Politycy bardzo rzadko wojują z tabloidami, bo wiedzą, że media są czwartą władzą. Politycy zabiegają o ich poparcie, a tymczasem Tusk ruszył na wojnę z "Faktem". Opinia publiczna stoi za mediami i wielu wieszczy Michałowi Tuskowi i stojącemu za nim premierowi przegraną. Według ekspertów atak na media to strategia zwracania na siebie uwagi. Kto zyska w tym przypadku? Zdaniem niektórych, zgodnie z zasadą: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta – Roman Giertych.
Piotr Zaremba w swoim felietonie w "Rzeczpospolitej" twierdzi, że sprawa Michała Tuska i jego pozew przeciwko "Faktowi" będzie spektaklem politycznym. Po pierwsze chodzi o syna premiera, a po drugie reprezentuje go były polityk – Roman Giertych. Zaremba zwraca uwagę, że ta sprawa ma także inny wymiar – tak naprawdę chodzi o wojnę z gazetami.
Tusk kontra "Fakt"
Publicysta uważa, że gazety, które o naruszenie dóbr osobistych oskarżył Michał Tusk (początkowo "Wprost", "Fakt" i "Super Express". Ostatecznie pozew skierowano tylko przeciwko "Faktowi") nie są "bastionami prawicy", a jedynie wypełniały "dziennikarskie obowiązki". Zaremba przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy Tusk rusza na wojnę z mediami.
Janusz Palikot twierdzi, że Donald Tusk przegra wojnę z tabloidami, bo po stronie "Faktu" stanie opinia publiczna. Polityk, podobnie jak Zaremba uważa, że za decyzją o skierowaniu sprawy do sądu tak naprawdę stoi Donald Tusk. Jego zdaniem jest to absurdalne, bo premier nigdy w konflikty z mediami nie wchodził.
Poparcie tabloidów
Nie jest żadną tajemnicą, że politycy starają się żyć z tabloidami w zgodzie. Tym bardziej, że mają one największe nakłady w Polsce. Nie warto wobec tego ryzykować konfliktów. Nie jest to zresztą tylko taktyka polskich polityków.
– Jest takie powiedzenie niemieckie: Dajcie mi "Bilda", a będę miał całe Niemcy – mówi prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. Tak o największym niemieckim tabloidzie powiedział były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. Zdaniem wielu komentatorów, to właśnie poparcie prasy sprawiło, że rządził przez siedem lat. Przypominaliśmy już w naTemat przypadki niemieckich polityków, którzy odeszli z polityki, kiedy prasa ujawniła ich wpadki.
Swój wpływ na media udowodnił ostatnio również książę Karol, który jednoznacznie ostrzegł, że te, które opublikują zdjęcia jego syna – księcia Harry'ego – przyłapanego nago w Las Vegas, będą mieli sprawę w sądzie. Wyłamał się tabloid "The Sun", ale jego właściciel Rupert Murdochstanął później w obronie Harry'ego.
Politycy sądowych batalii z mediami raczej nie ryzykują. – Naprawdę bardzo rzadko mamy polityka, który pozywa do sądu jakieś medium. Robią to raczej byli politycy. To strategia zwrócenia na siebie uwagi, kiedy spadło się na boczny tor – twierdzi prof. Henryk Domański, socjolog z PAN.
Według niego pozywanie gazet przez aktywnych politykach zupełnie nie leży w ich interesie. – Unikają starcia z mediami, bo wiedzą, że są czwartą władzą. Dotyczy to również tabloidów. Polityk, który rzeczywiście chce mieć wpływ na politykę, stara się mieć swój tabloid. Mieć jego poparcie – podkreśla prof. Domański – Polityk może iść na taką wojnę, kiedy ma poparcie konkurencyjnego tabloidu. Pozew syna Tuska może mieć negatywny wpływ na jego poparcie. Powinno mu zależeć, żeby jak najszybciej przestano mówić o jego osobie w kontekście Amber Gold – dodaje.
