10 lipca podczas 87. miesięcznicy smoleńskiej dojdzie do kolejnej próby jej zablokowania. Tym razem obok m.in. Władysława Frasyniuka, jednego z przywódców opozycji w PRL, lidera Obywateli RP Pawła Kasprzaka, czy szefa KOD Krzysztofa Łozińskiego, usiądzie na jezdni (z białą różą w dłoni?) Lech Wałęsa, pierwszy przewodniczący "Solidarności” i były prezydent.
Nie ma żadnego dialogu
– Obywatelskie nieposłuszeństwo jest zwykle stosowane w nadzwyczajnych okolicznościach, czyli takich kiedy z władzą żaden dialog nie jest możliwy – tłumaczy w rozmowie z naTemat dr Ewa Pietrzyk -Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Z różnych powodów: konstytucyjnych, ideologicznych itd. W PRL władza twierdziła, że 99 procent Polaków opowiada się za jedynie słuszną linią partii i rządu, a opozycji właściwie nie ma i o to się Polska biła - przypomina.
– Natomiast w systemach demokratycznych manifestowanie obywatelskiego nieposłuszeństwa zdarza się rzadko, ale się zdarza. A co się dzieje w Polsce? Jeżeli demokracja to system oparty na dialogu, na ucieraniu się różnych stanowisk, a tak jesteśmy uczeni, to my od dawna nie mamy z taką demokracją do czynienia. Aktualnie rządzący nie biorą pod uwagę żadnych głosów przeciwnych bo wiedzą, że przegłosują wszystko – podkreśla dr Pietrzyk- Zieniewicz.
Według niej, właśnie w takich sytuacjach społeczeństwo przechodzi do działań poziomych, bardziej radykalnych. – Jeśli nie ma instytucji do prowadzenia dialogu, to pozostaje ulica. Z taką sytuacją mamy aktualnie do czynienia. Niezależnie od tego, czy ktoś lubi PiS, czy nie lubi, to musi przyznać, że dialogu jako takiego nie ma – tłumaczy.
Zarzuty za blokadę miesięcznicy
Trzy tygodnie temu policja wyniosła Frasyniuka i innych uczestników z blokady miesięcznicy smoleńskiej i postawiła im zarzuty. Były szef Unii Wolności usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, a siedem innych osób odpowiada za "złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego podczas miesięcznicy smoleńskiej". Łącznie policja skierowała 91 wniosków za blokowanie jezdni na drodze marszu PiS.
Zdaniem Roberta Biedronia, prezydenta Słupska incydent z Władysławem Frasyniukiem jest "sygnałem alarmowym dla Polaków". - To legenda polskiej wolności. Lepiej od nas rozumie, kiedy demokracja i wolność są zagrożone. Wie, kiedy trzeba iść na barykady i trzeba walczyć bardziej bezpośrednio - komentował Biedroń na antenie Radia Gdańsk. Teraz do Frasyniuka dołączy Wałęsa i inni byli liderzy "Solidarności".
Na stronie Obywateli RP, którzy poza kilkoma innymi organizacjami stoją za kontrmiesięcznicami smoleńskimi, można przeczytać "deklarację nieposłuszeństwa". "Wypowiadam posłuszeństwo władzy łamiącej demokratyczne zasady Konstytucji RP” - czytamy na wstępie.
Członkowie stowarzyszenia deklarują wprost, że Andrzej Duda nie jest ich prezydentem i podkreślają, że mają świadomość odpowiedzialności karnej wynikającej z artykułu 135. § 2. kodeksu karnego, który mówi, że kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
PiS sam rozlał mleko
Bezpośrednim impulsem do blokowania tzw. miesiącznic smoleńskich była przegłosowana przez PiS nowela prawa o zgromadzeniach, która wprowadzając do porządku prawnego dziwaczną instytucję "zgromadzeń cyklicznych” de facto zdelegalizowała wszelkie próby kontrmanifestacji przeciw owym "miesięcznicom”.
Pojęcie "obywatelskiego nieposłuszeństwa" pojawiło się pierwszy raz w tytule słynnego eseju Henry'ego Davida Thoreau, który na znak protestu przeciwko legitymizowanemu przez rząd Stanów Zjednoczonych niewolnictwu oraz prowadzonej wojnie z Meksykiem postanowił świadomie naruszyć prawo przez niepłacenie podatku. Uznał, że sprzeczne z prawem naturalnym zachowanie władzy upoważnia go do odstąpienia od uiszczania daniny służącej złemu celowi.
Jednym z najgłośniejszych polskich wyrazicieli takiej formy sprzeciwu był Tadeusz Reytan, a w PRL Jacek Kuroń. Aktem nieposłuszeństwa obywatelskiego była odmowa służby wojskowej, czy są głodówki, albo sprzeciw wobec płacenia abonamentu RTV. Niewątpliwie najgłośniejsze akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa w Polsce związane są i były z akcjami bezpośrednimi organizacji ekologicznych.
Już w ubiegłym roku przed kolejną rocznicą 13 grudnia, KOD w liście otwartym wzywał by wypowiedzieć posłuszeństwo władzy PiS. Pod listem podpisali się, poza Frasyniukiem i Wałęsą m.in. szef PO Grzegorz Schetyna, szef Nowoczesnej Ryszard Petru, czy Marta Lempart, inicjatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Coraz więcej "warchołów"
Obywatelskie nieposłuszeństwo, to bardzo interesujący problem z zakresu prawa. "Jeśli w kraju, w którym łamane są podstawowe zasady, funkcjonują organy, które pozostają niezależne, powinny stosować standardy prawa nawet wbrew rządzącym” – napisali ostatnio na łamach "Rzeczpospolitej” adwokaci Jacek Dubois i Michał Zacharski.
Według Pietrzyk-Zieniewicz, obywatelskie nieposłuszeństwo może być skuteczne. – Obecnie mamy do czynienia z taką sytuacją, że te protesty już są, a dialogu nadal nie ma. Słyszymy za to coś co przypomina retorykę rodem z PRL, że oto na ulice wychodzą warchoły, prowokatorzy itd. – zauważa.
– Skoro za takiego "warchoła" został już uznany Frasyniuk, to teraz "warchołami" zostaną Lech Wałęsa, Zbigniew Janas, Zbigniew Bujak, Bogdan Borusewicz, kto jeszcze? Wiele osób które pamiętają czasy PRL chętnie przyłączy się do takiego "klubu warchołów". Sama też się przyłączę, bo mam ich za porządnych ludzi – podkreśla Pietrzyk -Zieniewicz.
Przypomina, że wielu ludzi liczyło na Komitet Obrony Demokracji i bardzo się zawiodło. - A jeśli nie KOD, to została ulica, być może wielu Polaków dotąd nieruchawych się przebudzi - zaznacza politolog.