Nie żyje 4-letni Sasza. Chłopiec zaginął w trakcie ewakuacji w okolicach Kijowa
Nie żyje 4-letni Sasza. Chłopiec zaginął w trakcie ewakuacji w okolicach Kijowa Fot. shine4.me / Instagram

Tego chłopca szukano na całym świecie. 4-letni Sasza zaginął podczas ewakuacji z Wyszogrodu w okolicach Kijowa. Mama zaginionego, Anna Jachno we wtorek wieczorem przekazała za pośrednictwem Instagrama dramatyczną informację. "Saszeńka, nasz mały aniołek jest już w niebie! Dziś jego dusza spoczywa w pokoju" – napisała w serwisie społecznościowym.

REKLAMA
  • Brutalna inwazja Rosji na Ukrainę trwa już 42. dzień
  • Rosyjscy żołnierze dopuszczają się w Ukrainie szeregu zbrodni wojennych wymierzonych w niewinnych cywilów
  • Nie żyje 4-letni Sasza – chłopiec, który zaginął podczas ewakuacji z miasta Wyszogród w okolicach Kijowa
  • Łódź ewakuacyjna pod ostrzałem Rosjan

    10 marca odbyła się ewakuacja cywilów z miasta Wyszogród w obwodzie kijowskim. Łódź, w której tamtego dnia przebywał 4-letni chłopiec wraz ze swoją babcią, znalazła się pod ostrzałem Rosjan. Starsza kobieta nie przeżyła brutalnego ataku, a Sasza zaginął.

    Matka zaginionego chłopca swój pierwszy apel opublikowała w mediach społecznościowych 13 marca. Od momentu zaginięcia wiele osób na całym świecie starało się pomóc w poszukiwaniach. Niestety, Anna Jachno we wtorek za pośrednictwem Instagrama przekazała dramatyczną informację.

    "Dziękuję wszystkim, którzy wierzyli, którzy pomagali w poszukiwaniach, dziękuję wszystkim za modlitwę i wiarę, dziękuję za wsparcie. Saszeńka, nasz mały aniołek jest już w Niebie! Dziś jego dusza spoczywa w pokoju" – przekazała zdruzgotana matka na Instagramie.

    Z obawy przed zablokowaniem dróg wyjazdowych z Kijowa, chłopiec wraz ze swoją babcią usiłowali opuścić stolicę Ukrainy, uciekając rzeką Dniepr. Łódź z sześcioma innymi osobami i dwoma psami na pokładzie przewróciła się pod rosyjskim ostrzałem. Ciało babci 4-letniego Saszy odnaleziono następnego dnia.

    W Hiszpanii zaginęło do 40 dzieci z Ukrainy

    To nie jedyne poszukiwania ukraińskich dzieci zaginionych podczas ewakuacji z kraju ogarniętego wojną. We wtorek trzech dorosłych miało przetransportować grupę liczącą nawet do 40 dzieci z Ukrainy do La Olivii znajdującej się na Fuerteventurze. Warto zaznaczyć, że transport miał odbywać się bez wiedzy hiszpańskich urzędników. Dzieci nie dotarły na miejsce.

    Tamtejsze służby rozpoczęły poszukiwania. W ciągu 72 godzin przeprowadzono dokładne sprawdzenie wszystkich promów, co nie przyniosło oczekiwanych skutków. Policja w Hiszpanii podkreśliła, że ktoś bardzo się postarał, aby służbom było trudno zlokalizować zaginione dzieci. Oficjalnie, handlu ludźmi nie potwierdzono. Natomiast nie wyklucza się żadnych scenariuszy.

    Hiszpański "El Pais" podaje, że osobą odpowiedzialną za transport miała być kobieta mieszkająca w La Olivii, która wcześniej miała już nadzorować ucieczkę 16. dzieci z domu dziecka w Kijowie. Serwis twierdzi, że na początku kobieta prowadziła współpracę z lokalnym burmistrzem. Natomiast szybko odmówiono wsparcia dla jej działań.

    Czytaj także: