Jerzy Borowczak na terenie współczesnej Stoczni Gdańskiej
Jerzy Borowczak na terenie współczesnej Stoczni Gdańskiej Fot: LUKASZ GLOWALA / AGENCJA GAZETA

Nie milkną kontrowersje wokół uczczenia braci Kaczyńskich za to, że nie tylko "przebywali", ale także "strajkowali" w Stoczni Gdańskiej w 1988 roku. Z okazji 38. Rocznicy Porozumień Sierpniowych w obecności Mateusza Morawieckiego miała zostać odsłonięta informująca o tym tablica, ale ostatecznie do tego nie dojdzie. Przynajmniej na razie. O tym, czym różniły się strajki w 1980 i 1988, rozmawiamy z ich inicjatorem i uczestnikiem Jerzym Borowczakiem, obecnym posłem PO.

REKLAMA
Ile osób mogło się przewinąć przez strajki w Stoczni Gdańskiej już w latach 80?
Jerzy Borowczak*: Współorganizowałem strajk w 1980 roku, w 1982 roku gdy delegalizowano "Solidarność” i przygotowywałem strajk majowy w 1988. Przez strajki sierpniowe w 1980 roku mogło się przewinąć nawet 17 tys. ludzi.
Z 1982 roku nie ma ewidencji, natomiast strajk majowy w 1988 roku został bardzo dobrze zewidencjonowany, bo za niego płaciliśmy. Władze "Solidarności” podjęły decyzję, że za ten strajk płacimy dniówkę każdemu stoczniowcowi. A Alojzy Szablewski, jako przewodniczący komitetu strajkowego, prowadził ewidencję i znamy wszystkie nazwiska ludzi, którzy strajkowali. Było to ok. 300 osób.
Wiele osób zostało póżniej jakoś szczególnie uhonorowanych za udział w tych strajkach?
Gdy prezydentem był Lech Kaczyński, wiele osób otrzymało krzyże zasługi. On hojnie nagradzał medalami i bardzo dobrze. Lech Wałęsa tego nie robił, ale to było za wcześnie, aby wypinać piersi po ordery, bo wówczas, po 1989 roku, Polska była rzeczywiście w ruinie. Ale tablic za zasługi nie ma żadnych, nawet takich za udział w strajkach w 1980 roku.
Wszyscy słyszeli o 1980 roku, ale bracia Kaczyńscy mają zostać uhonorowani tablicą pamiątkową za to, że - jak najpierw podawano - "przebywali w czasie strajku w 1988 r. w stoczniowej hali nr 26” a następnie, że nie przebywali tylko jednak strajkowali.
W maju 1988 roku strajkowanie wymagało jeszcze odwagi. Zastrajkowaliśmy wtedy w ramach solidarności ze strajkiem w Hucie w Stalowej Woli i w Hucie im. "Lenina”. Strajk w Hucie "Lenina” został brutalnie spacyfikowany. Dlatego Lech Wałęsa w niedzielę 1 maja 1988 roku wezwał w parafii św. Brygidy stoczniowców do strajków w geście solidarności z robotnikami protestującymi w hutach.
Pamięta pan braci Kaczyńskich z tych strajków?
Tak. Byłem w stoczni przez cały okres strajku w maju 1988 roku. W maju istniała groźba ostrej pacyfikacji przez ZOMO, tak jak w Nowej Hucie. Natomiast w sierpniu 1988 roku to był już niemal legalny strajk, nie było ZOMO pod stocznią, bramy otwarte. Kilka miesięcy póżniej doszło do rozmów przy Okrągłym Stole. Bracia Kaczyńscy byli obecni w Stoczni podczas strajku majowego, ale ich rola w strajku nie była istotna. Była nawet taka propozycja, żeby ich ze strajku wyprosić, ale Lech Wałęsa nie pozwolił. O jakieś aktywności politycznej nie mogło być mowy, bo to nie był rok 80. W 1988 w strajku brało udział około 300 osób. Właściwie to rozmowy protestujących odbywały się z dyrekcją stoczni.
To przypisywanie szczególnych zasług za ten strajk chyba mija się z celem?
