
Czy można kogokolwiek winić, że kwiaty malowane na szybach przez mróz chętnie zamieniłby na takie, które można wpleść we włosy? Że szarobure wieczory, nawet rozświetlone tysiącami kolorowych choinkowych lampek, bez mrugnięcia okiem przehandlowałby za kilka słonecznych poranków? Pewnie nie, tak samo jak trzeba przyznać rację tym, dla których słowo „wigilia” wypowiadane pod nieobecność najważniejszych w życiu osób, które w tym czasie postanowiły wyemigrować do egzotycznych krain, właściwie traci znaczenie, a świąteczne ciepło staje się jakieś zimniejsze. Bądź tu mądry i śpiewaj kolędy. A może by tak spróbować zażegnać pokoleniowe spory kieliszkiem dobrego wina?
Zobacz pozostałe artykuły z cyklu "Dobre wino, czyli jakie?"
