Wygląda na to, że marszałek Kuchciński używa zbyt skomplikowanych konstrukcji językowych. Teraz z błędu musi tłumaczyć się Krystyna Pawłowicz.
Wygląda na to, że marszałek Kuchciński używa zbyt skomplikowanych konstrukcji językowych. Teraz z błędu musi tłumaczyć się Krystyna Pawłowicz. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Co prawda, projekt liberalizujący przepisy aborcyjne, złożony przez stowarzyszenie "Ratujmy Kobiety" poległ przez polityków opozycji, ale zagadką było aż 58 posłów PiS, którzy zagłosowali za przyjęciem go do prac w komisji. Jednak dzięki wyjaśnieniom Krystyny Pawłowicz już wiadomo, co się stało – to sejmowa pomyłka i skomplikowane twory językowe stosowane przez marszałka Marka Kuchcińskiego.

REKLAMA
– Człowiek w pierwszym odruchu kojarzył, że za tą lewacką trzeba głosować "na czerwono". Wszyscy nacisnęliśmy "przeciw". A pytanie było z wewnętrznym zaprzeczeniem, trzeba było wcisnąć "za". W dodatku bardzo szybko wyłączono głosowanie. Nie tylko ja się pomyliłam. Pani Ela Kruk, pani Mazurek, pan poseł Czartoryski. Byliśmy wściekli – mówiła Krystyna Pawłowicz dla "Radia Maryja", w którym musiała gęsto tłumaczyć się z tego jak zagłosowała w środowym głosowaniu.
Wszystkiemu winna była podwójna negacja. Posłowiem i posłanki głosowali nad wnioskiem Kukiz'15 o odrzucenie projektu komitetu "Ratujmy Kobiety". Poseł, głosując "za", popierał wniosek o odrzucenie projektu, a "przeciw' - skierowanie go do dalszych prac. Dużo z osób zasiadających w ławach Prawa i Sprawiedliwości nie zrozumiało tej konstrukcji i zagłosowało "z automatu".
– Zdarza się, ale wskutek tego, że lewacy się pomylili ustawa przepadła. Nie przyłożyliśmy ręki do zabijania dzieci. A gdyby im się udało, ustawa byłaby później i tak odrzucona – tłumaczyła się dalej poseł Pawłowicz. Zapewniała także, że w żadnym wypadku nie popiera "rozszerzenia możliwości zabijania dzieci". Jednocześnie poseł stwierdziła, że niektórzy członkowie partii głos "za" oddali świadomie (np. Jarosław Kaczyński czy Ryszard Terlecki). Ma to być spełnienie przedwyborczej obietnicy, mówiącej o tym, że każdy projekt będzie dopuszczany do obrad sejmowych komisji.
Przypomnijmy, w środowym głosowaniu nad przyjęciem dwóch projektów ustaw aborcyjnych, tylko jeden z nich (złożony przez środowiska pro-life) został dopuszczony do prac komisji sejmowych. Drugi, złożony przez komitet "Ratujmy Kobiety" poległ z powodu braku głosów posłów PO i Nowoczesnej. Po głosowaniu, trzy osoby zostały usunięte z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesna nałożyła na nie niegłosujących posłów kary finansowe.
źródło: wyborcza.pl