Netflix ogłosił, że ostatni, szósty sezon popularnego serialu "House of Cards" będzie się składał jedynie z ośmiu odcinków. I na dodatek w żadnym z nich nie zobaczymy Kevina Spaceya, z którym serwis pożegnał się po wybuchu skandalu związanego z molestowaniem.
Scenarzyści serialu pewnie nawet się nie spodziewali, że dzięki przerzuceniu centrum akcji na Claire Underwood pod koniec piątego sezonu zapewnią mu szansę na przetrwanie. To właśnie grana przez Robin Wright żona Franka Underwooda będzie główną bohaterką nowego, krótszego sezonu.
– Pokażemy fanom, jak skończy się ta historia – przekazał Red Sarandos z Netflixa cytowany przez "The Hollywood Reporter". Trzeba podkreślić, że powstanie szóstego sezonu w jakiejkolwiek formie to i tak duża nagroda dla fanów. Po wybuchu skandalu ze Spaceyem prace nad nim zostały w ogóle zawieszone.
Przypomnijmy: skandal z Kevinem Spaceyem w roli głównej wybuchł, kiedy Anthony Rapp wyznał w wywiadzie, że w 1986 roku, kiedy miał 14 lat, był molestowany przez Spaceya.
Niedługo później zareagowali twórcy "House of Cards". Najpierw przekazano, że szósty sezon serialu będzie ostatnim, ale potem w ogóle przerwano zdjęcia, a produkcja stanęła pod znakiem zapytania. Spacey został także skrytykowany m.in. przez władze The Old Vic Theatre w Londynie, gdzie przez 11 lat był dyrektorem artystycznym. Aktor nie dostał też nagrody Emmy.
Potem oskarżenia o molestowanie posypały się jedni po drugim. Okazało się, że aktor miał molestować nawet na planie serialu "House of Cards". Przy okazji wyszło też, że aktor na skandalu może nieźle... zarobić.