W polityce jest od wielu lat, a jednak wciąż bardzo wiele różni go od innych jej uczestników. Choćby to, że stara się dotrzymywać słowa. Więc skoro wiele razy powiedział, że w 2018 r. będzie ponownie kandydował na prezydenta Słupska, to nawet jego zwolennikom pozostaje wierzyć, że obietnicę tę spełni. – A jednak żal – przyznaje wielu Polaków.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Takich komentarzy pojawiły się w ten weekend nie dziesiątki, ale setki.
Start Roberta Biedronia w wyborach prezydenckich wcale nie jest taki nierealny, ale o tym za chwilę. W ten weekend Biedroń przeprowadził "zmasowany atak medialny". Przyjechał na chwilę ze Słupska do Warszawy i tę "chwilę" wykorzystał niezmiernie pracowicie. Odwiedził mnóstwo redakcji i udzielił bardzo wielu wywiadów. Był w onecie, w wp.pl, w TOK FM, w Nowej TV, w TVN 24, w Polsat News i w "Newsweeku". Jakby tego było mało, Biedroń nagrał swoje "nie-zaproszenie" na Roast Popka, który odbędzie się w marcu.
Generalnie – były poseł Twojego Ruchu zrobił bardzo wiele, by ludzie bali się wręcz otworzyć lodówkę, bo i z niej zaraz wyskoczy Biedroń. Na co dzień jednak prezydent Słupska nie jest aż tak bardzo obecny w mediach, więc w komentarzach raczej nie widać, aby odbiorcy mieli przesyt. Wręcz przeciwnie – dominuje zachwyt nad tym, co Biedroń mówił. A mówił (właściwie w każdym z tych wywiadów się nieco powtarzał) to, co o polityce myślą miliony Polaków. Podkreślał, że ludzie mają polityków... serdecznie dość. I używał przy tym języka "przeciętnego Kowalskiego".
Przy czym on sam od polityki się niejako odcinał. Wprawdzie Jarosławowi Kaczyńskiemu parę razy przyłożył, mówiąc o "autorytarnej demokracji" oraz o domniemanych lub rzekomych skłonnościach prezesa PiS. Jednak, gdy w "Skandalistach" miał okazję skrytykować Jolantę Szczypińską, zdobył się na parę ciepłych słów o posłance PiS. W programie przypomniano fragment "Ucha prezesa", w którym grająca rolę Szczypińskiej aktorka mówi "straszny wstyd" o wyborze geja na prezydenta Słupska. A Biedroń posłankę wziął w obronę.
I tym właśnie Robert Biedroń ujmuje wielu wyborców: że nie uprawia polityki plemiennej, w której przeciwnika politycznego krytykuje się zawsze i za wszystko. Że potrafi na przykład docenić pozytywy programu 500+. I że potrafi przyznać, iż współpracuje z tymi, z którymi różni się poglądami (a nie robi teatru hipokryzji, jak choćby minister Kownacki, który po cichu z wieloma politykami PO jest na "ty", a z mównicy oskarża opozycję, że ma "krew na rękach"). W ten weekend Biedroń w oczach wielu wyborców jeszcze bardziej umocnił swój wizerunek polityka, który może "zmienić dobrą zmianę".
Powstaje zatem pytanie – czy taki był cel tego "zmasowanego ataku medialnego"? Czyżby jednak pozycja prezydenta Słupska to dla Roberta Biedronia jest trochę za mało i marzy on o powrocie do czegoś większego? Na pewno zdaje sobie sprawę, że ma potencjał, by osiągnąć więcej niż osiągnął do tej pory. Na jego profilu na Facebooku (lubianym przez blisko 360 tys. internautów) raz po raz ktoś pisze o tym, jak bardzo go docenia. A Biedroń te wpisy zauważa, bo je lajkuje.
Może więc prezydent Słupska tym przyjazdem do Warszawy i wizytą w licznych redakcjach chciał przypomnieć wyborcom o swoim istnieniu i rozeznać się, jaką moc mają jego słowa? I na ile może zamieszać w politycznym kociołku?
Sam jednak zachował skromność. W TVN24 pytano go o to, kto mógłby się stać liderem opozycji, który byłby w stanie stawić czoła prezesowi PiS. Biedroń przyznał, że w tej roli nie widzi ani Grzegorza Schetyny, ani Ryszarda Petru, a... Barbarę Nowacką. Jednak liderka "Inicjatywy Polskiej" o żadnym "liderowaniu opozycji" mówić nie chce. Tłumaczy, że ważniejsze od personaliów są konkretne działania.
Nowacka wymienia przy tym szereg działań, jakie "Inicjatywa" podjęła w samorządach. Z sukcesem. To choćby decyzja o darmowej komunikacji miejskiej dla uczniów szkół podstawowych w Warszawie, czy poprawa polityki mieszkaniowej w Poznaniu. – Motywatorem do tych działań "Inicjatywy" jest m.in. właśnie Robert Biedroń i... perspektywa, że w 2020 roku jednak będzie on kandydował na stanowisko prezydenta Polski i na dodatek te wybory wygra – przyznała Nowacka. – Ale przecież on się od tego odżegnuje i jeśli wystartuje w wyborach, to złamie obietnicę daną mieszkańcom Słupska – dopytuję. – Fakt, Robert dotrzymuje słowa, więc w 2018 roku na pewno będzie kandydował na stanowisko prezydenta Słupska. A 2020 roku może mieszkańcy Słupska zechcą się podzielić swoim prezydentem z całym krajem? – odpowiedziała była współprzewodnicząca Twojego Ruchu.
A jednak – można mieć wątpliwości, czy tym startem w wyborach prezydenckich Biedroń nie odbierze sobie części wiarygodności, na którą pracował latami. Bo kandydując na prezydenta miasta, przyjmuje się zobowiązanie pracy przez całą kadencję, a sytuacja w Słupsku po poprzednikach nie jest różowa.
My się znamy z panią posłanką od wielu lat. Myślę, że ona by tego nie powiedziała. Szczególnie, że pracowaliśmy razem na przykład w jednym Zespole Przyjaciół Zwierząt. Myślę, że pani posłanka nie uważa, że to jest wstyd. Myślę, że też jest dumna, jak większość słupszczan. 30 proc. mojego elektoratu w wyborach to był elektorat Prawa i Sprawiedliwości.
Polsat News
Barbara Nowacka
"Inicjatywa Polska"
W ostatnim roku już tylu panów się okrzyknęło liderami opozycji... Myślę, że bardziej trzeba się zajmować dobrymi projektami niż poszukiwaniem jakichś liderów.
Barbara Nowacka
"Inicjatywa Polska"
Będę go bardzo namawiała do startu w wyborach prezydenckich. Bo ja bym bardzo chciała żyć w kraju, który ma takiego prezydenta. Robert ma wiedzę, kompetencję, umiejętności, chęć działania i szereg innych cech, które sprawiają, że nie będę się go musiała wstydzić. Myślę, że mieszkańcy Słupska go "wypożyczą" i mam nadzieję, że on się na to zgodzi, by cała Polska mogła żyć normalnie, tak jak normalnie jest w Słupsku.