Zwycięstwo nad Państwem Islamskim ogłosili także polscy bojownicy z Grupy "Gniew Eufratu".
Zwycięstwo nad Państwem Islamskim ogłosili także polscy bojownicy z Grupy "Gniew Eufratu". Fot. facebook.com/ArcherPL
Reklama.
Temat walki z Państwem Islamskim powraca przy okazji każdego zamachu, do którego przyznają się jego bojownicy. Co prawda, w walkę z ISIS nie zaangażowała się oficjalna międzynarodowa koalicja wojskowa, jednak oddziały składające się z syryjskiej opozycji, Kurdów i nie bójmy się tego słowa - najemników z różnych państw, kilkanaście miesięcy temu rozpoczęły wypieranie terrorystów z terenów Syrii i Iraku. Jak pisaliśmy w naTemat, w tych walkach uczestniczą także polscy bojownicy z Grupy Zadaniowej "Gniew Eufratu".
Między innymi to właśnie oni na swoim fanpage'u ogłosili właśnie zdobycie stolicy samozwańczego kalifatu. Post polubiło 40 tys. ludzi, a udostępniło kolejne 10 tys. – Zwycięstwo! Właśnie zdobyliśmy stolicę ISIS. Państwo Islamskie zostało de facto rozbite! – tak zaczyna się wpis polskiej grupy walczącej w Syrii, która od początku roku chwali się swoim udziałem w fizycznej likwidacji terrorystów i oczyszczania syryjskich miast z pułapek zastawionych na cywili i żołnierzy.
O zdobyciu miasta mówią także syryjsko-kurdyjskie siły opozycyjne, które także wieszczą definitywny koniec islamistów. Jednak zarówno co do końca ISIS, jak i działalności polskiego "Gniewu Eufratu" są poważne wątpliwości. I te dotyczą już nawet zdjęcia, które dla niektórych wygląda jak przerobione. Zwróćcie uwagę na ogień na fladze. "Przecież to ordynarny Photoshop" – zarzucają. Faktycznie, płomień jest zaskakująco idealny, a sama flaga ISIS nie do końca zniszczona. Spójrzcie sami.
Koniec ISIS
Zdobycie dotychczasowej stolicy ISIS rzeczywiście jest bardzo ważnym krokiem w walce z kalifatem, jednak uznawanie tego za faktyczne zwycięstwo jest sporym nadużyciem. Jak mówi dr Wojciech Szewko, ekspert ds. bezpieczeństwa, Państwo Islamskie dysponuje jeszcze wieloma miastami w Syrii, a Rakka od dawna nie pełniła już funkcji stolicy. – Ją islamiści przenieśli do Al Majadin, a teraz do Al Bukamal nad Eufratem – mówi. Ekspert dodaje natomiast, że utrata terytoriów przez ISIS zmieni je z kalifatu w organizację dywersyjno-terrorystyczną, a liderzy ugrupowania uciekną do pogrążonego w chaosie Afganistanu.
– Zupełne unieszkodliwienie ISIS wymagałoby operacji politycznych i wojskowych nie tylko na terenach Syrii i Iraku, ale także w Zachodniej Afryce, Libii i Afganistanie, na Synaju oraz Filipinach – mówi dr Szewko. I wskazuje, że obecnie walka z terrorystami zmieni charakter z regularnego na partyzancki.
Polacy na froncie
Wokół Polaków skupionych w Grupie Zadaniowej "Gniew Eufratu" narosło wiele legend i kontrowersji. Jak sami o sobie mówią, są ochotnikami, którzy walczą "za sprawę" i nie są opłacanymi żołdem najemnikami. Internetowa legenda twierdzi też, że są to weterani polskich oddziałów specjalnych (GROM, FORMOZY i Jednostki Wojskowej Komandosów), którzy z założenia mieli szkolić kurdyjskich partyzantów, jednak z czasem zostali przydzieleni do misji bojowych. I takie właśnie "wyczyny" w faceboowych wpisach relacjonują sami zainteresowani.
Pojawiają się wątpliwości co do autentyczności polskiego oddziału, jednak jak można dowiedzieć się z nieoficjalnych rozmów z ekspertami, Polacy rzeczywiście walczą przeciwko Państwu Islamskiemu. Oczywiście przy obecnych nastrojach Polaków wpisy zbierają mnóstwo pozytywnych komentarzy.
Wątpliwości pojawiają się jednak po przyjrzeniu się zapisom polskiego Kodeksu Karnego, który za działalność w ramach obcych organizacji o charakterze wojskowym bez zgody polskich organów przewiduje kary więzienia.

Art. 141 Kodeksu Karnego

§ 1 . Kto, będąc obywatelem polskim, przyjmuje bez zgody właściwego organu obowiązki wojskowe w obcym wojsku lub w obcej organizacji wojskowej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5

§ 2. Kto przyjmuje obowiązki w zakazanej przez prawo międzynarodowe wojskowej służbie najemnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej, które jest odpowiedzialne za monitorowanie takich przypadków. Niestety, resort wyraźnie nie ma ochoty zajmować się tym gorącym kartoflem.
Odpowiedź Ministerstwa Obrony Narodowej

Inicjatywa grupy walczącej po stronie kurdyjskiej jest ich prywatną decyzją. Resort obrony narodowej nie wypowiada się w sprawie działań, w których udział biorą pododdziały niezwiązane z Siłami Zbrojnymi RP. Niniejsza kwestia jest monitorowana i analizowana przez odpowiednie służby.

Odbicie z rąk terrorystów Al-Rakki to przede wszystkim ulga dla ludności ją zamieszkującej. W skali walki z całą organizacją, to sukces bardziej propagandowy niż militarny. A polski oddział walczący z islamistami nadal jest tajny, ale obecny na Facebooku. Z pewnością nie jest to jednak koniec Państwa Islamskiego.