Premier Mateusz Morawiecki w swoim expose wymienił ludzi zasłużonych dla wolności Polski.
W swoim panteonie nie wymienił m.in. Lecha Wałęsy, byłego lidera NSZZ "S”, ale ze szczególnym pietyzmem mówił o swoim przyjacielu Andrzeju Kołodzieju – siedzącym na sejmowej galerii – który "jako dwudziestoletni chłopak zorganizował i utrzymał strajk w stoczni imienia Komuny Paryskiej w pamiętnym sierpniu 1980 roku”. Aluzja miała być czytelna.
W expose Morawiecki mówił, że Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. – Ten głęboki wymiar wspólnotowy jest głęboko wpisany w naszą tradycję, w pomoc zesłańcom. Żegota ratująca naszych żydowskich współbraci, czy "Solidarność" to prawdziwe dowody, czym jest polskość i czym jest wspólnota – podkreślił.
"Bohaterowie wolności"
Mówiąc o "Solidarności" nie wspomniał jednak nazwiska Lecha Wałęsy. W Sejmie podniosły się krzyki: "A Wałęsa?" – jednak Mateusz Morawiecki na nie nie zareagował. – Premier wymieniał ludzi zapomnianych. Wałęsa jest na pewno człowiekiem symbolicznym, ale odszedł od prawdy – komentował później w rozmowie z dziennikarzami ojciec szefa rządu Kornel Morawiecki.
Poza Wałęsą nowy szef rządu nie wymienił Kuronia, Modzelewskiego, Frasyniuka, Mazowieckiego, Borusewicza, ale także wielu innych zapomnianych działaczy "S".
Kogo wymienił? Zaczął od tzw. żołnierzy wyklętych. Wspomniał o Danucie Siedzikównie "Ince" i Hieronimie Dekutowskim "Zaporze".
Wymienił też Ryszarda Kowalczyka – jednego z braci, którzy w PRL wysadzili w powietrze aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Annę Walentynowicz, wspomnianego już Andrzeja Kołodzieja – jednego z liderów "Solidarności Walczącej" – oraz ciocię Wiesławę, "która tutaj też siedzi na galerii, na rękach której umierał Marian Senger pseudonim "Cichy", jeden z chłopców, który dokonał skutecznego zamachu na kata Warszawy Kutscherę".
Przyjaciel premiera Morawieckiego
– To są ludzie naszej wolności, takim ludziom zawdzięczamy naszą wolność – podkreślił premier Morawiecki.
Warto zauważyć, że wymieniając ludzi "Solidarności” Morawiecki nie wspomniał też o Lechu Kaczyńskim, ale nieco dalej w swoim expose mówiąc o warunkach suwerenności Polski wymienił projekt, który "przybliżył nas do tego celu" – terminal gazowy w Świnoujściu. – Jego realizacja nie udałoby się bez determinacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego – zaznaczył.
Z "bohaterów wolności" wymienionych przez Morawieckiego żyją tylko jego ciocia Wiesława i Kołodziej. Kim jest ten przyjaciel premiera Morawieckiego, który siedział na galerii w trakcie expose i którego szef rządu specjalnie uhonorował w swoim wystąpieniu?
O Andrzeju Kołodzieju rzeczywiście można napisać, że należy do tych mniej znanych albo nawet zapomnianych bohaterów Sierpnia 1980 roku. Został liderem strajku w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni w wieku zaledwie 21 lat. Działał w bliskiej sercu rodziny Morawieckich "Solidarności Walczącej”. Jego opozycyjną biografię można przeczytać tutaj.
W 2006 r. został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2008 r. została wydana jego książka "Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w Stoczni Gdynia”. Jest m.in. honorowym obywatelem Gdańska.
Kołodziej to jednocześnie kolejny wróg Wałęsy z "S", który zawsze trzymał z małżeństwem Gwiazdów.
Wróg Wałęsy
– Skoro on zdradził w 1970 roku, to zdradzić może i następny raz. Przestrzegałem, by nie dawać mu władzy absolutnej nad Związkiem. Po raz pierwszy ujawniając problem, powiedziałem, że nie będę długopisem w ręku agenta. On przeszedł w 1970 roku na stronę milicji i bezpieki – opowiadał o Wałęsie w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl.
– Podpisał zobowiązanie. I rozpoznawał swoich kolegów na fotografiach. Wydawał ich w ręce prześladowców” – mówił. Wałęsa to dla niego – jak wyłuszczał w TV Republika – "pospolity cham i tchórz”, a Okrągły Stół był dla niego zdradą elit. W ostatnich wyborach Kołodziej, tak jak Kornel Morawiecki, wspierał ruch Kukiza.