
– Chyba najbardziej zabolały mnie ostatnie wystąpienia Andrzeja Dudy. Takiego oblicza mojego prezydenta wcześniej nie widziałem. Karygodne było także to, że pan Duda podpisywał jak leci wszystkie ustawy. Promował się na prezydenta wszystkich Polaków, a pokazał, że jest prezydentem PiS-u – mówi aktor Jakub Tackowiak, który w wyborczym spocie Rafała Trzaskowskiego wciela się w rolę prezydenta Andrzeja Dudy.
REKLAMA
23 czerwca sztab Rafała Trzaskowskiego zaprezentował nowy spot wyborczy, w którym wylicza niespełnione obietnice Andrzeja Dudy. W nagraniu to urzędujący prezydent jest główną postacią – w jego rolę wciela się młody aktor Jakub Tackowiak.
Dlaczego zdecydował się pan wystąpić w roli Andrzeja Dudy w spocie Rafała Trzaskowskiego?
Jakub Tackowiak: – Zbyt wiele złego się wydarzyło: manipulacja opinią publiczną przez Telewizję Polską, budżetowanie stacji pieniędzmi, które powinny być przeznaczone na onkologię, obrażanie i porównywanie osób LGBT do ideologii czy przeciwników politycznych z PO-PSL do koronawirusa. To było dla mnie zwyczajnie ohydne.
Cała prezydentura pana Andrzeja Dudy szczerze mówiąc mi się nie podobała. Na początku wydawał mi się człowiekiem odpowiedzialnym, niezależnym, natomiast okazało się zupełnie inaczej, co też zostało przedstawione w spocie.
Co było dla pana najbardziej niezrozumiałe, co najbardziej pana uderzyło w czasie prezydentury Andrzeja Dudy?
Chyba najbardziej zabolały mnie ostatnie wystąpienia Andrzeja Dudy. Takiego oblicza mojego prezydenta wcześniej nie widziałem. Karygodne było także to, że pan Duda podpisywał jak leci wszystkie ustawy.
Promował się na prezydenta wszystkich Polaków, a pokazał, że jest prezydentem PiS-u. Czuję się po prostu oszukany.
Głosował pan na Andrzeja Dudę?
Wolałbym nie odpowiadać na takie pytanie.
Mówił pan o Dudzie "mój prezydent", stąd takie pytanie.
Miałem na myśli, że Andrzej Duda promował siebie jako prezydenta wszystkich Polaków. Deklarował, że reprezentuje nas wszystkich, a w czasie kampanii wyborczej zaczął obrażać środowisko LGBT, natomiast przeciwników politycznych uznawać za gorsze zło niż koronawirus.
Dlatego wystąpił pan w spocie promującym kandydata Koalicji Obywatelskiej?
Na udział w spocie zdecydowałem się dlatego, że popieram prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Uważam, że jest to przede wszystkim funkcja reprezentacyjna i wierzę, że pan Trzaskowski jako jeden z niewielu nie będzie popełniał gaf. Według mnie to osoba, której można zaufać.
Czy takie publiczne deklaracje to dla aktora nie jest zamykanie sobie drzwi? W TVP już mogą pana nie zatrudnić.
Ciężko mi było uwierzyć, gdy dowiedziałem się, że 2 miliardy złotych rocznie przez 5 lat mają być przeznaczane na media publiczne, a nie na onkologię. Wolałbym uprawiać inny zawód niż zabierać ludziom szansę na życie.
Pan nie przyjmuje propozycji TVP?
Nie było ich jakoś bardzo dużo, natomiast w obecnej sytuacji nie miałbym serca, by coś takiego robić.
"Wystąpienie w spocie prezydenta Rafała Trzaskowskiego to dla mnie przede wszystkim ważny krok życiowy. Pochodzę z zaściankowego, zakompleksionego i niepostępowego środowiska, w którym na każdym kroku zasłaniano się wiarą "rodziną" i tradycji”– pisze pan w mediach społecznościowych. Chciał pan coś zamanifestować?
Mój wpis miał uzmysłowić ludziom, którzy wychowują się w takich środowiskach, a mają inny pogląd na życie, żeby nie sugerowali się opiniami starszych. W konserwatywnej rodzinie, często "prawda" starszego jest prawdą niepodważalną.
Manifest to może za dużo powiedziane, ale to był komunikat do osób, które są w podobnej sytuacji, żeby żyły w zgodzie z własnym sercem i sumieniem, nie bały się wrażać własnego poglądu, nawet jeśli ceną byłoby ograniczenie kontaktu z toksyczną rodziną.
Kilka pytań czysto technicznych: jak trafił pan na plan – z castingu? TVP Info szeroko informowało o castingach do spotów wyborczych Trzaskowskiego, nabijając się, że szukają np. kibola czy ekspedientki.
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie ze względu na umowę o poufności.
Jak długo przygotowywał się pan do roli?
Kolejny raz – muszę się zasłonić umową.
No to może chociaż odpowie pan, w jaki sposób przygotowywał się pan do roli Andrzeja Dudy?
