
Popyt z Azji kierowany był także do Europy. A jeśli do Europy to przede wszystkim do Niemiec – to wielki partner handlowy choćby dla Chin. A to jest z kolei nasz główny partner eksportowy. Potem systematycznie poprawiała się także sytuacja w Europie. Jednak koniec roku znowu był gorszy na Starym Kontynencie. Lockdown dał się wszystkim we znaki.
Warto przy okazji podkreślić, że dwie trzecie polskiego eksportu to efekty pracy zlokalizowanych w Polsce fabryk. I nie ma co ukrywać, w dużej mierze są to fabryki należące do podmiotów zagranicznych. Czyli będące efektem inwestycji zagranicznych. To one w dużej mierze wyciągały i dalej wyciągają nas z kłopotów...
Proszę sobie wyobrazić na przykład taką pralnię, która ma kilku stałych klientów, ale wszyscy to… hotele i lokale gastronomiczne. I co ona miała zrobić? To był zresztą wielki problem tarczy uruchomionej jesienią, gdy wśród kodów PKD uprawniających do otrzymania pomocy nie ujęto wielu działalności gospodarczych, które pandemia po prostu wyniszczała. Pomijam już zwlekanie z uruchomieniem pomocy...
No ale wracając na polskie poletko… Jeżeli dojdzie do kolejnego twardego lockdownu, to mamy dwie opcje. Albo tu i teraz godzimy się na wielki kryzys – to już będzie prawdziwa fala upadłości i wzrost bezrobocia – albo wydajemy setki miliardów złotych na kolejne tarcze antykryzysowe, ale to wiąże się prawie na pewno z istotnym wzrostem podaży pieniądza...