"Nie, nie ma o czym rozmawiać" – tak zareagował o. Grzegorz Kramer na prośbę naTemat, aby porozmawiać o jego ostatnim wpisie na Twitterze. Jezuita pożegnał zmarłego wczoraj 54-latka, który zdecydował się na desperacki krok i targnął się na życie, dokonując samospalenia. "Panie Piotrze S., mam nadzieję, że w Nim znalazłeś to, o co tak walczyłeś. Dziękuję za odwagę. R. i P." – napisał duchowny. Pod wpisem znalazła się cała masa ostrych komentarzy, po czym o. Kramer skasował to, co napisał.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"To może niech 'ojciec' powie co naucza KK o samobójstwie???"
"W internetach klecho, jak u Pana Boga... nic nie ginie..." – napisał jeden z tych, którzy zdążyli zrobić screen z tego, co znalazło się na profilu o. Grzegorza Kramera. W miejscu, gdzie wcześniej był tekst pożegnania Piotra S., teraz pozostał tylko wielokropek.
Pod wpisem duchownego pojawiła się cała masa nienawistnych wobec niego komentarzy. "Ksiądz już lepiej niech nie pije. Problemy egzystencjonalne + kryzys wiary + alkohol + TT nigdy nie dają dobrego rezultatu" – napisał jeden z użytkowników Twittera. "Zrzeknij się kapłaństwa. To najlepsze, co zrobisz dla Boga" – zaapelował inny. Padło też pytanie: "Czy jakiemukolwiek innemu samobójcy ksiądz podziekowalby za samobójstwo? Przecież to hodowanie męczenników jak w islamie".
Ksiądz nie podjął dyskusji z tymi, którzy go skrytykowali. Niektórych zaś... zbanował.
Przeciwnicy jezuity mają teraz używanie za wszystko, co wcześniej ojciec Grzegorz Kramer głosił. A przez lata duchowny zdążył się narazić wielu osobom.
O księdzu Kramerze głośno jest raz po raz. Cztery lata temu wiele osób ujął swoją deklaracją w kwestii aborcji. Gdy popularna feministka Katarzyna Bratkowska w wywiadzie dla naTemat ogłosiła, że w Wigilię 2013 r. chce dokonać aborcji (później się okazało, że był to happening, choć ona sama używa raczej określenia "publiczna deklaracja"), o. Kramer zaapelował do niej, by nie usuwała ciąży. "Chcę adoptować Pani Dziecko. Tak wiem, jestem zakonnikiem i księdzem. Dla mnie osobiście będzie się to równało z odejściem z zakonu i rezygnacja z kapłaństwa" – zadeklarował wówczas, podkreślając, że choć jest przeciwnikiem aborcji, to nie potępia kobiet, które jej dokonały. To wezwanie zabrzmiało zupełnie inaczej niż głos wielu "prawdziwych katolików", którzy feministce życzyli wszystkiego najgorszego, donosząc na nią do prokuratury.
"Taki celebryta w koloratce, rozwala Kościół od środka"
Trudno nie zauważyć, że odkąd doszło do zmiany władzy w Polsce, wypowiedzi o. Grzegorza Kramera są jeszcze bardziej zauważalne. I to przez obie strony politycznego sporu. Przeciwnicy "dobrej zmiany" raz po raz z radością odnotowują, że wśród duchowieństwa jest ktoś, kto stanowi przeciwwagę choćby dla o. Tadeusza Rydzyka. Choć generalnie są za tym, by Kościół nie mieszał się do polityki, to cieszą ich słowa krytyki o. Kramera skierowane wobec premier Beaty Szydło czy pani poseł Krystyny Pawłowicz.
