dziś płyt CD, ale nawet plików na dysku – wystarczy im dostęp do internetu, gdzie mają wszystkie nagrania, jakie tylko sobie wymarzą.
Z jednej strony wzrost ten nie powinien dziwić - potentaci tacy jak Spotify czy Wimp dopiero co weszli na nasz rynek, więc nawet nieznaczny wzrost liczby płacących subskrypcję generuje poważny wzrost statystyk. Z drugiej strony ciekawe jest moim zdaniem to, że przychód z tytułu subskrypcji już teraz niemal dorównuje przychodom z tytułu pobrań modelu "płać za ściągnięcie". Rok obecności na naszym rynku serwisów subskrypcyjnych wystarczył, by generowane przez nie przychody dorównały przychodom z obecnych od lat sklepów sprzedających pliki w modelu "płać za ściągnięcie" CZYTAJ WIĘCEJ
Czy wyraźny trend ku dalszej “dematerializacji” muzyki będzie się utrzymywał?
– Choć sam mam jeszcze gdzieś na dysku sporo plików MP3, właściwie już z nich nie korzystam. Technologia streamingowa stale się rozwija i zdaje się wypierać pozostałe z popularnych sposobów słuchania muzyki – twierdzi Przemysław Karolczyk, założyciel portalu Uwolnijmuzyke.pl. I rzeczywiście, Spotify, Muzo, Deezer czy WiMP zadomowiły się już w Polsce na dobre.
Mieczysław Kominek z Polskiego Centrum Informacji Muzycznej w rozmowie z naTemat twierdzi jednak, że muzyczna rewolucja nie oznacza śmierci tradycyjnych sposobów słuchania muzyki. – Nowe rozwiązania nie wyprą kompletnie płyt CD czy winylowych. Wiele osób wciąż jednak chce korzystać z muzyki na nośnikach – ocenia Kominek. I rzeczywiście – winyle wciąż sprzedają się dobrze.