Tym razem prof. Jan Tadeusz Duda postanowił zabrać głos w kwestii sądownictwa. Nie, nie jest on z wykształcenia prawnikiem, ale swoje zdanie ma. I trudno mu się dziwić – jakiś pogląd w sprawie zmian w sądach ma znaczna część społeczeństwa bez względu na wykształcenie: i ci, którzy wychodzą na ulice w obronie sądów, i ci, którzy stoją murem za Zbigniewem Ziobrą. Jednak głos ojca głowy państwa brzmi w tej debacie nieco dziwnie. I trudno się dziwić Jarosławowi Kaczyńskiemu, że tych publicznych wypowiedzi prof. Jana T. Dudy ma już trochę dość.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"One zmieniają polskie sądy na lepsze" – tymi słowami w rozmowie z "Super Expressem" tata prezydenta opisał projekty przygotowane przez syna. Pomińmy to, jak te projekty oceniło wielu ekspertów. Sam fakt, że ojciec głowy państwa udziela politycznych komentarzy, jest czymś raczej niespotykanym. Chyba tylko jeden amerykański prezydent był w podobnej sytuacji jak Andrzej Duda, ale do tego dojdziemy za moment.
Ulubiony tabloid
Tymczasem Jan T. Duda w swoich wypowiedziach przedstawia diagnozy sytuacji i snuje prognozy na przyszłość.
Prof. Duda lubi komentować polityczne wydarzenia w "Super Expressie" (z innymi mediami rozmawia raczej niechętnie, najwyżej z "Naszym Dziennikiem"). I często są to opinie sprzeczne z oficjalną linią partii rządzącej.
To właśnie w tym tabloidzie Jan T. Duda parę miesięcy temu oświadczył, iż Polska powinna przyjmować uchodźców. Wprawdzie powoływał się przy tym na Pismo Święte, na przypowieść o miłosiernym Samarytaninie i przypominał, jakie "Uczynki miłosierdzia względem ciała" wymienia Katechizm Kościoła Katolickiego, jednak bez wątpienia było to sprzeczne z tym, co głosi Beata Szydło i inni politycy PiS.
Zaś tuż po tym, jak Andrzej Duda zwyciężył w wyborach prezydenckich, jego tata powiedział – a jakże – "Super Expressowi", że to "Pan Bóg wskazał na syna".
Czy Opatrzność, czy prezes?
"Zrozumieliśmy to jako powołanie do pełnienia pewnej służby. Nasz syn miał obowiązek przyjąć to wskazanie Opatrzności" – tłumaczył profesor Jan T. Duda, jakby przekładał słowa z listu św. Pawła do Rzymian, iż "każda władza pochodzi od Boga" (nota bene – dalej w Piśmie Świętym padają słowa, że "kto przeciwstawia się władzy, burzy porządek ustanowiony przez Boga i sam ściąga na siebie karę", ale nie brnijmy w to, bo wnioski mogą być przedziwne). Generalnie – czas, kiedy uznawano, że królowie zasiadają na tronie z woli Boga, a nie z woli narodu, minął dawno i raczej bezpowrotnie.
Nie ma jednak wątpliwości, jak słowa o tym, że to Opatrzność wskazała na Andrzeja Dudę, a nie jego polityczny przełożony, mógł odebrać prezes PiS. W końcu kto jak kto, ale on najlepiej wie, jak przebiegał proces decyzyjny, w wyniku którego zdecydowano się wystawić takiego, a nie innego kandydata. Zaś o reakcji Jarosława Kaczyńskiego na wypowiedzi ojca prezydenta wiele wie Jacek Karnowski. W portalu wPolityce.pl w artykule zatytułowanym "Oni po prostu odjechali!" Karnowski opisał, jakie relacje panują między prezesem a prezydentem i jak bardzo Jarosława Kaczyńskiego irytuje choćby rodzina Andrzeja Dudy.
Trudno się dziwić
Jak się okazało, prezesowi podpadła nie tylko pierwsza dama swoim tekstem: "panie prezesie, ja się pana nie boję", także ojciec prezydenta znalazł się na cenzurowanym.
I naprawdę: trudno się w tej kwestii nie zgodzić z prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Generalnie nigdzie na świecie nie spotyka się sytuacji, że rodzic politycznego przywódcy zabiera głos w kwestiach politycznych, wskazuje, kto ma rację w różnych sporach, chwali swoje dziecko i poucza pozostałych. Wiadomo bowiem, że nawet jeśli głowa państwa ma 45 lat, to dla rodziców zawsze będzie po prostu dzieckiem. Zatem takie pochwały i pouczenia pasują bardziej na temat do rodzinnych rozmów przy niedzielnym obiedzie w zamkniętym gronie niż na komunikaty medialne. Świat raczej nie zna drugiego takiego przypadku. Choć... jest wyjątek.
Z tylnego fotela
Historyk, badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora przypomina sobie tylko jeden nieco podobny przypadek. – W Stanach Zjednoczonych, gdy trwała kadencja George'a Busha juniora od czasu do czasu głos w kwestiach politycznych zabierał George Bush senior. Ale po pierwsze wypowiadał się mało i dyskretnie, a po drugie - jego rola na scenie politycznej była zupełnie inna – zwraca uwagę ekspert w rozmowie z naTemat.
Niezręczna sytuacja
A przekładając to na nasze realia? – Ojciec prezydenta nie jest osobą publiczną. Jego wypowiedzi są zatem wyłącznie jego prywatnymi opiniami – podkreśla dr Sibora. Przy czym trzeba pamiętać, że Jan Tadeusz Duda, profesor nauk technicznych z Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie, od dawna jest zaangażowany w politykę. Wprawdzie nie na takim szczeblu jak syn, ale działa bardzo aktywnie. Jest samorządowcem, od 2014 r. zasiada w radzie sejmiku województwa małopolskiego, do którego został wybrany z list – bez niespodzianki – Prawa i Sprawiedliwości. I nie od dziś publicznie wypowiada się na tematy, które bardziej pasowałyby do pierwszej damy, a na które Agata Duda od dwóch lat dostojnie milczy.
W przywołanych wcześniej Stanach Zjednoczonych – jak zwraca uwagę dr Sibora – od czasów Jaqueline Kennedy właściwie wszystkie żony prezydentów zabierały głos w kwestii aborcji. – U nas pierwsza dama wykazuje się raczej brakiem aktywności. Najczęściej pojawia wyłącznie w wyreżyserowanych, cukierkowo słodkich sytuacjach – zauważa ekspert. Lukę tę wypełnia ojciec prezydenta. Zamiast Agaty Dudy na tematy istotne dla rodzin i kobiet wypowiada się Jan Tadeusz Duda, mówiąc o "rozkładzie moralnym", biorąc udział w kampanii Fundacji "Mama, Tata i Dzieci" czy głosząc prelekcje o "kształtowaniu mężczyzny". Wypowiadając się publicznie i często Jan Tadeusz Duda stawia w niezręcznej sytuacji swego syna i jego żonę. Bo co ma powiedzieć prezydent lub pierwsza dama, wypowiadając się na te same tematy, co ojciec lub teść. Sprzeciwić się? Skrytykować? Raczej milczeć...
Jeszcze jeden Duda
A przecież Dudów w polityce jest jeszcze więcej. Zasiadający od dwóch lat w Sejmie poseł PiS Antoni Duda to młodszy brat Jana Tadeusza Dudy, a więc wujek prezydenta.
I wujek prezydenta też zabiera głos, komentując poczynania bratanka. Niedawno w Telewizji Opole poseł Antoni Duda komentował przyjazd prezesa PiS do Belwederu, prognozując, że "konflikt ten wygaśnie". "Słuchy dochodzą, że to spotkanie było bardzo dobre. Dwie i pół godziny trwało, to znaczy, że jednak sobie porozmawiali jak dwaj mężowie stanu, bo Kaczyński wprawdzie nie jest premierem, ale jest szefem partii rządzącej" – relacjonował Antoni Duda, nie szczędząc przy tym gorących pochwał... nie, nie bratankowi – prezesowi. "To jest moim zdaniem najwybitniejszy polityk po przełomie, jeśli w ogóle nie po wojnie" – zadeklarował wuj głowy państwa mówiąc o Jarosławie Kaczyńskim, dając wyraz temu, po której stronie się opowie, gdyby konflikt na linii Nowogrodzka – Pałac Prezydencki miał jeszcze bardziej przybrać na sile.
"Nie ma odwagi"
Sytuacja Andrzeja Dudy jest więc nie do pozazdroszczenia. I otoczenie prezydenta zdaje sobie sprawę, że kwestie rodzinne i wypowiedzi taty mogą ciążyć na wizerunku głowy państwa. Jak pisaliśmy, z nieoficjalnych informacji "Newsweeka" z pałacu przy Krakowskim Przedmieściu wynika, iż "Andrzej Duda nie ma odwagi prosić ojca, żeby przestał publicznie dzielić się swoimi przemyśleniami".
Liczę, że będzie kompromis i wszyscy się dogadają. Mam całkowite zaufanie do prezydenta w związku z ustawami, jakie przygotował. One zmieniają polskie sądy na lepsze.
"Super Express"
prof. Jan Tadeusz Duda
Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, podróżnych w dom przyjąć, nagich przyodziać - jeśli chodzi o uchodźców, to właśnie taka filozofia miłosierdzia mi przyświeca. Trzeba pamiętać przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Jestem katolikiem i wyznaję na ten temat chrześcijańskie, miłosierne podejście. Trzeba przyjąć uchodźców.
"Super Express"
Jacek Karnowski
wPolityce.pl
Jarosława Kaczyńskiego irytowało także pomijanie jego roli w doprowadzeniu do wyboru prezydenta przez różne osoby z otoczenia Andrzeja Dudy, eksponujące w zamian wątki mesjanistyczne.
dr Janusz Sibora
historyk, badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego
Oczywiście, że byli prezydenci w Stanach Zjednoczonych również zabierają głos w kwestiach dotyczących bieżącej polityki. Wręcz dobrym obyczajem jest, aby pewne projekty konsultować z byłymi prezydentami. Bez wątpienia George Bush senior był figurą polityczną i trudno się dziwić, że zabierał głos w kwestiach, które dotyczyły też decyzji podejmowanych przez jego syna. Ale generalnie, raczej tego unikał, by nie być posądzanym o to, że to on z tylnego fotela kieruje synem.