W kwietniu ma dojść do ekshumacji byłej posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Paweł Deresz od początku jest przekonany, że pochował zwłoki swojej żony i nie potrzebuje żadnej ekshumacji, żeby się w tym utwierdzić. Śledczy zignorowali jednak jego zdanie. – To śledztwo mogło się zakończyć znacznie wcześniej. Badania zwłok można było przeprowadzić już w kwietniu 2010 roku. Przecież trumny ze zwłokami przez kilka dni przebywały w Warszawie i prokuratura miała do nich dostęp – mówi w rozmowie z naTemat Deresz.
Paweł Deresz: – Prokuratorzy nie liczyli się nie tylko z moimi odczuciami, ale i z sugestiami sądu, który zaproponował śledczym, aby poczekali na decyzję Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. TK na razie decyzji nie podjął, ale prokuratorzy najwyraźniej zlekceważyli ten organ i robią swoje.
Jak to wygląda w praktyce, każda decyzja prokuratury w sprawie ekshumacji to osobny przypadek, który trzeba rozpatrzyć?
Takie decyzje podejmowane są indywidualnie dla każdego przypadku na podstawie kodeksu karnego. Prokuratura ma prawo przeprowadzić ekshumacje.
Przedstawiono Panu jakieś przesłanki przemawiające za ekshumacją pana żony?
Te czynności rozpoczęły się mniej więcej przed rokiem i wówczas prokurator Pasionek publicznie oświadczył jakie są przesłanki związane z ekshumacjami ciał wszystkich osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. Wymienił około 20 punktów, które za tym przemawiają. Ekshumacje, zdaniem pana prokuratora, mają przybliżyć i ułatwić prokuraturze wszelkie badania związane z katastrofą.
Przy okazji wyszło na jaw, że śledztwo prokuratury w sprawie wyjaśniania przyczyn katastrofy ma potrwać jeszcze kilka lat.
Tak mi oświadczono w prokuraturze. Usłyszałem, że śledztwo i opublikowanie końcowego raportu, który w całościowy sposób podsumuje przyczyny i przebieg katastrofy zajmie jeszcze trzy, cztery lata. Ten raport obejmie wszystkie ustalenia śledczych dotyczące Smoleńska.
Badanie katastrofy przez prokuraturę trwa już osiem lat. Nie wydaje się panu, że to i tak bardzo długo?
To śledztwo mogło się zakończyć znacznie wcześniej. Badania zwłok można było przeprowadzić już w kwietniu 2010 roku. Przecież trumny ze zwłokami przez kilka dni przebywały w Warszawie i prokuratura miała do nich dostęp. Tyle tylko, że zaniedbała swoje obowiązki. A jeżeli chodzi o przeciąganie śledztwa, to jest to podobno spowodowane doborem specjalistów.
Okazuje się, że dopiero teraz prokuratura sięga po specjalistów z zagranicy. Powołuje kilka eksperckich zespołów, które mają badać przyczyny i okoliczności katastrofy. Nie ma to oczywiście żadnego związku z komisją pana Macierewicza i Nowaczyka. Eksperci międzynarodowi będą działali w ramach prokuratury.
Ale powoduje to, że Antoni Macierewicz może na razie spać spokojnie i może nadal budować swój "zamachowy mit" smoleński.