Tabloidowa polityka
Medioznawca prof. Tadeusz Kowalski uważa, że tabloidy mają coraz większe znaczenie dla obywateli, bo cała polityka staje się tabloidowa. Zmienia się także kultura medialna. – News staje się pewnym rytuałem. Nie chodzi o treść, ale o elementy, które podnoszą jego atrakcyjność – podkreśla. Ludzie chcą krótkich, atrakcyjnych treści. Politycy zdają sobie z tego sprawę, dlatego zdaniem Kowalskiego używają chociażby barwnych określeń, które odbiegają od politycznych standardów. Politycy często też specjalnie obracają coś w żart.
Konflikt z mediami według niego jest jednym ze sposobów na zaistnienie. – Również proces z tabloidem może przynieść rozgłos. Działa tu niestety stare powiedzenie: nie ważne czy dobrze czy źle, byleby mówili o nas z nazwiska – podkreśla. – Coraz mniej ludzi zwraca uwagę na treść, a skupia się na tym, jak politycy wyglądali, jak mówili i gestykulowali. Zależność polityków i mediów to skomplikowana gra. Czasem chodzi o prowokację, ale wszyscy w tej grze uczestniczą, bo jest to spektakularne. Ludzie i tak na końcu sprawy, nie będą bardzo często pamiętali, o co chodziło na początku – dodaje.
Giertych na froncie
Prof. Jadwiga Staniszkis uważa, że pozew Tuska przeciwko "Faktowi" udowadnia jak "karygodnym i nadużywanym jest paragraf 212 kodeksu karnego", który pozwala zamykać usta również mediom. – Media mają wpływ na opinię społeczeństwa, ale jest on mniejszy niż kiedyś. Trudno ocenić, jaki wpływ będzie miał ten pozew przeciwko "Faktowi". Kiedyś media robiły dobrą robotę śledczą. To się niestety skończyło, a zamykanie mediom ust, jak w tym przypadku, jest tego bardzo złym przejawem – podkreśla socjolog.
Prof. Jadwiga Staniszkis, tak jak Janusz Palikot, uważa, że na wojnie Tuska z "Faktem" zyska Roman Giertych. – Michał Tusk nawet nie chcąc dodał wiarygodności szefowi Amber Gold i OLT Express. Byłby przynajmniej częściowo usprawiedliwiony, gdyby poczuł się choć trochę winny. Giertych biorąc taką sprawę pokazuje, że jest fałszywym państwowcem. Jeśli wróci kiedyś do polityki, będzie mu to pamiętane. Dla mnie jego zaangażowanie w sprawy Platformy jest śmieszne – podkreśla Staniszkis.
Roman Giertych jest przekonany o zwycięstwie Michała Tuska w sądzie. – Cała histeria rozpętana przez dziennik "Fakt" wynika z obawy, że po przegranym procesie odwołane zostanie całe kierownictwo tej gazety w Polsce, włącznie z redaktorem naczelnym. Jestem przekonany, że Michał Tusk ten proces wygra. Cała masa dziennikarzy i publicystów związanych z tą gazetą zabiera tak aktywnie głos, bo boi się utraty pracy – twierdzi Giertych w rozmowie z naTemat.
Jego zdaniem nie chodzi tu o wojnę z gazetami, bo kwestia naruszenia dóbr osobistych nie ma wymiaru politycznego. – Każdy, kto uważa, że jego dobra osobiste zostały naruszone, może dochodzić swoich praw przed sądem. Tu nie chodzi o poparcie tabloidów. "Fakt" był zawsze związany z PiS i tę partię popierał. Jakoś PO nie przeszkadzało to wygrać wyborów – dodaje adwokat.
Elżbieta Jakubiak z PJN również uważa, że w tej sprawie istotna jest funkcja Romana Giertych. – To manewr Tuska, który chce sobie znowu wyczyścić przedpole. Usunąć wszystkich, którzy wyrażają inną opinię. Roman Giertych ma ten plan zrealizować – twierdzi była posłanka PiS-u.
Kiedy pracowałem w „Dzienniku”, partia rządząca robiła, co mogła, aby wpływać na jego linię, a sam Tusk potrafił się na tę gazetę Axela Springera skarżyć… kanclerz Niemiec. Dlatego i tym razem, jak sądzę, nie skończy się na adwokackich sztuczkach Giertycha, zaczną się podchody, kołatanie do wydawców, sugestie zwolnienia naczelnych. CZYTAJ WIĘCEJ