Nowa produkcja TVP spotkała się z ogromną falą krytyki.
Nowa produkcja TVP spotkała się z ogromną falą krytyki. Kadr z serialu "Korona królów"
Reklama.
To był istny Potop szewdzki, ale w wersji internetowej. Serial zostały zalany falą hejtu, bo spełnił oczekiwania widzów. Jest fatalną produkcją. Niemal wszystko tu kuleje. Od widocznych peruk i czyściutkich i pachnących strojów, przez durne dialogi i słabą grę aktorską (vide teatralny, drewniany Łokietek), po akcję, która praktycznie nie wychodzi z komnat i i przeskoki scenariuszowe, przez które się gubimy. Największy i chyba jedyny plus serialu to tematyka i ciekawy czas w dziejach Polski.
Korona królowej
Polska ma niesamowitą historię. Nie trzeba wymyślać fabuły jak w "Grze o Tron", bo wszystko zostało już zapisane. Wystarczy tylko to zekranizować. – To jedna z prób podjęcia historii Polski. Pamiętajmy, że to historia wpleciona w serial fabularyzowany. Twórcy zadbali o odwzorowanie I połowy XIV w. zarówno pod względem strojów, postaci jak i lokacji czyli siedziby ostatnich Piastów – zapewnia Piotr Solecki, historyk, nauczyciel z LO i pasjonat. – Szczególną wartość prezentuje dla mnie, jako nauczyciela, wplatanie wątków historycznych jak bitwa pod Płowcami, symboli jak miecz Szczerbiec czy Zamek w Ojcowie oraz gra polityczna – dodaje pasjonat. Jest jednak pewien zgrzyt na płaszczyźnie płciowej.
Piotr Solecki
Historyk

"Myślę, że pewnym wymuszonym zabiegiem jest przedstawienie kobiet na dworze piastowskim (od królowej Jadwigi przez żonę Kazimierza - Aldonę) jako decyzyjne i uczestniczące w decyzjach wagi państwowej."

logo
Niektórzy porównują aktora grającego Łokietka do... Bohdana Smolenia Kadr z serialu "Korona królów"
– Królowa Jadwiga mówi "to mój zamek", a serial pierwotnie miał się nazywać "Korona królowej" – dodaje Solecki. Tak więc, wbrew ówczesnym standardom - kobiety jeszcze pewnie sporo namieszają w serialu. Inne błędy historyczne, którzy wychwycili fani, to scena z modlącą się Jadwigą - fragment "Zdrowaś Maryjo" powstał ok. 200 lat później, czy chrzest Aldony Anny, który wygląda bardzo współcześnie.
logo
Rytuał chrztu w serialu wygląda za współcześnie Kadr z "Korony królów"
Bo najłatwiej jest krytykować
Od pierwszej wzmianki o serialu, śledzę nieoficjalny fanpage "Korony królów" na Facebooku. Jego autor od samego początku broni produkcji, tłumaczył pojawiające się kadry, fryzury, stroje, scenografie hejterom. Wreszcie doczekał premiery. – W tę falę krytyki rzucili się rekonstruktorzy strojów historycznych, ale też zwykli codzienni ludzie, niedoświadczeni w sprawach historii. Ci ludzie wymagali więcej, czegoś na miarę "Wspaniałego Stulecia", czy "Dynastii Tudorów". Za dużo wymagają od telewizji publicznej – mówi Jakub, administrator strony "Korona Królów - Unofficial".
Jakub
Administrator "Korona Królów - Unofficial"

"Nie znam się na strojach z tamtej epoki i nie za bardzo interesuje mnie to czy są w szczegółach poprawne historycznie. Liczy się to, aby aktorzy nie chodzili w trampkach czy koszulkach. Owszem, ważne jest, by nie pomylić się o kilkaset lat z całym strojem, ewentualnie z jakimś elementem. Są ładne, kolorowe, miłe dla oka kostiumy.
Nie mieliśmy okazji widzieć całej scenografii. Jednak na podstawie kilku pomieszczeń mogę powiedzieć, że wyszły ładnie zaprojektowane wnętrza - myślę, że adekwatne do tamtych czasów. Bardzo podoba mi się główna sala, super wykorzystana. Zamki również mi się podobają. Oczywiście Kazimierzowskie, uwielbiam zamek w Bobolicach, i naprawdę super, że na nim nagrywają."

Dla admina strony fanowskiej jedyną wadą serialu jest to, że... odcinki są za krótkie. – W serialu podoba mi się to, że nie jest to kolejny paradokument jak "Trudne sprawy". Jest to serial, który ma uczyć, i myślę, że taki sposób nauki jest wręcz genialny – dodaje Kuba. Tak, zapytałem go o to - nie jest pracownikiem TVP.
Podobnego zdania jest historyk. – Wartością szczególną jest to, że nareszcie mamy serial o początkach państwa polskiego a nie kolejną operę mydlaną siedząc po turecku. Myślę, że to dobry początek i mam nadzieję na więcej takich rodzimych produkcji – mówi historyk. I pewnie będzie więcej takich seriali. Pierwsze odcinki oglądało średnio 4 mln widzów. To sporo, ale pamiętajmy, że wiele osób chciało to obejrzeć z ciekawości. Jak "Sylwestra marzeń z Dwójką" - prezes TVP Jacek Kurski udowadnia, że oglądalność jest odwrotnie proporcjonalna do poziomu artystycznego widowiska.
logo
Walkom rycerskim brakuje "epickości" Kadr z "Korony królów"
Pilot to taka wizytówka serialu. Więc po pierwszych odcinkach doskonale już wiemy co będzie dalej. Mnie osobiście przykro było to oglądać. Już nawet nie chodzi o to, że serial nie umywa się do wspomnianych wcześniej wysokobudżetowych produkcji czy nawet "Wikingów" - który jest serialem typowo historycznym. Mamy 2018 rok, a "Korona królów" wygląda jak nieodżałowany "Wiedźmin" z Żebrowskim czy teatr telewizji. Już stroje bohaterów durnej komedii "Goście, goście" lepiej wyglądały, a "Krzyżacy" sprzed pół wieku (!) są bardziej spektakularne.
Niektórzy zarzucają, że przecież TVN też zrobiło historyczny gniot - "Belle Epoque". Tak, ale nakręcili serial za prywatne pieniądze. Tymczasem "Korona królów" powstaje z naszych podatków (i jest kolejnym powodem do tego, by zrezygnować z płacenia abonamentu). Telewizja publiczna nie ma jednak odpowiednich środków, do nakręcenia przyzwoitego serialu. Nie ma też wstydu i tworzy byle jakiego potworka w myśl zasady: "jakoś to będzie".