Andrzej Duda dał sygnał, że zawetuje nową ordynację do Parlamentu Europejskiego. Ale na euforię za wcześnie. Niewykluczone, że to sprytnie zaplanowany "spektakl niezależności".
Prezydent się skłania
W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej” Duda ogłosił, że "mocno skłania się do weta" w sprawie nowej ordynacji do PE, a decyzję podejmie w ciągu 21 dni. "Mam ogromne wątpliwości, czy to powinna być część polskiego systemu prawnego. Nie widzę potrzeby tak fundamentalnego ograniczania dostępu do Parlamentu Europejskiego" – stwierdził prezydent w rozmowie z Piotrem Zarembą.
– Kwestionuję to z demokratycznych pozycji, próg pięcioprocentowy to rozsądne rozwiązanie. Nie widzę potrzeby wymuszania w ten sposób systemu dwupartyjnego. Nie widzę potrzeby wymuszania koalicji wyborczych na warunkach największych partii. Mocno skłaniam się w kierunku zablokowania tej propozycji – dodał.
Z apelem o zawetowanie nowej ordynacji zwróciły się wcześniej do Dudy Kukiz ’15, PSL, Partia Razem, Prawica Rzeczypospolitej i Klub Jagielloński, pod którego egidą się to odbyło. Konserwatywny think-tank zbierał zresztą podpisy pod petycją "Chcemy mieć wybór, nie tylko wybory!”
Wielu ekspertów, w tym Biuro Legislacyjne Senatu alarmowało, że zmiany uchwalone przez parlament oznaczają, iż realny próg wyborczy w wyborach do PE będzie podniesiony do poziomu od 11 do nawet 20 procent. W praktyce eliminuje to mniejsze ugrupowania, a na dodatek może być sprzeczne z prawem Unii Europejskiej.
Zdaniem Katarzyny Lubnauer, szefowej Nowoczesnej decyzja w sprawie weta już zapadła i może to mieć związek z ułożeniem się liderów w ramach obozu władzy. Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński na 70 urodzinach Antoniego Macierewicza mówił, że "Antoni jeszcze bardzo wiele dla Polski zdziała". Pojawiły się nieoficjalnie informacje, że mógłby kandydować do Europarlamentu, albo wyjechać na placówkę dyplomatyczną. Zniknęło za to zagrożenie, że - po wyrzuceniu z rządu - nadal rozważa budowę czegoś na prawo od PiS.
Konsolidacja obozu władzy
– Po pierwsze widać, że Jarosław Kaczyński dogadał się z Antonim Macierewiczem. Pokazują to te ostatnie urodziny i tak dalej. PiS chyba przestał się bać o konsolidację swojego obozu. Ta ordynacja miała służyć temu, żeby Radio Maryja nie zbudowało bloku, który mógłby rozbić obóz Zjednoczonej Prawicy. A z drugiej strony chyba bardzo się boi (PiS) zjednoczonej opozycji – oceniła Lubnauer w radiu TOK FM.
Zaznaczyła, że gdyby połączyć wyniki partii opozycyjnych z wyborów w 2015 roku, to taka koalicja pokonałaby PiS. – PiS nie wygrał dlatego, że przekonał ponad połowę Polaków, tylko dlatego, że opozycja była podzielona – wskazywała szefowa Nowoczesnej.
Dr Marek Migalski, politolog i były europoseł PiS, analizuje zapowiedzi Dudy w sprawie weta na dwa sposoby. – Interpretacja, że doszło do porozumienia między PiS a prezydentem, i że dzisiaj odgrywany jest tylko spektakl niezależności Dudy, żeby pomóc mu przed wyborami 2020 roku, jest logiczna i jest to możliwe – wskazuje politolog.
– Ale jest też sprzeczna koncepcja, że nie ma żadnej umowy między Kaczyńskim a Dudą i że jest to samodzielna akcja prezydenta po to by zabezpieczyć sobie możliwość współpracy z mniejszymi ugrupowaniami, szczególnie z Kukizem. Prezydent może tak kalkulować na wypadek gdyby okazało się, że obietnice Kaczyńskiego, iż PiS poprze Dudę w wyborach 2020 roku okazały się nieprawdziwe – tłumaczy dr Migalski.
Ukłon w stronę Kukiza i PSL
Ekspert zwraca uwagę na kalendarz wyborczy. – Najpierw w 2019 są wybory parlamentarne, w których Duda jest potrzebny PiS, a dopiero później są wybory prezydenckie, w których PiS potrzebne jest Dudzie. To że dzisiaj Kaczyński zapewnia o poparciu dla niego ze strony partii jest zrozumiałe z punktu widzenia interesów PiS, ale ta sytuacja może się zmienić po wyborach parlamentarnych – zauważa politolog.
Dlatego, jego zdaniem, prezydent może przygotowywać się na taką okoliczność. – Gdyby PiS wycofał poparcie dla niego, Duda musiałby się prezentować jako kandydat obywatelski. Mógłby wtedy liczyć na mniejsze ugrupowania przede wszystkim na Kukiz '15, który zebrałby mu podpisy. Weto do ordynacji do PE może w przyszłości pomóc Dudzie prezentować się jako kandydat ponadpartyjny – ocenia.
Także według dr Krzysztofa Mazura, prezesa Klubu Jagiellońskiego prezydent Duda doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego reelekcja zależy od dwóch wypadkowych: że PiS nie wystawi przeciwko niemu kontrkandydata, co da mu przepustkę do drugiej tury oraz że w drugiej turze pozyska głosy wyborców spoza elektoratu PiS-u.
– Cała jego prezydentura jest balansowaniem pomiędzy tymi dwoma warunkami brzegowymi. Z jednej strony nie może iść na konfrontację z rządem "dobrej zmiany”, a z drugiej strony wie, że jeśli będzie wyłącznie "notariuszem rządu" to "niepisowscy" wyborcy, którzy zagłosowali na niego przeciwko Komorowskiemu, odsuną się od niego – podkreśla.
Dr Mazur przypomina, że takich wyborców było prawie 2 miliony. – Duda w drugiej turze wyborów prezydenckich otrzymał 8,6 mln głosów, podczas gdy PiS w wyborach parlamentarnych odbywających się kilka miesięcy później dostał 5,7 mln głosów. O tych wyborcach Duda musi cały czas pamiętać – tłumaczy w rozmowie z naTemat dr Mazur.
Stąd "Andrzej Duda poważnie się waha w sprawie projektu nowej ordynacji do PE, która promuje PiS i PO, wykluczając całą grupę mniejszych partii, co za tym idzie - także ich wyborców".
Chodzi o 2 mln wyborców
– Badania exit polls pokazały, że w drugiej turze Andrzeja Dudę poparli także wyborcy Kukiza, PSL oraz lewicy, czyli elektorat tych partii, które są dyskryminowane przez nową ordynację. Dlatego głosy osób, które podpisały się pod apelem do prezydenta w sprawie veta - mam tutaj na myśli przede wszystkim Pawła Kukiza i Władysława Kosiniaka-Kamysza - powinny być dla prezydenta istotne – ocenia.
– Ma on zatem nie tylko merytoryczne argumenty, które podnosiliśmy, żeby zawetować tę ordynację, ale także polityczne – podkreśla prezes Klubu Jagiellońskiego.