Minister Macierewicz podkreśla, że to nie jego kierowca doprowadził do kolizji 10 samochodów pod Lubiczem Dolnym.
Minister Macierewicz podkreśla, że to nie jego kierowca doprowadził do kolizji 10 samochodów pod Lubiczem Dolnym. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
– To nie kierowca samochodu, którym jechałem, spowodował wypadek – powiedział minister Antoni Macierewicz. Dodał, że jego samochód został uderzony z tyłu przez inny pojazd, więc to nie jego kierowca zapoczątkował karambol.
O kierowcy pojazdu ministra napisał też rzecznik MON w oświadczeniu, które opublikował w piątek. "Dzięki profesjonalizmowi i poświęceniu kapitana Kazimierza Bartosika, minister obrony narodowej nie poniósł żadnych obrażeń podczas wypadku spowodowanego przez inny samochód" - napisał Bartłomiej Misiewicz.
W środę wieczorem kolumna aut ministra Macierewicza, który wracał z Torunia do Warszawy, spowodowała karambol wjeżdżając na samochody stojące na czerwonym świetle. Sprawę bada teraz Żandarmeria Wojskowa.
Przy okazji kolizji "Gazeta Wyborcza" przyjrzała się kierowcy limuzyny ministra Macierewicza. Napisała, że Kazimierz Bartosik karierę w służbach zaczynał pod koniec lat 70-tych, a podczas stanu wojennego był kierowcą PRL-owskich dygnitarzy. Dziś Bartosik jest zaufanym człowiekiem ministra Macierewicza, choć - pisze GW - panowie znają się przynajmniej od 1992 roku, gdy Bartosik został kierowcą polityka, wówczas członka rządu Jana Olszewskiego. Informacjom "Gazety Wyborczej" zaprzeczył rzecznik MON.
Świadkowie wypadku nie wskazywali Kazimierza Bartosika jako sprawcy kolizji - mówili, że spowodowało ją jedno z aut rządowej kolumny. Po wypadku minister Macierewicz znalazł się pod ostrzałem krytyki. Komentujący negatywnie oceniają fakt, że niedługo po kolizji polityk PiS szybko pojechał do Warszawy, zamiast zainteresować się losem rannych. Przypomina się także, że na kilka godzin przed kraksą, minister Macierewicz publicznie chwalił swojego kierowcę za szybką jazdę. Trasę między Warszawą a Toruniem pokonał w zaledwie 100 minut.
Antoni Macierewicz ma też jednak obrońców. Jednym z nich jest korespondent TVP w Berlinie, Cezary Gmyz, który napisał, że minister rozważnie kieruje samochodem. Z kolei wiceminister obrony narodowej, Bartosz Kownacki, napisał że "ciągły hejt na MON nie służy bezpieczeństwu".
Odniósł się w ten sposób do ironicznych komentarzy internautów, którzy pokazywali wypadek Macierewicza w kontekście katastrofy smoleńskiej - braku poszanowania procedur, nieostrożności i próby dotarcia na czas za wszelką cenę. Równocześnie zwolennicy PiS zaczęli rozpowszechniać teorie spiskowe na temat kraksy ministra - podobnie jak w przypadku katastrofy lotniczej w Smoleńsku.
źródło: Gazeta.pl