Debata o sytuacji w Polsce, która trwa w Parlamencie Europejskim jest miejscami bardzo gorąca. Padają także ostre określenia i zarzuty o bezprawne działanie.
Debata o sytuacji w Polsce, która trwa w Parlamencie Europejskim jest miejscami bardzo gorąca. Padają także ostre określenia i zarzuty o bezprawne działanie. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

W Strasburgu właśnie trwa kolejna debata o sytuacji w Polsce. Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans przedstawił europarlamentarzystom ocenę sytuacji w Polsce w imieniu Komisji Europejskiej, która wszczęła wobec Warszawy procedurę ochrony praworządności. Jednak najostrzej zaczęło być, gdy głos zabrali posłowie.

REKLAMA
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej powiedział, że oczekuje od polskiego rządu podjęcia działań w czterech obszarach: przywrócenia niezależności Trybunału Konstytucyjnego, dostosowania zmieniających się przepisów w obrębie sądownictwa i zniesienia wpływu ministra sprawiedliwości do regulacji unijnych, tego samego jeżeli chodzi o szkoły sądownicze oraz zachowania niezawisłości KRS-u i Sądu Najwyższego. Postępowanie prowadzone przez Komisję Europejską, Timmermans uzasadnia przestrzeganiem zasad wspólnotowych przez wszystkie państwa członkowskie UE. – Sprawa dotycząca praworządności nigdy nie dotyczy tylko konkretnego państwa, lecz całych struktur Unii Europejskiej - powiedział. Dodał, że właśnie dlatego zaangażowanie PE w tę sprawę "jest tak ważne".
Frans Timmermans zwrócił też uwagę na sposób komunikowania się członków polskiego rządu z KE. Dotyczy to głównie ministra sprawiedliwości i ministra spraw zagranicznych. - Niestety zaproszenia te nie zostały przyjęte. Nie miałem okazji rozmawiać z polskimi ministrami na ten temat - podkreślił. Wyjaśnił, że wymiana zdań z polskim rządem "odbywała się głównie na piśmie". - Moje zaproszenie jest jednak nadal aktualne. Mam nadzieję, że uda mi się porozmawiać z ministrami spraw zagranicznych lub sprawiedliwości tak szybko, jak tylko to możliwe - oświadczył wiceszef KE.
"Antypolskie orgie"
Jednak najgoręcej zaczęło być po jego przemówieniu. Głos zabrał europoseł PO Janusz Lewandowski, który stwierdził, że działania polskiego rządu są sprzeczne z polską racją stanu i prowadzą do izolacji naszego kraju na arenie europejskiej. Powołał się przy tym na list Piotra Szczęsnego, który dokonał samopodpalenia w Warszawie. Lewandowski oświadczył, że większość uzyskana przez PiS w wyborach nie daje tej partii mandatu do łamania prawa, wycinania Puszczy Białowieskiej czy tolerowania przejawów ksenofobii i nietolerancji. Inni europarlamentarzyści PO zwracają uwagę, że ich koledzy z PiS mają poparcie wyłącznie ze strony skrajnie prawicowych środowisk zasiadających w ławach Parlamentu Europejskiego.
Potem głos zabrał Ryszard Legutko z PiS, który działania Komisji Europejskiej nazwał bezprawnymi, a głosy niemieckich mediów "antypolskimi orgiami", "dyrdymałami", a zachowanie niemieckiej minister obrony po jej wypowiedzi w jednym z talk show jako "barbarzyńskie". Po tym wystąpieniu, Legutko opuścił salę plenarną, któremu pytanie chciał zadać Guy Verhofshtad. Były premier Belgii powiedział, że w związku z sytuacją panującą w Polsce jego ugrupowanie "od dwóch lat prosi o uruchomienie wobec niej art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej". Verhofstadt zaznaczył, że kroki podjęte wobec polskiego rządu nie powinny dotknąć zwykłych obywateli. Jako jeden z przykładów nietolerancji wywoływanej rządami PiS Verhofstadt podał Marsz Niepodległości w Warszawie, w którym brało udział "kilka tysięcy faszystów", który odbywał się - jak podkreślił - zaledwie kilkaset kilometrów od Auschwitz. Po jego wypowiedzi Marek Jurek wyraził sprzeciw i oburzenie przywoływaniem Auschwitz w debacie.
Opcja atomowa
W ostatnim czasie wzrasta zagrożenie wdrożenia przeciwko Polsce ostatniego etapu art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej nazywanego "opcją atomową", który przewiduje wprowadzenia sankcji wobec nieprzestrzegającego prawa kraju. Polegają one głównie na odebraniu prawa głosu w strukturach unijnych.
Debatę o Polsce w PE można oglądać tutaj.
źródło: tvn24.pl