Prokremlowska redakcja pisma "Komsomolska Prawda" podała liczbę ofiar po stronie Rosji. Według propagandystów, w Ukrainie zginęło prawie 10 tys. żołnierzy, a ponad 16 tys. odniosło obrażenia. Tymczasem ukraińskie siły zbrojne zadeklarowały, że zabiły już ponad 15 tys. żołnierzy Putina.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
24 marca minie miesiąc od inwazji Rosji na Ukrainę. Przed wojną mówiono, że Kijów upadnie nawet w kilka godzin, a Putina czeka udany blitzkrieg
Tymczasem siły ukraińskie dzielnie się bronią, zadając straty, których nie może ukryć nawet rosyjska cenzura informacyjna
Prokremlowski tabloid "Komsomolska Prawda" przyznała, że zginęło co najmniej 9 861 żołnierzy. Zważywszy na źródło informacji, liczba ta z pewnością jest zaniżona
Strat Putina w Ukrainie nie ukryje nawet prokremlowska propaganda
"Prokremlowski tabloid Komsomolskaja Prawda podaje, że według danych rosyjskiego ministerstwa obrony w Ukrainie zginęło 9861 rosyjskich żołnierzy, a 16 153 zostało rannych" – przekazał korespondent "The Wall Street Journal" Jarosław Trofimow.
"Ostatnia oficjalna rosyjska liczba KIA (ang. killed in action, czyli "zabity w boju" - red.) z 2 marca wynosiła 498" – dodał. Według ukraińskich sił zbrojnych, w ciągu ponad trzech tygodni udało się zabić ponad 15 tys. Rosjan. Administracja Wołodymyra Zełenskiego nie podaje jednak danych o liczbie rannych.
Losów tej wojny nie odmieniło także wsparcie dla Władimira Putina ze strony Kadyrowców. Grupa Czeczeńców, która próbowała zabić prezydenta Ukrainy, została rozbita w kilka dni od wejścia do bombardowanego kraju.
Według nieoficjalnych doniesień rosyjski dyktator miał udać się po pomoc do Syrii. Baszszar al-Asad miał obiecać Federacji Rosyjskiej przekazanie 40 tys. bojowników.
– Nigdzie nie widać głównego uderzenia. To jeden z największych błędów koncepcyjnych początkowego okresu wojny. (...) To jest takie wyrobnictwo wojenne bez szczególnej finezji – wyjaśnił w rozmowie z naTemat gen. Stanisław Koziej.
– Gdzie jest granica głupoty dowódców rosyjskich? Ponoszą ogromne straty, chcą wyczerpać armię. W wyniku ich działania, żołnierze idą na zatracenie. Nie dlatego, że armia ukraińska jest silna, ale dlatego, że siły rosyjskie nie są przygotowane do prowadzenia długotrwałej wojny – skomentował gen. Waldemar Skrzypczak.