
Unijna nominacja Donalda Tuska była zaskoczeniem. Także dlatego, że przez ostatnie tygodnie do Brukseli wysyłano głównie Radosława Sikorskiego, który miał zostać następcą baronessy Catherine Ashton. Sikorski zostaje jednak w Polsce, ale może zostać z niczym.
W czwartkowe popołudnie 28 sierpnia jak grom z jasnego nieba pojawia się depesza doskonale poinformowanej agencji Reutera. Autorzy piszą, że Donald Tusk jest faworytem w wyścigu o przewodnictwo w Radzie Europejskiej. Po chwili pojawiają się pytania: A co z Sikorskim? Bo przez ostatnie kilka tygodni to właśnie on był wysyłany do Brukseli jako nowy Wysoki Przedstawiciel UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, a Tusk twardo zapewniał, że zostaje w Warszawie.
Czuję się usatysfakcjonowany, że premier Tusk umiał użyć taktycznie także mojej osoby, by uzyskać wynik, który jest dla Polski najlepszy. Czytaj więcej
Chociaż od początku było niemal pewne, że Donalda Tuska zastąpi Ewa Kopacz (pisaliśmy o tym 1,5 miesiąca temu), to także Sikorski pojawiał się na giełdzie nazwisk. To jeden z najważniejszych ministrów, wiceprzewodniczący PO i jeden z najpopularniejszych polityków tej partii. W sondażu Millward Brown dla TVN24 aż jedna czwarta wyborców uznała, że to Sikorski powinien stanąć na czele partii. Wyprzedził zarówno Ewę Kopacz, jak i Tomasza Siemoniaka.
Sikorski nie zostanie ani Wysokim Przedstawicielem, ani komisarzem, ani premierem. Co więcej, może nawet wylecieć z rządu.
Polityk bliski premierowi mówi, że prezydent miał sugerować, iż powinna objąć ministrów obciążonych aferą podsłuchową - szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. (…) Według naszych rozmówców następcą Sikorskiego w MSZ mógłby zostać b. premier Jan Krzysztof Bielecki, który jest namawiany do wejścia do nowego rządu. Czytaj więcej
Jednak to Sikorski był silniejszą stroną w tym sporze, szczególnie mając poparcie Donalda Tuska. Dzisiaj role się odwróciły. Tusk wyjeżdża, a konstytucja oddaje karty w ręce Komorowskiego. I prezydent już sygnalizuje, że będzie wykorzystywał sytuację. Platforma pikuje i Komorowski boi się, że to zaszkodzi jego walce o reelekcję. Dlatego stara się oddzielić od PO, pokazać, że nie jest przybudówką rządu. Jedną z oznak nagle odzyskanej asertywność może być pozbycie się Sikorskiego. Który już raz nie miał szczęścia do relacji z pierwszym obywatelem. Dość przypomnieć, że na wejście Sikorskiego do rządu nie chciał się zgodzić już Lech Kaczyński, sugerując nieetyczne związki z obcym rządem.
– Cała koncepcja polityki zagranicznej firmowana przez Radosława Sikorskiego, czyli ocena sytuacji w regionie, stosunki z Rosją, postawienie na Niemcy, zamiast USA, była błędna – mówi Witold Waszczykowski z PiS. – W tym roku rząd musiał dokonać skrajnej zmiany polityki zagranicznej. W normalnym państwie, jeśli taka koncepcja po kilku latach się wali, polityk, który ją firmował mówi jak Bieńkowska „sorry, nie udało mi się” i odchodzi – mówi były wiceminister spraw zagranicznych.