Bardzo klasycznie: oglądałem jego wypowiedzi, szukałem najbardziej charakterystycznych cech, gestów, min. Mimikę twarzy można łatwo sparodiować. Mam dosyć ekspresyjną, plastyczną twarz – podobnie jak prezydent Duda – to mnie w pewien sposób do niego upodobniło. Bo fizycznie bardzo się różnimy. Należą się brawa za to, co zrobiła produkcja w kwestii charakteryzacji.
Były jakieś wystąpienia prezydenta Dudy, które okazały się szczególnie pomocne?
We wszystkich wystąpieniach prezydenta szukałem elementów wspólnych – cech powtarzalnych.
Czyli?
Na przykład charakterystyczny sposób układania wargi, czy podniesione brwi.
Jest pan zadowolony z tej roli?
Absolutnie tak. W pewien sposób jest to dla mnie rola życia. Pierwszy raz zagrałem coś wbrew swoim warunkom. Przeważnie wygląda to w ten sposób: reżyser castingowy wybiera aktora do roli po jego warunkach fizycznych. A w tym wypadku to odwaga głównego reżysera sprawiła, że trafiłem do tego spotu. Niestety nie mogę zdradzić jego nazwiska, mógłby sobie tego nie życzyć, ale wymagało to odwagi z jego strony.
Spidersweb pisze o spocie: "Twórcy wideo uderzają jednak głównie w wygląd zewnętrzny prezydenta. Ekspresja Andrzeja Dudy ze spotu zostaje poddana znacznemu wyolbrzymieniu, a jego zwyczajowych zrachowaniom nadaje się jednoznacznie negatywnej wymowy. Mało jest tu za to merytorycznego komunikatu, który zdołałby przebić się do świadomości wyborców". Co by pan odpowiedział?
Nie dyskutuję z opinią. Jeśli dziennikarz Spidersweb.pl miał taką opinię, to ją przyjmuję.
Za udział w spocie można zarobić 2,5 tys. zł z prowizją agencji – pisało TVP Info. Ile pan otrzymał za rolę Dudy?
Absolutnie nie mogę odpowiedzieć na pytanie, czy zrobiłem to non profit, czy na tym zarobiłem i ile. Kolejny raz – wiąże mnie klauzula poufności.
Co myśli pan o spocie, który sztab Dudy zrobił jako odpowiedź na ten, w którym pan wystąpił ?
Moim zdaniem spoty wyborcze w Polsce od lat nie były wysokich lotów. Przyznam, że te, które obecnie przygotowuje agencja dla pana Trzaskowskiego, mają bardzo wysoki poziom.
To, co w spotach pokazuje PiS, jest bardzo agresywne. To mowa nienawiści, hejt, atak. Co więcej mogę powiedzieć – ta przeróbka naszego spotu też jest zabawna, podrzędny youtuber może zrobić coś takiego w dwie minuty.
Wielu twierdzi, że takie właśnie dosłowne, agresywne spoty lepiej przemawiają do Kowalskiego.
Pytanie, czy mamy sprzyjać najniższym gustom ludzi, którzy kierują się w swoim życiu agresją, pewnego rodzaju niespełnieniem, manią wielkości, nienawiścią do innych? Czy Rafał Trzaskowski chce trafiać do takich ludzi? Wydaje mi się, że nie. Jego retoryka wygląda zupełnie inaczej. To spokojny, stonowany człowiek, który wie, co mówi.
Miał pan okazję przy okazji pracy nad spotem bliżej poznać Rafała Trzaskowskiego?
Znów: klauzula poufności.
Jest pan właściwie drugim sparodiowanym Andrzejem Dudą. W "Uchu prezesa" był też Adrian, w którego wcielił się Paweł Koślik. Jak pan ocenia jego grę?
Pan Paweł Koślik w roli Adriana wypadł świetnie. W swej roli był przezabawny. "Ucho prezesa" to według mnie kultowy serial.
Niektórzy twierdzą, że spot Trzaskowskiego, w którym pan występuje, jest zaczerpnięciem z "Ucha prezesa". Zgodzi się pan?
Z jednej strony mówią, że środki aktorskie są zupełnie inne, a później, że czerpiemy z "Ucha prezesa". Nie do końca to rozumiem.
Nie miał pan żadnych obaw, by parodiować prezydenta? W tym kraju żarty i parodia czasami brane są na poważnie.
Przez całą jego prezydenturę pojawiały się memy. Wydaje mi się, że były one jego tarczą – na zasadzie poczciwy chłop, na którego warto zagłosować.
Te memy wbrew pozorom mu pomogły, podobnie jak "Ucho prezesa" ociepliło wizerunek pana Kaczyńskiego.
Raz jeszcze zapytam: nie boi się pan konsekwencji, że zaraz zaczną szukać na pana haków i TVP będzie miało używkę?
Nie mam nic do ukrycia, nie jestem karany, nie nagrywałem żadnej sekstaśmy. W swojej pracy już wcześniej spotkałem się z hejtem, bo jest wiele osób, które nie są w stanie oddzielić fikcji od rzeczywistości.