"Lewak i znajomość ewangelii to oksymoron"
Zwolennicy obecnych władz z kolei ojca Kramera nazywają lewackim księdzem (w najlepszym razie rzucają obelgą: "liberał"). I trudno się dziwić – skoro wytykał politykom PiS, że ich wiara jest nic nie warta. Jezuita naraził się też wielokrotnie choćby narodowcom oraz wielu duchownym. Stało się tak choćby wtedy, gdy zauważył sprzeczność między nauką płynącą z Ewangelii a hasłem "Śmierć wrogom Ojczyzny" na jasnogórskiej pielgrzymce kibiców. Albo też wtedy, gdy skrytykował (dziś już byłego) księdza Jacka Międlara. Do ONR-owców zaś zaapelował...
Nic dziwnego, że środowiska narodowców "mają o. Kramera wśród obserwowanych". I nic też dziwnego, że z radością wyłapią takie potknięcia, jak to.
"Kramer po raz kolejny pokazał, że z nauką Kościoła mu nie po drodze"
Bo nie ma wątpliwości, że to, co napisał o. Grzegorz Kramer, kłóci się z oficjalną nauką Kościoła. Oczywiście, to nie są czasy, gdy samobójców grzebano poza murami cmentarzy – Kościół zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś, kto decyduje się na ten desperacki krok, nie robi tego bez przyczyny. Jednak Katechizm Kościoła Katolickiego mówi jasno o tym, że "samobójstwo popełnione z zamiarem dania 'przykładu' (...) nabiera dodatkowo ciężaru zgorszenia" – a tak przecież było w tym przypadku. Z punktu widzenia Kościoła nie sposób więc pochwalać tego czynu i "dziękować za odwagę". Można i należy próbować zrozumieć.
Katechizm Kościoła Katolickiego
Samobójstwo
KKK 2280 Każdy jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje życie, które od Niego otrzymał. Bóg pozostaje najwyższym Panem życia. Jesteśmy obowiązani przyjąć je z wdzięcznością i chronić je ze względu na Jego cześć i dla zbawienia naszych dusz. Jesteśmy zarządcami, a nie właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. Nie rozporządzamy nim.
KKK 2281 Samobójstwo zaprzecza naturalnemu dążeniu istoty ludzkiej do zachowania i przedłużenia swojego życia. Pozostaje ono w głębokiej sprzeczności z należytą miłością siebie. Jest także zniewagą miłości bliźniego, ponieważ w sposób nieuzasadniony zrywa więzy solidarności ze społecznością rodzinną, narodową i ludzką, wobec których mamy zobowiązania. Samobójstwo sprzeciwia się miłości Boga żywego.
KKK 2282 Samobójstwo popełnione z zamiarem dania "przykładu", zwłaszcza ludziom młodym, nabiera dodatkowo ciężaru zgorszenia. Dobrowolne współdziałanie w samobójstwie jest sprzeczne z prawem moralnym. Ciężkie zaburzenia psychiczne, strach lub poważna obawa przed próbą, cierpieniem lub torturami mogą zmniejszyć odpowiedzialność samobójcy.
KKK 2283 Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie.
O. Grzegorz Kramer zrobił zatem coś, na co rzesze jego przeciwników czekały od dawna. Stąd cała seria wezwań (zazwyczaj dość wulgarnych), by duchowny zrzucił sutannę. "Niech ten człowiek palnie się w łeb i porzuci kapłaństwo, bo tylko zamęt sieje i zgorszenie" – brzmi jeden z łagodniejszych.
A sam sprawca zamieszania, choć słowo "przepraszam" nie padło, niejako przyznaje się do winy. Po kilkunastu godzinach od zamieszczenia kontrowersyjnego wpisu, opublikował kolejny. Ten brzmi jak próba usprawiedliwienia.
Niech zatem pierwszy kamieniem rzuca ten, kto nigdy nie żałował tego, co napisał w internecie.
Śródtytuły to wybrane komentarze na Twitterze dotyczące wpisu o. Kramera.
Panowie z ONR-u chcecie łączyć się z Kościołem? Macie do tego prawo, ale zostawcie swoje hasła daleko od Kościoła i zacznijcie głosić hasła Kościoła: oddać życie za drugiego (nie tylko swojego i nie tylko na transparencie) i wtedy dołączcie do nas. Czytaj więcej