Owszem, należy upamiętniać uczestników strajku z maja 1988 roku, bo strajk w Stoczni miał ważną wymowę i zwracał uwagę nie tylko Polski. Strajk w Stoczni, która odegrała przecież tak istotną rolę, budował również morale oporu społecznego. Ale nie można honorować wybiórczo takimi tablicami, lecz wszystkich, również doradców i wszystkie osoby wspierające. Taka tablica, jaką NSZZ "S" zamierza odsłonić w hali 26, poświęcona tylko braciom Kaczyńskim, jest groteskowa, przynosi odwrotny skutek i jest krzywdząca wobec wszystkich uczestników tamtego strajku.
To kto się chciał tak teraz podlizać władzy, prezesowi PiS i wpadł na pomysł tej tablicy?
Myślę, że jest to pomysł stoczniowej "Solidarności”. Taka nadgorliwość stała się niedźwiedzią przysługą, zarówno śp. Lechowi Kaczyńskiemu, jak i Jarosławowi. Jak wiadomo poprzedni rząd PiS sprzedał stocznię ukraińskiemu biznesmenowi. Z zakładu zostało pogorzelisko. Teraz rząd PiS odkupił zakład, choć nie wiadomo, czy stocznia będzie pracować. Bo być może okaże się, że tak jak w Szczecinie postawią stępkę na statek, na który nie ma nawet projektu.
Zbliża się kolejna rocznica Sierpnia 1980. I będzie to kolejna rocznica podziałów wśród ludzi dawnej "Solidarności”.
Jest organizowanych kilka uroczystości rocznicowych. Teraz swoją organizuje KOD, swoją Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie, a jeszcze inną szef obecnej "Solidarności” Piotr Duda. Ja będę jak co roku w kościele św. Brygidy. Choć jak wchodzę do kościoła, to na mnie buczą, a jak wchodzi towarzysz Tadeusz Fiszbach, były sekretarz KW PZPR w Gdańsku, to dostaje brawa. Ale ja to znoszę i nie dam się wygumkować z historii.
Nie da się już tego skleić?
Mogę tylko zaapelować do kolegów ze stoczniowej "Solidarności”, aby przypomnieli sobie jak np. zorganizowaliśmy wielkie międzynarodowe obchody 25. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Naszą powinnością jest przypominanie zarówno młodym pokoleniom, ale też międzynarodowej opinii publicznej o roli, jaką odegrała Stocznia Gdańska, jaką role odegrała "Solidarność” w pokojowej walce o wspólną Europę.
Przy takich podziałach, jakich dokonał PiS, nikt poważny ze świata nie zechce uczestniczyć w uroczystościach. Sami pod sobą dołki kopiemy takimi podziałami, takimi próbami fałszowania historii. Przypominam, nie kto inny, ale to Jarosław Kaczyński, bodajże 12 lat temu w przemówieniu pod historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, ustawił nas tam, gdzie stało ZOMO. To on jest personalnie odpowiedzialny za te podziały, a przecież tyle nas łączyło i wierzę, że ciągle łączy.
Jest pan zapewne w mniejszości.
Wszystkim bez wyjątku dedykuję słowa prof. Brzezińskiego, które są fragmentem Jego przemówienia podczas międzynarodowej konferencji "Od Solidarności do Wolności” 31 sierpnia 2005 roku w Gdańsku:
"Dlaczego Solidarność zwyciężyła? Bo była czymś dużo bardziej znaczącym niż ruchem politycznym, niż związkiem zawodowych, niż nawet chęcią odzyskania niepodległości. Była nie tylko ruchem, ale Duchem - potężną siłą moralną, opartą na wartościach humanistycznych, religijnych i demokratycznych. Była koalicją bez nienawiści klasowej i narodowej, koalicją nie do rozliczania się z przeszłością ale dla budowy lepszej przyszłości, opartej na pojednaniu społecznym i na pojednaniu z sąsiadami. Ten Duch był źródłem zwycięstwa "Solidarności", bodajże najważniejszej udanej bezkrwawej rewolucji w historii.”

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej