
Reklama.
– Jeśli nowe zasady nie zadziałają, to możliwe, że zostanie wprowadzona pełna blokada kraju. Ale myślę, że te środki powinny być wystarczające – powiedział czeski minister zdrowia Roman Prymula w odniesieniu do nowych obostrzeń, które wprowadził jego rząd. Mają one zacząć obowiązywać od piątku.
Przede wszystkim na dwa tygodnie zamknięte zostaną wszystkie kina, teatry, baseny i ogrody zoologiczne. Obiekty gastronomiczne oprócz ograniczeń dotyczących liczby przyjmowanych gości, będą mogły działać jedynie do godziny 20.00. Odwołane zostaną koncerty, a do galerii sztuki i do muzeów będzie mogło wejść tylko 20 osób.
Nowymi obostrzeniami zostaną obłożone także widowiska sportowe – odwołane zostaną wszystkie zawody o charakterze krajowym. Rozgrywane będą tylko imprezy międzynarodowe i tylko bez udziału publiczności. Ale to nie wszystko. Żeby zapobiec gromadzeniu się młodzieży w centrach handlowych, ich właściciele zobowiązani zostali do wyłączenia Wi-Fi.
Zmiany dotkną także szkoły. W trybie stacjonarnym uczyć się będą tylko najmłodsi uczniowie. Starsi przejdą na nauczanie hybrydowe z podziałem klas na połowę. Z kolei w szkołach średnich i na wyższych uczelniach wprowadzone zostanie nauczanie zdalne.
Czeski rząd mocno wziął się do roboty po nagłym wzroście liczby zakażeń w swoim kraju. Obecnie notuje się tam po kilka tysięcy nowych przypadków SARS-CoV-2 dziennie. Dlatego tez zdecydowano się na wprowadzenie stanu wyjątkowego oraz zaostrzenie obostrzeń.
Patrząc na sytuację w Polsce i prognozy naukowców, którzy za miesiąc przewidują przyrost nawet 200 tys. zakażonych dziennie, można przypuszczać, że podobne obostrzenia jak w Czechach będą także możliwe w naszym kraju.
Być może nie będą one dotyczyły szkół, ponieważ PiS nawet przy tak drastycznym skoku liczby zakażonych jak teraz, nie widzi zagrożenia w posyłaniu dzieci do placówek edukacyjnych. Ale nie można też całkowicie wykluczyć scenariusza, w którym zdecydowanoby się na całkowite nauczanie zdalne.
źródło: "Denik N"