Nie chodzi o 10 maja, chodzi o to, co samorządy musiałyby już teraz robić, aby przygotować się na głosowanie. Marek Charzewski, burmistrz Malborka, podkreśla, że jest to praktycznie niemożliwe ze względów bezpieczeństwa. Samorządowiec poinformował o tym Komisarza Wyborczego w Gdańsku. – Gdyby chodziło tylko o ten termin majowy, to może też bym twierdził, że jest jeszcze sporo czasu, ale żeby 10 maja odbyły się wybory, to te najtrudniejsze działania trzeba rozpocząć miesiąc wcześniej – mówi w rozmowie z naTemat.
Do 10 maja mamy sporo czasu i sytuacja może ulec zmianie, ale pamiętajmy, że przygotowania do wyborów, które prowadzą samorządy, przygotowanie komisji wyborczych, przygotowanie członków tych komisji, zaczynają się już 10 kwietnia.
Gdyby chodziło tylko o ten termin majowy, to może też bym twierdził, że jest jeszcze sporo czasu, ale żeby 10 maja odbyły się wybory, to te najtrudniejsze działania trzeba rozpocząć miesiąc wcześniej.
Członkowie komisji muszą się spotykać ze sobą, z urzędnikami, muszą przejść szkolenia, musimy przyjmować od nich dokumenty itd. To, moim zdaniem, jest w tej chwili niemożliwe, jeśli chcemy stosować się do zasad bezpieczeństwa, o których wszyscy mówimy. Musimy do niezbędnego minimum ograniczyć nasze funkcjonowanie, jeśli chodzi o spotkania i kontakty z innymi.
Czy jest tak, że decyzje podejmowane w Warszawie są podejmowane bez uwzględnienia głosu samorządowców?
Myślę, że większość moich koleżanek i kolegów samorządowców uważa, że te wybory są złym pomysłem. Jak najszybciej powinno się podjąć decyzję o ich przesunięciu, żeby móc nie prowadzić tego procesu przygotowywania, żebyśmy mogli się zająć tym, co jest w tej chwili najważniejsze.
Rząd oczywiście powinien niektóre decyzje podejmować szybko i bez zbędnych konsultacji, bo niektóre rzeczy trzeba robić błyskawicznie, aby maksymalnie ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.
Skoro jednak podejmujemy tak trudne decyzje, jak ta o zamknięciu granic, a nie podejmujemy decyzji o przesunięciu wyborów, to ludzie się dziwią. Samorządy chcą zajmować się pomocą mieszkańcom, a nie przygotowywaniem wyborów.
Francuski przykład powinien dać rządzącym do myślenia. Pewnie gdyby w tej chwili władze Francji miały podejmować decyzję, czy wybory samorządowe powinny się u nich odbyć czy nie, to zdecydowaliby, że nie. Po tym, jak dopuścili do głosowania, mają olbrzymi problem.
Kolejna kwestią są też koszty tych wyborów. Trzeba kupić 30 mln długopisów, bo każdy powinien mieć długopis jednorazowy, trzeba kupić rękawiczki, maseczki. Przede wszystkim jednak musimy mieć na uwadze bezpieczeństwo członków komisji. Zresztą, kto zdecyduje się pójść do niej, jeśli sytuacja się nie poprawi?
Problemem mogłaby być też frekwencja. We wspomnianej przez pana Francji wyniosła ona około 45 proc., czyli jak na tej kraj była bardzo niska, dlatego też zaczęto podważać wyniki wyborów.
Popatrzmy też na wybory uzupełniające, które musiały odbyć się w naszych gminach w tę niedzielę. Chyba tylko w jednej frekwencja wyniosła 28 proc., a tak to 6-8 proc.
Ten apel związany z wyborami "Apjest apelem o rozsądek, żeby politykę jednak odrzucić na dalszy plan. Wrócimy do tych zmagań, kiedy nie będzie już koronawirusa. Teraz najważniejsza jest walka z nim.
Samorządowcy chcą zajmować się pomocą mieszkańcom. Jak to wsparcie wygląda w Malborku?
Nie jesteśmy miastem na prawach powiatu, a szpital jest powiatowy, więc podlega pod Starostwo Powiatowe. Mimo tego pomagamy tej placówce. Zdecydowaliśmy z Radą Miasta, że część środków, których nie musimy wydawać np. na opinie prawne, przekażemy na zakup różnego rodzaju niezbędnych szpitalowi rzeczy.
Pojawiło się też wielu wolontariuszy, którzy szyją maseczki dla szpitala. My jako miasto kupujemy materiał do tego szycia. Mamy też Malborskie Centrum Wolontariatu, gdzie część osób robi zakupy dla tych, którzy nie chcą opuszczać swoich mieszkań. Poza tym pomagają również przy wyprowadzaniu psów na spacery. Wielu seniorów ma czworonogi, a teraz boją się wychodzić na zewnątrz.
Wielkim problemem pewnie będzie też świat gospodarki. Odraczamy podatki, które wpływają do samorządu, czyli podatek od nieruchomości. Nie pobieramy czynszu od tych, którzy wynajmują lokale od miasta, a nie prowadzą w tej chwili działalności ze względu na koronawirusa. Zawiesiliśmy też płatną strefę parkowania, żeby wszyscy, którzy nie chcą się przemieszczać komunikacją zbiorową, mogli bez problemów poruszać się autem.