Po słynnym wywiadzie dla DGP, w którym przyznał się do "wykończenia caracali" Wacław Berczyński znika z kolejnych państwowych stanowisk.
Po słynnym wywiadzie dla DGP, w którym przyznał się do "wykończenia caracali" Wacław Berczyński znika z kolejnych państwowych stanowisk. fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Jeszcze 10 kwietnia, z okazji 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej, dr Wacław Berczyński przedstawił prezentację podkomisji Macierewicza, lansującą hipotezę wybuchu bomby termobarycznej na pokładzie tupolewa w Smoleńsku. Wydawało się, że jego pozycja u boku ministra obrony narodowej jest niezachwiana, ale potem udzielił wywiadu "Dziennikowi Gazecie Prawnej", w którym powiedział, że to on "wykończył caracale". MON natychmiast odciął się od stwierdzenia, że Berczyński zerwał przetarg na śmigłowce, ale mleko się rozlało.
Opozycja domaga się śledztwa ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa wskazując, że mogło dojść do nielegalnego wywierania wpływu przez członka podkomisji, który zawodowo jest związany z konkurencyjnym Boeingiem.
Z kolei opinia publiczna, zaznajomiona z dementi MON pytała, jak to możliwe, że szefem podkomisji Macierewicza jest człowiek, który kłamie. Berczyński zrezygnował wtedy z przewodniczenia podkomisji powołując się na względy osobiste, które nie pozwalają mu na pobyt w Polsce. Pismo do Antoniego Macierewicza ze swoją rezygnacją sporządził jednak... w Warszawie.
Minister Macierewicz podziękował mu za szefowanie podkomisji. "Dziękuję Wacku" - powiedział na antenie telewizji Tadeusza Rydzyka. Opinia publiczna domagała się odpowiedzi, co z innymi stanowiskami Berczyńskiego, który nadal pozostawał przewodniczącym i członkiem rady nadzorczej WZL w Łodzi. Dziś okazało się, że Berczyński nie pełni tych funkcji - według komunikatu MON zrezygnował samodzielnie dwa dni temu.