
Ambasador Rosji skarży się, że kończą mu się pieniądze i straszy Polaków
Przypomnijmy, że Polska wydaliła 45 dyplomatów oraz zamroziła konta bankowe rosyjskiej ambasady z trzech powodów. Pierwszym i najważniejszym jest niczym nieuprawniona, brutalna inwazja Rosji na Ukrainę.
Drugim jest podejrzenie prania pieniędzy w placówce dyplomatycznej. Trzecim były zaś zarzuty o działalność szpiegowską prowadzoną przez wysłanników Władimira Putina. Siergiej Adriejew już od samego początku reagował na działania rządu dość nerwowo.
Jeszcze 23 marca w przypływie złości użył zakazanego na Kremlu słowa "wojna", za co grozi nawet do 15 lat więzienia. Teraz propagandysta udzielił komentarza agencji Reutera, skarżąc się na kończące się zapasy pieniędzy.
Czytaj także: Rosyjski żołnierz przyznał się matce do zabijania dzieci. Usłyszał szokującą odpowiedź [NAGRANIE]
– Mamy pewne rezerwy gotówki, ale nie są one nieograniczone – powiedział ambasador –i jeśli sytuacja się nie zmieni, po pewnym czasie może się zdarzyć, że nie będziemy w stanie zapłacić rachunków – dodał.
Następnie Andriejew zaczął odgrażać się Polsce. Zapowiedział podjęcie "odpowiednich kroków". – Powinno być jasne, że jak tylko nasza ambasada przestanie tu funkcjonować, to samo stanie się z polską ambasadą w Moskwie – zaznaczył.
Adriejew nie powiedział, na jak długo mogą starczyć rosyjskie zapasy gotówki. Wyjaśnił jednak, że wydalenie 45 pracowników ambasady uszczupliło reprezentację Putina o około 75 proc. dyplomatów.
Kremlowscy propagandyści w ostatnich czasach nie mają w Polsce łatwo. Od początku wojny pod warszawskimi apartamentami, gdzie stacjonowali przedstawiciele Moskwy przetoczyły się lawiny protestów.
Kolejną kwestią jest stołeczne "Szpiegowo", które decyzją sądu zostało po latach odebrane Federacji Rosyjskiej. Rafał Trzaskowski zapowiedział generalny remont słynnego osiedla, by móc przekazać go uchodźcom z Ukrainy.