
"Proboszcza, który sprawuje urząd, nie wolno tak sobie odwołać" – buntował się blisko rok temu ks. Roman Kneblewski z Bydgoszczy określany mianem kapelana nacjonalistów. Duchowny napisał odwołanie od decyzji biskupa o przeniesieniu go na wcześniejszą emeryturę. Właśnie dostał odpowiedź z Watykanu.
REKLAMA
Murem za kapelanem nacjonalistów stanęli bydgoscy radni PiS, ale to nie pomogło. Ks. Roman Kneblewski na swoim kanale na YouTube poinformował, że Stolica Apostolska odrzuciła złożony przez niego rekurs. Prałat odwoływał się od decyzji bp. Jana Tyrawy, który usunął go z funkcji proboszcza parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy.
"Roma locuta, causa finita" – skomentował w zamieszczonym nagraniu.
– Będę miał czas na przemyślenie, przemodlenie co dalej, jak się ustawić w życiu, bo nie czuję się emerytem. Chciałbym jak najwięcej działać, być aktywnym. Pomyślę, w jaki sposób to realizować – dodał.
Kneblewski: proboszcz jest nieusuwalny
Kapelan nacjonalistów został w czerwcu ubiegłego roku odesłany na przymusową emeryturę. Od razu poinformował, że nie zgadza się z decyzją biskupa i że zamierza się odwoływać do papieża."Proboszcza, który sprawuje urząd, nie wolno tak sobie odwołać. Proboszcz jest, podobnie jak biskup ordynariusz, nieusuwalny zgodnie z prawem kanonicznym" – mówił wówczas ks. Roman Kneblewski.
Kneblewski: nacjonalizm jest cnotą
Początkowo nie było znane uzasadnienie decyzji, więc wydawało się, że decyzja biskupa to efekt politycznych deklaracji bydgoskiego proboszcza i jego przywiązania do nacjonalizmu. "Serce rośnie!" – cieszył się ks. Kneblewski na widok ONR-owskich flag (później to skasował) i to zaledwie parę dni po tym, jak Episkopat wydał stanowisko potępiające nacjonalizm.Ks. Kneblewski znany był też z obrony Jacka Międlara i jego narodowych haseł wygłaszanych z ambony, wezwań do palenia Koranu czy nazywania WOŚP dziełem szatana. Głośno było też o skardze do kurii, iż w pociągu spożywał piwo.
Złe zarządzanie parafią
Ale to nie to było powodem odwołania proboszcza i odesłania na przymusową emeryturę. Jak wynika z dekretu biskupa, chodziło o to, że ks. Kneblewski zaniedbywał parafię. Sam odwołany proboszcz przyznawał, że już wcześniej otrzymał z kurii pismo, w którym przedstawiono mu dowody na złe zarządzanie parafią.Biskup zarzucał proboszczowi, że ten nie chodził do wiernych po kolędzie, że nie odwiedzał chorych, którzy nie są w stanie sami przyjść do kościoła, że nie dyżurował w parafialnej kancelarii i że zbyt wiele mszy w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy było odprawianych w rycie trydenckim, czyli w znacznej części po łacinie.
Czytaj także: Ten ksiądz jednym zdaniem zaorał cały Episkopat. Pokazał, gdzie ma zdanie biskupów w sprawie nacjonalizmu
Ks. Kneblewski zarzuty biskupa odpierał. Murem za nim stanęli m.in. przedstawiciele bydgoskiego PiS. W internecie powstała też petycja w jego obronie. "Jest szczerym patriotą, któremu na sercu leży dobro naszej wspólnej Ojczyny" – pisano w niej.
Ks. Kneblewski zarzuty biskupa odpierał. Murem za nim stanęli m.in. przedstawiciele bydgoskiego PiS. W internecie powstała też petycja w jego obronie. "Jest szczerym patriotą, któremu na sercu leży dobro naszej wspólnej Ojczyny" – pisano w niej.
