Od początku tygodnia media rozpisują się o ludobójstwie w Buczy. Tymczasem do tragedii na jeszcze większą skalę doszło w Borodziance. – Ludzie zabici, zaminowane drogi i domy. Tam byli Kadyrowcy, którzy zabijali wszystkich. Jechali i od razu strzelali, jak na polowaniu – relacjonował dla naTemat Arsen Milewski, prezes Związku Polaków w tym mieście.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wojska putinowskie dopuściły się licznych zbrodni wojennych w Ukrainie. Na razie wiadomo, że do ludobójstw doszło w Motyżynie, Irpieniu, Mariupolu oraz Buczy
Po wycofaniu części wojsk na wschód Ukraina wyzwoliła kolejne miasto – Borodziankę. Władze ostrzegały, że tam mogło dojść do tragedii na większą skalę
W rozmowie z naTemat Arsen Milewski powiedział, że do cywilów strzelano bez ostrzeżenia. – Tam byli Kadyrowcy, którzy zabijali wszystkich. Jechali i od razu strzelali, jak na polowaniu – opisał
Wojna w Ukrainie. Kolejne ludobójstwo w Borodziance. "Sytuacja gorsza niż w Buczy"
Arsen Milewski jest prezesem lokalnego Związku Polaków. W trakcie rozmowy był w drodze do Piaskówki oddalonej o 24 km od Borodzianki. To tam przetransportowano cywilów, którzy przeżyli rosyjską okupację.
– Tam otrzymują pomoc medyczną i wsparcie. Nie wiadomo, na ile oni przyjeżdzają. Większośc ma rozwalone domy. Zostaną tu na jakiś miesiąc, dwa – powiedział. Jak dodał, obecnie wjazd do Borodzianki jest zablokowany przez stronę ukraińską.
– Odbywa się rozminowanie. Tam są ludzie zabici. zaminowane drogi i domy. Jutro planujemy wyjazd do Borodzianki, żeby sprawdzić, co tam się dzieje – przekazał. Rozminowanie całego terenu zajmie kilka dni.
– To będzie taka sama, jeśli nie gorsza sytuacja niż w Buczy. My wszyscy już o tym wiemy. Takie wielopiętrowe domy były bombardowe w samo południe. Tam byli ludzie – wyjaśnił.
Wojna w Ukrainie. Mordowanie cywili w Borodziance ruszyło w marcu
Arsen ostatni raz był w Borodziance 24 lutego. Jak zrealacjonował, jeszcze wtedy w miasteczku panował względny spokój. – Do Borodzianki ruskie czołgi wjechały gdzieś 28 lutego. Było spokojnie przez jeden dzień. Póżniej mordowali ludzi cały czas – opisał.
– Już 3 marca wywoziliśmy z kolegą ludzi z Borodzianki do Polski. Wywoziliśmy też ludzi, którzy uciekali w nocy do Piaskówki. Tam byli Kadyrowcy, którzy zabijali wszystkich. Jechali i od razu strzelali, jak na polowaniu – powiedział.
W pierwszych dniach marca ruszyły bombardowania infrastruktury cywilnej. – Zniszczono wielopiętrowe domy i budynki należące do sektora prywatnego. Rozstrzeliwali ludzi na ulicach. Nawet nie pytali. Ludzie wychodzili szukać wody, jedzenia i ginęli – dodał.
Borodzianka liczy około 13 tysięcy mieszkańców, z czego około 10 proc. nich to osoby pochodzenia polskiego. W związku Milewskiego ponad 200 osób posiada kartę Polaka.
– Nie wiem, jak się czuję. O tym, bardzo trudno mówić. Czuję pustkę, ból. Ja nie myślę nawet o swoim bezpieczeństwie – opisał.
Ludobójstwo w Buczy. Ponad 300 ofiar wojny Putina
Jak pisaliśmy w naTemat, w samej Buczy ponad 300 osób zostało pochowanych w zbiorowych mogiłach. Ich ciała leżały pozostawione na środku ulic. Wśród zabitych byli głównie mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat. Wszyscy mieli ślady po rosyjskich kulach.
Część ciał leżało na ulicach ze związanymi rękoma. Za tę zbrodnię odpowiadać ma rosyjski major Aleksiej Bakumienko, który był obecny także podczas brutalnych ataków na Irpień. Zbrodniarz udzielił wywiadu, z dumą ogłaszając, ze kontyuuje tradycję swojego pradziadka.