W Sejmie odbyło się wysłuchanie w sprawie tak zwanych nagród dla ministrów gabinetu Beaty Szydło. Posłowie opozycji zwracali uwagę na fakt, że byłej premier zabrakło dziś na sali.
W Sejmie odbyło się wysłuchanie w sprawie tak zwanych nagród dla ministrów gabinetu Beaty Szydło. Posłowie opozycji zwracali uwagę na fakt, że byłej premier zabrakło dziś na sali. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

W czwartek w Sejmie odbyło się wysłuchanie w sprawie tak zwanych nagród dla ministrów. Chodzi o pieniądze, które Beata Szydło przyznawała członkom swojego gabinetu, premier Mateusz Morawiecki nakazał wstrzymanie wypłat, a Jarosław Kaczyński polecić przekazać całe otrzymane kwoty na Caritas. Opozycja krzyczy o oszustwie i domaga się wyjaśnień oraz zwrotu pieniędzy do budżetu państwa.

REKLAMA
– Słowa premier o tym, że "wystarczy nie kraść, wystarczy rządzić uczciwie", po roku brzmią jak ponury żart – powiedział Marek Sowa z Nowoczesnej. Później na mównicę wszedł Paweł Szrot, sekretarz stanu i zastępca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. – To temat zamknięty. W ostatnim czasie podjęto decyzje, które zamykają sprawę nagród. Ci, którym je przyznano, przekażą je na cele charytatywne. W KPRM nie rozumiemy emocji, jakie wciąż wzbudza ten temat. Po raz kolejny musimy odpowiadać na te same pytania poselskie – próbował przekonywać Paweł Szrot. Chyba nie przekonał posłów opozycji, którzy podczas wspomnianego wystąpienia śmiali się z jego słów.
Jako kolejny głos zabrał Krzysztof Brejza. To on jest poniekąd autorem całego zamieszania, to jego interpelacje sprawiły, że na światło dzienne wyszła afera z nagrodami dla ministrów. – Panie ministrze, dostał pan 56 tys. zł tej drugiej pensji, niech pan z nas nie żartuje, tylko udowodni, że to była nagroda. Nie jest pan w stanie tego zrobić, bo to nie była nagroda, tylko patologiczny system uzupełniania dodatkami na przyszłość. Potykacie się o własne nogi. Sami ministrowie mówili, że nie wiedzą, za co je dostali – mówił Krzysztof Brejza.
– Ministrowie otrzymali rekordowe nagrody w 2017 roku. Tylko w resorcie rolnictwa przekazano 5 mln 957 tys. zł. Za co i na jakiej podstawie pracownicy ministerstwa otrzymali tak wysokie nagrody? Za to, że są w PiS? – pytał Krzysztof Truskolaski z Nowoczesnej. W dalszej części swojej wypowiedzi przypomniał o "dokonaniach" ministra rolnictwa, czyli podwyżkach cen żywności i zniszczeniu stajni koni arabskich w Janowie Podlaskim oraz w Michałowie. Truskolaski próbował się też dowiedzieć, na mocy jakich przepisów Antoni Macierewicz, który od stycznia nie jest już ministrem, wciąż jeździ rządową limuzyną. – Wczoraj pod Sejm podjechał takim samochodem. Nie przypominam sobie, by posłom przysługiwała ochrona i samochód służbowy. Ile to kosztuje podatników? – pytał Truskolaski.
Jak zwykle wysoką formą oratorską wykazał się poseł Stefan Niesiołowski. – Rwactwo pisowskie osiągnęło wszelkie granice. Gdyby była olimpiada dla łupieżców i grabiących budżet narodowy, to PiS dostałby na tej olimpiadzie złoty medal – drwił z rządzących poseł Niesiołowski.
O sukcesie Krzysztofa Brejzy, który niejako odkrył całą aferę, przypomniała dziś inna posłanka Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna. – Zachowaliście się jak oszuści podatkowi, którzy szukają przepisu, by wykorzystać go do agresywnej optymalizacji i zarobić miliony. Oszustom się czasem udaje, ale czasem na szczęście nie. Wam się nie udało dzięki posłowi Brejzie – stwierdziła Leszczyna.
Na sali zabrakło dziś byłej premier Beaty Szydło. – Gdzie pani jest, pani Szydło? Nie ma odwagi? – pytał retorycznie Bartosz Arłukowicz. – Gdzie jest pani Szydło i cała ta ferajna? Szyszko, Jurgiel, Kempa. Powinniście tu być i patrzeć ludziom w oczy – dodał były minister zdrowia. – Ujawnimy każdą pseudonagrodę. Ale nie tylko w KPRM, nie tylko w ministerstwie. Mówię teraz do wojewodów, wicewojewodów i waszych szefów gabinetów politycznych. Przyjdziemy i sprawdzimy każdą waszą nagrodę – zapowiedział polityk Platformy Obywatelskiej.
Ostrą wypowiedzią popisał się też poseł Platformy Obywatelskiej Mariusz Witczak. – PO zdemaskowała PiS. Polacy dowiedzieli się, że PiS to partia miłośników pieniądza. Polacy dowiedzieli się, że waszym prawdziwym programem jest skok na kasę publiczną i dofinansowanie budżetów członków PiS-u. To jest prawda o PIS-ie – stwierdził Witczak podczas swojego wystąpienia w Sejmie.
Tymczasem poseł PiS Szymon Szynkowski stwierdził, że opozycja niczego nie rozumie. – Poziom, jaki prezentujecie w tej dyskusji, używając słów nieparlamentarnych, wręcz rynsztokowych, sprawia, że wykazujecie brak zrozumienia. Porozmawiajmy o nagrodach w sposób kompleksowy – proponował Szynkowski, próbując przerzucić ciężar dyskusji na nagrody dla samorządowców przyznawane w czasach rządów PO-PSL.
– Przestańmy żartować i nazywać te świadczenia nagrodami. Lewizna. To jest lewizna. Wyrazy bliskoznaczne to przestępstwo, przekręt, kradzież, lewy szmal, defraudacja, skok na kasę, przywłaszczenie, sprzeniewierzenie, nadużycie, szwindel, afera, kant, malwersacja. Gdyby było inaczej, nie zwracalibyście tych pieniędzy – powiedziała Agnieszka Hanajczyk z Platformy Obywatelskiej. Wszyscy zwracają uwagę na to, że na sali nie ma nie tylko Beaty Szydło, ale też Jarosława Kaczyńskiego i wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości. – O tym, że jest wam wstyd, świadczą puste ławy po stronie PiS-u – zauważyła Ewa Drozd z PO.