
Krzysztof Skiba, niepokorny artysta i osobowość medialna, w czasach PRL aktywnie walczył z komuną. Robił to w totalnie nieszablonowy sposób, np. na Dzień Dziecka razem z kolegami z Pomarańczowej Alternatywy rzucał cukierkami w milicję. Wiele razy wpadał w ręce funkcjonariuszy i na antyrządowych demonstracjach zęby zjadł. Jak ocenia te, które organizowane są dziś pod Sejmem?
Jedyny happening, który się nie zdezaktualizował i z chęcią mógłbym go powtórzyć z jakąś grupą rekonstrukcyjną to "Struganie wariata". Pojawiał się człowiek w garniturze i strugał kijek, po chwili dołączał kolejny, wyciągał z teczki kozika, kijek i zaczął go strugać. Podchodziły tak kolejne osoby w garniturach, robiące to samo, i tak utworzył się rząd ludzi. Na koniec pojawił się człowiek z transparentem "Rząd struga wariata".
Naród otrzymał od PiS łapówkę w postaci 500+ i może sobie teraz kupić kiełbasę na grilla. Dlatego z milczeniem przyjmuje to, że partia rządząca przejmuje sądy. Historia i techniki ogłupiania ludzi się niestety powtarzają. Nie mamy po prostu tradycji demokratycznych. W Polsce zawsze był "zamordyzm". Przed wojną istniała tylko pozorna demokracja, bo tak naprawdę mieliśmy dyktaturę Piłsudskiego i sanacji, po zamachu majowym w 1926 roku trzymano już wszystko „za mordę”, a przeciwników wysyłano do obozu w Berezie Kartuskiej".
Potrzebują takiego ojca narodu, który zaopiekuje się wszystkim od przedszkoli po burdele. Życie samodzielne jest trudne. Życie na koszt państwa całkiem słodkie. Ojciec narodu (słowiańska wersja Kim Dzong Una) o wszystko zadba i o wszystko się zatroszczy. A jeśli coś się złego dzieje, to tak jak w carskiej Rosji "car jest dobry, a winni są bojarzy". Jak w przypadku nagród dla ministrów przyznanych przez Beatę Szydło, które Prezes nakazał zwrócić.
