Kto dowodzi wojskami rosyjskimi na wojnie w Ukrainie? Pentagon wciąż nie umie tego ustalić, bo być może... głównego dowódcy nie ma
Kto dowodzi wojskami rosyjskimi na wojnie w Ukrainie? Pentagon wciąż nie umie tego ustalić, bo być może... głównego dowódcy nie ma. Fot. Russian Defense Ministry/Laski Diffusion/East News

Pentagon nie jest w stanie zidentyfikować dowódcy rosyjskich wojsk, które walczą w Ukrainie. Powód? Wybrano nieudolnego żołnierza lub... dowódcy nie ma – przypuszcza CNN. Między oddziałami nie ma komunikacji, ani wspólnego zarządzania. Co więcej, jednostki wzajemnie kradną własne zasoby.

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

  • Morale rosyjskiej armii szorują po dnie, Putin nie może wymusić na Łukaszence wsparcia wojskowego, a Ukraina wciąż dzielnie broni swojego terytorium. Skąd bierze się chaos w armii rosyjskiej?
  • – Nasze źródła mówią, że jednostki rosyjskie działają niemal niezależnie od siebie nawzajem – przekazała reporterka CNN Katie Bo Lillis
  • CNN zasugerowało nawet, że możemy mieć do czynienia z brakiem przywództwa, które kierowałoby działaniami armii
  • Kim jest dowódca inwazji Rosji na Ukrainę?

    Po 27 dniach nieudolnych prób zdobycia Ukrainy Pentagon wciąż nie jest w stanie ustalić, kim jest rosyjski dowódca zarządzający inwazją. Ta informacja może zaskakiwać, bowiem amerykański wywiad niejednokrotnie udowodnił, że dysponuje doskonałą wiedzą o działaniach Rosji.

    CNN, powołując się na anonimowych informatorów, wysunął trzy tezy. Pierwsza mówi, że Władimir Putin doskonale ukrył tożsamość dowódcy, by udaremnić próby zamachu lub ewentualnego pociągnięcia go do odpowiedzialności.

    Druga teza mówi o chaosie i dezinformacji wśród armii rosyjskiej, którą jak na dłoni widzimy od 24 lutego. Trzecia, najbardziej zaskakująca teza, mówi o braku konkretnego przywódcy. Amerykańscy urzędnicy w rozmowie ze stacją przekazali, że armia rosyjska już dawno przestała wspólnie realizować wyznaczone zadania operacyjne.

    Stan armii rosyjskiej sięgnął dna

    Z Informacji CNN wynika, że jednostki rosyjskie nie tylko działają od siebie niezależnie, ale także kradną sobie zapasy. Część żołnierzy dezerteruje lub dobrowolnie poddaje się stronie ukraińskiej. Jeszcze przed wojną Federacja Rosyjska była uznawana za potęgę, która zdobędzie Kijów w dwa dni.

    Zaskoczeni chaosem panującym wśród rosyjskiej armii byli także polscy eksperci ds. sztuki wojennej.

    – To katastrofa, brak przewidywania, prognoz. Po tym, jak Rosja to robi, straciłem wiarę, że oni potrafią się bić (...). Gdzie jest granica głupoty dowódców rosyjskich? Ponoszą ogromne straty, chcą wyczerpać armię. W wyniku ich działania, żołnierze idą na zatracenie – powiedział w rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak.

    Były dyrektor Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej zwrócił uwagę, że w działaniach armii rosyjskiej na próżno szukać sztuki wojennej.

    – W ofensywie rosyjskiej nie widać sztuki wojennej ani operacyjnej. TO jest takie wyrobnictwo wojenne bez szczególnej finezji Rozrzuconymi siłami, po całej linii frontu, prowadzi się ataki małymi zgrupowaniami. Nigdzie nie widać głównego uderzenia – skomentował gen. Koziej.

    Armia rosyjska nie jest gotowa do prowadzenia regularnej wojny, a do interwencji kryzysowych o niskim poziomie intensywności. Co więcej, długotrwałe natarcie zmusza oddziału i związki taktyczne do regularnego zamieniania się w walce.

    – Siły lądowe Federacji Rosyjskiej, które liczą 280 tysięcy osób, są w marnej kondycji, a spowodowane jest to różnymi czynnikami, przede wszystkim czynnikiem korupcji i wszechobecnej propagandy sukcesu – ocenił gen. Mieczysław Bieniek.

    Czytaj także: