
Dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista i wiceprezes zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju, w specjalnym raporcie podliczył koszt realizacji tylko tzw. piątki Morawieckiego, czyli sztandarowego programu jego rządu. Na tym wyliczenia się skończyły.
Słyszałem o wsparciu dla branży gamingowej, która świetnie sobie radzi bez wsparcia. Premier obiecuje też program walki ze smogiem, ale sam rząd lobbuje przecież na rzecz węgla, którego jako właściciel kopalń jest producentem. Pomoc dla gospodyń wiejskich już nawet brzmi jak klasyczna kiełbasa wyborcza.
Jednak – jak wskazuje – wystarczy cykliczne spowolnienie gospodarki, które musi przyjść i wtedy pełen koszt nowych pomysłów będzie widoczny. – Takie spowolnienie zweryfikuje też trwałość ściągalności podatków, uszczelnienia luki VAT – stwierdza ekspert.
Wydaje mi się, że jest sporo przesady w tym co jest obiecywane, zwłaszcza że do tej pory premier Morawiecki niewątpliwie dbał o stan budżetu. Ale szef rządu tak nauczył się żonglowania różnymi liczbami, że te które podaje są trudne do zweryfikowania. Albo przedstawia tak zaskakujące wyliczenia, że ekonomista nie jest w stanie w poważny sposób się do nich odnieść.
Zapowiadał, że jego rząd zwiększy wydatki na domy seniora. – Tam, gdzie będą uczciwi gospodarze (czytaj tam gdzie wygrają kandydaci PiS – red.), tam zdecydowanie przesuniemy środki na domy seniora – podkreślał.
To zaskakująca deklaracja, bowiem, gdyby ją wprowadzono, programem lojalnościowym objęto by ponad 101 tysięcy osób, bo tylu właśnie jest strażaków-ochotników w Polsce. Zniżka osiem groszy na litrze oznacza, że na każdych stu litrach paliwa strażak ochotnik zapłaci osiem złotych mniej niż pozostali klienci niebędący strażakami.
Podjęliśmy zobowiązanie nie tak dawno temu, żeby przeznaczać coraz więcej środków w proporcji do PKB. W przyszłym roku na ten cel będzie przeznaczone nie mniej niż 4,86 proc. PKB. – 1 proc. PKB to około 21 mld złotych, a więc jest to znaczące zobowiązanie.
Według prof. Orłowskiego największą obietnicą tego rządu jest jednak wzrost płac. – Bezpośrednio biorą ją do siebie miliony pracowników zatrudnionych przez rząd bądź samorządy, które widzą rosnące płace w przedsiębiorstwach. Tu istnieje główne zagrożenie dla budżetu. A w budżetówce zaczyna się gotować – podkreśla.