Romans posła Stanisława Pięty, reforma szkolnictwa czy aborcja – to były tematy poruszane przez wyborców podczas spotkania w Przysiekach z wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim. Pośród zebranych ludzi, którzy przyszli na spotkanie z posłem, nie zabrakło ludzi nieprzychylnych władzy PiS. To właśnie oni sprawili, że wicemarszałek nie miał przyjemnego dnia.
Prawo i Sprawiedliwość kilka tygodni temu ruszyło w trasę. Posłowie spotykają się z wyborcami i chwalą osiągnięciami rządu. Jednak to, co miało być pracą lekką, łatwą i przyjemną, z każdym kolejnym tygodniem zamienia się w ciężką orkę na ugorze. Za posłami PiS jeżdżą przeciwnicy "dobrej zmiany" i zadają niewygodne i trudne pytania.
Nie inaczej było podczas spotkania Ryszarda Terleckiego z wyborcami w podkarpackich Przysiekach. Wicemarszałek Sejmu musiał odpowiadać na pytania o reformę szkolnictwa i bałagan, jaki jej towarzyszy w szkołach. – Jestem nauczycielką z ponad 30-letnim stażem. Widzę, jak reforma minister Zalewskiej obniża poziom szkół – mówiła do marszałka jedna z uczestniczek spotkania.
Trudne pytania dotyczyły także domniemanego romansu posła Pięty. – W tej sprawie na razie wiemy tyle, ile napisał pewien tabloid i co powiedziała ta pani, która miała rzekomy romans z posłem. PiS zawiesił posła Piętę w prawach członka partii do wyjaśnienia sprawy, bo już nieraz krążyły rozmaite plotki, które później okazały się nieprawdziwe. Jeżeli to się okaże prawdą, podejmiemy zdecydowane kroki – zapewnił wicemarszałek.
Hipokryzja władzy
W pewnym momencie przeciwnicy PiS zarzucili Terleckiemu i całemu jego obozowi hipokryzję. – Bronicie życia dzieci nienarodzonych, a w Sejmie to jakie dzieci były – pytał jeden z uczestników spotkania. Ryszard Terlecki przyznał niechętnie, że zdecydowane ruchy w sprawie aborcji mogłyby wywołać burzę w społeczeństwie. Przypomnijmy, że Terlecki twierdził, iż trzeba nie mieć serca, by narażać dzieci na takie niewygody, jak to miało miejsce podczas protestu osób niepełnosprawnych.
To nie było jedyne spotkanie, na którym polityk PiS musiał się bronić przed krytyką. Anna Zalewska wręcz uciekła ze spotkania w wyborcami. Z kolei Ryszard Czarnecki od dwóch dni odpowiada na pytania o prowokację, jaką jego zdaniem było zachowanie niektórych uczestników spotkania z europosłem w Kaliszu. W pewnym momencie jeden z przeciwników obecnej władzy tak się zdenerwował, że dostał ataku epilepsji.