Nie tylko politycy PiS i sympatycy tej partii zarzucają hipokryzję instytucjom Unii Europejskiej, które domagają się od Polski przestrzegania praworządności oraz europejskich traktatów i straszą wysokimi karami, natomiast w kwestii separatystycznych nastrojów i ulicznych starć w Barcelonie Bruksela zdobyła się jedynie na lakoniczny komunikat, że to "wewnętrzna sprawa Hiszpanii”. Ale czy na pewno te sytuacje są porównywalne?
– Sytuacja w Katalonii pozostaje wewnętrzną sprawą Hiszpanii – podkreślił rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. Mimo aresztowań katalońskich polityków i rosnącej presji ze strony niektórych mediów, KE nie chce zająć stanowiska w sprawie katalońskiego referendum.
KE respektuje konstytucję Hiszpanii
Schinas odrzucał sugestie, jakoby władze Unii nie chciały zauważyć łamania praw Katalończyków przez rząd w Madrycie. Powtarzał, że stanowisko Komisji pozostaje niezmienne: KE respektuje konstytucję państwa hiszpańskiego. Tłumaczył jednocześnie, że Komisja Europejska nie ma kompetencji, które pozwalałyby jej podejmować w tego rodzaju sprawach jakiekolwiek działania mediacyjne.
Niektórzy wskazują, że ostatnie wydarzenia w Katalonii, takie jak aresztowania separatystycznych polityków czy konfiskata dokumentów niezbędnych do przeprowadzenia referendum w sprawie niepodległości tego regionu, powinny wzbudzić zaniepokojenie Komisji – zwłaszcza jeśli idzie o przestrzeganie przez Madryt standardów demokratycznych.
"Te sytuacje s ą nieporównywalne"
– Nie można w ogóle porównywać sytuacji Polski i Hiszpanii. Dlatego, ze w przypadku Polski chodzi o przestrzeganie reguł, na których jest zbudowana UE, które nie wzięły się znikąd tylko z doświadczenia wielu krajów dotyczącego tego, jak ubezpieczyć wolność obywatelską i dobrą gospodarkę. To są reguły, które służą obywatelom i Unia Europejska interweniuje w sprawie ich nieprzestrzegania. Takie są warunki przynależności do tego klubu – tłumaczy w rozmowie z naTemat Lewandowski.
– Natomiast w przypadku Katalonii jest to problem, który jest niezwykle trudny dla Polaków, bo Polacy zawsze sympatyzują z dążeniami wolnościowymi, ale jednocześnie pewną wartością powojennej Europy jest integralność państw i nienaruszalność granic. To jest przesłanka pokojowego ładu w Europie. I jeżeli jakąś cegiełkę się wyjmuje, a już Putin wyjął Ukrainie Krym i Donbas, to się narusza podstawową zasadę bezpieczeństwa w Europie – argumentuje.
. – Trudno jest więc uzgodnić te wolnościowe dążenia z zapotrzebowaniem na poszanowanie integralności. Mam nadzieję że śladem Katalończyków nie pójdą Baskowie, czy Korsykanie, bo tego typu destabilizacja nie jest nam w Europie potrzebna. Być może potrzebne jest za to poszerzenie autonomii Katalonii – ocenia Lewandowski.
Według Lewandowskiego, Komisja Europejska jest strażnikiem traktatów, a w tych traktatach zapisane są pewne wartości, które są wartościami społeczeństwa obywatelskiego. – Wpisane jest w nie także poszanowanie integralności państw członkowskich. Dlatego komisja Europejska nie zajmowała też stanowiska w sprawie referendum w Szkocji – przypomina. – Ale PiS na pewno będzie tą całą sprawę wykorzystywać do celów politycznych – dodaje.
Kwestia stosunku Komisji Europejskiej do dążeń niepodległościowych Katalonii stała się przedmiotem gorących dyskusji, po tym gdy w ubiegłym tygodniu w trakcie telewizyjnej konferencji z internautami Jean-Claude Juncker napomknął, iż po uzyskaniu niepodległości mieszkańcy tego regionu mogliby przystąpić do Unii Europejskiej.
Katalończycy piszą do Junckera i Timmermansa
Dla większości Katalończyków był to wyraz poparcia dla ich dążeń. Sam szef KE oświadczył jednak, że został błędnie zrozumiany, bo chciał jedynie przypomnieć, iż po ewentualnym odseparowaniu się od Hiszpanii region ten mógłby podjąć starania o przyjęcie do Unii, ale na takich zasadach, jak wszystkie inne starające się o członkostwo kraje.
Katalońscy eurodeputowani z Wolnego Sojuszu Europejskiego w liście do szefa KE Jean’a Claude’a Junckera oraz jego zastępcy Fransa Timmermansa prosili o poparcie dla "ludu Katalonii” i zajęcie stanowiska przeciwko "represjom hiszpańskiego rządu”. Nie otrzymali odpowiedzi. Przedstawiciel Katalonii w UE Amadeu Altafaj zaznaczył, że "pasywna postawa Komisji jest nie do przyjęcia”.
Rzecznik KE odmówił odpowiedzi na pytanie czy Bruksela jest gotowa pośredniczyć między rządem Mariano Rajoya a władzami Katalonii, o co te ostatnie usilnie zabiegają.
Przypomnijmy, ze referendum niepodległościowe w Katalonii zostało uznane przez hiszpańskie władze za nielegalne. Wkrótce potem stanowisko to zostało poparte orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w Madrycie. Mimo to zwolennicy niepodległości nie przerwali kampanii. W konsekwencji władze Hiszpanii aresztowały w środę separatystycznych polityków i skonfiskowały dokumenty związane z referendum; rząd przejął też bezterminowo kontrolę nad budżetem Katalonii.
Na polskim, prawicowym Twitterze wrze. "Ciekawe, czy KE tak samo wypowiedziałaby się, gdyby w Polsce aresztowano przywódców opozycji? Czy również respektowałaby konstytucję państwa polskiego, gdyby na przykład w Polsce aresztowano przywódców autonomistów śląskich organizujących referendum w sprawie oderwania Śląska od Polski?”– padają publiczne pytania.
Wielki problem dla Europy
Ale nawet niektórzy politycy PiS zgadzają się, że nie powinniśmy interweniować w sprawy wewnętrzne Hiszpanii. –Skoro mówimy, że politycy innych krajów nie powinni wtrącać się w nasze sprawy, my nie powinniśmy wtrącać się w ich – ocenił w poniedziałek europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Rzecznik hiszpańskiego rządu Inigo Mendez de Vigo oświadczył w poniedziałek, dzień po kontestowanym przez Madryt referendum w sprawie niepodległości Katalonii, że jest przekonany, iż Unia Europejska nie uznałaby ewentualnej niepodległości tego regionu Hiszpanii.
Według Mendeza de Vigo, gdyby regionalny parlament Katalonii faktycznie jednostronnie proklamował niepodległość, "byłby to dla Europy problem największej wagi".