Dwóch senatorów klubu Prawa i Sprawiedliwości podczas tego głosowania było nieobecnych. A mimo to opozycja w Izbie Wyższej nie była w stanie wygrać głosowania. Tak samo jak PiS zagłosowało bowiem troje senatorów niezależnych – Lidia Staroń, Krzysztof Kwiatkowski i Wadim Tyszkiewicz. Ten ostatni tłumaczy nam, jak do tego doszło.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
PiS w zachwycie
Wśród zwolenników "dobrej zmiany" w środę wybuchła euforia. "Totalna opozycja przegrała głosowanie w Senacie!" – krzyczał w nagłówku portal braci Karnowskich wPolityce.pl. Podkreślał przy tym, że zwycięstwo PiS było możliwe "dzięki wsparciu senatorów niezależnych".
Wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS wyrażał przy tym przekonanie, że to dopiero początek i takich zwycięskich dla Zjednoczonej Prawicy głosowań teraz już będzie więcej. "Kropla drąży skałę..." – komentował na Twitterze zastępca sekretarza klubu parlamentarnego PiS.
Zwycięstwo jak zwycięstwo – bądź co bądź był remis. Jednak w parlamentarnych głosowaniach liczy się to, aby jakiś wniosek uzyskał większość, czyli musi zdobyć przynajmniej o jeden głos więcej niż liczba głosów przeciwnych.
Bunt? Nic z tego
Fakt – do tego, że wynik był jaki był, przyczyniło się troje senatorów niezależnych, którzy deklarowali wsparcie dla strony opozycyjnej. Z wydruku z senackich głosowań wynika jasno, że przeciwnikom PiS to głosowanie powinno pójść jak z płatka. Tym bardziej, że na sali obrad nie było dwóch senatorów PiS – Krzysztofa Słonia i Jacka Włosowicza.
Zastanawiające jest, dlaczego wszystkie trzy osoby z Koła Senatorów Niezależnych zagłosowała razem z PiS. Rozłam? Bunt? Koniec współpracy?
– Nic z tego – zapewnia w rozmowie z naTemat były prezydent Nowej Soli, senator Wadim Tyszkiewicz. Od lat jest on znany jako przeciwnik metod działań PiS. Trudno go zatem podejrzewać o to, aby miał przejść na drugą stronę politycznej barykady.
– Powodem takiego głosowania był brak komunikacji wewnątrz opozycji. Ja zagłosowałem zgodnie z ustaleniami opozycji z poprzedniego posiedzenia. Nikt mnie nie informował, że coś się zmieniło – przyznaje Tyszkiewicz.
To się nie powtórzy
Zapewnia przy tym, że drugi raz nie powinno się to powtórzyć, bo od tej pory ma jako gość uczestniczyć w posiedzeniach klubu KO. Senator apeluje przy tym, by nie ulegać narracji PiS, że oto obóz władzy odniósł zwycięstwo w jakimś kluczowym głosowaniu. Bo to nie tak...
Co do meritum głosowania – autorem wniosku był senator Koalicji Obywatelskiej Leszek Czarnobaj. Dotyczył on zdjęcia z porządku obrad punktu dotyczącego wyboru senatorów do Krajowej Rady Sądownictwa. Jak tłumaczył, Senat nie powinien wybierać nowych członków neoKRS, skoro nie bardzo wiadomo, jaka jest pozycja tej instytucji i trwa oczekiwanie na orzeczenia Sądu Najwyższego.
Trzech kandydatów, dwa miejsca
– Czekamy na to, co jest ostateczną wykładnią w sprawie KRS. Chcielibyśmy prosić, aby wybór naszych przedstawicieli do KRS odbyć w sytuacji, kiedy będziemy już mieli pełnię obrazu prawnego, jeśli chodzi o KRS – tłumaczył senator Czarnobaj z KO.
Wniosek przeciwny zgłosił wicemarszałek Marek Pęk z PiS. – Przedłużanie tej sytuacji nieobsadzenia KRS rodzi określone problemy również w pracy tego organu, chociażby w licznych sprawach związanych z opiniowaniem kandydatur na sędziów. Państwo podnosicie wielokrotnie, że są problemy z długością trwania postępowań sądowych, są problemy kadrowe w sądach, a takie postępowanie, taka obstrukcja w tym zakresie pogłębia tylko te problemy – argumentował.
Izba Wyższa ma do obsadzenia w KRS dwa miejsca. Kandydatów jest trzech: Rafał Ambrozik (PiS), Krzysztof Kwiatkowski (niezależny) i Bogdan Zdrojewski (KO). Sejm wyboru członków KRS dokonał (w atmosferze skandalu – wtedy padły słynne słowa: "trzeba anulować") w listopadzie. W skład rady weszli wówczas wyłącznie posłowie PiS: Marek Ast, Arkadiusz Mularczyk, Bartosz Kownacki i Kazimierz Smoliński.
Hejt na niezależnych
Wniosek senatora Leszka Czarnobaja nie uzyskał większości. To oznacza, że Senat na rozpoczętym w środę posiedzeniu będzie wybierał swoich przedstawicieli do KRS.
Po tym, jak opozycji nie udało się przeforsować własnego wniosku i to przy nieobecności dwóch parlamentarzystów PiS, na senatorów niezależnych wylał się hejt za to, jak zagłosowali.
W czwartek rano na Facebooku odniósł się do tego Wadim Tyszkiewicz. Senator wyjaśnił, że wprawdzie jest niezależny, ale w pełni identyfikuje się z opozycją. I jeśli zjednoczona opozycja uzna, iż swoim głosowaniem ją zawiódł, to jest gotów zrezygnować z mandatu.
Tyszkiewicz przypomina, że zbliżają się wybory prezydenckie i osoby z szeregów opozycji nie powinny się obrażać, lecz działać razem.
"Tu są potrzebne wszystkie ręce na pokładzie i nie ma tu miejsca na pomyłki, spory czy nieporozumienia wewnątrz opozycji. Tu potrzebna jest jedność. Liczy się tylko cel. Tu trzeba być twardym, a nie miękkim. Tu nie ma miejsca na obrażanie się. Tu liczy się skuteczność" – pisze senator niezależny.
Bo przecież jasne, że PiS tylko czeka na jakikolwiek, choćby najdrobniejszy, brak skuteczności opozycji w Senacie.
– Niektórym się wydaje, że to było jakieś przełomowe głosowanie. Chciałbym więc podkreślić: to było głosowanie dotyczące porządku obrad. Tylko i wyłącznie.
– A co Pan ma na myśli mówiąc o "braku komunikacji wewnątrz opozycji"?
– Niestety, nikt z nami nie rozmawiał o tym głosowaniu. Nie otrzymałem żadnej informacji, jak cała opozycja będzie głosować. Na szczęście po tym wczorajszym wydarzeniu błąd został już naprawiony i otrzymałem zapewnienie, że będę zapraszany jako gość na posiedzenia klubu Koalicji Obywatelskiej.
Wadim Tyszkiewicz
senator niezależny
Pozdrawiam wszystkich moich sympatyków i przepraszam, jeśli Was zawiodłem. Nigdy nie myślałem, że jedna różnica zdań co do obranej drogi walki ze złem i brak przepływu informacji o zmianie strategii opozycji, może przekreślić całą moją pracę dla Polski i tysiące moich sukcesów i osiągnięć służących ludziom. Polityka jest obrzydliwa. To nie mój świat i błędem było wchodzenie w tę matnię.