24 kwietnia wybory we Francji pokażą, czy w Pałacu Elizejskim utrzyma się Emmanuel Macron. Sondaże dają politykowi przewagę nad Marine Le Pen jednak nie tak mocną, jak w trakcie kampanii sprzed pięciu lat. Nerwy u obu kandydatów zdradziły drobne zachowania i gesty. Zauważyli to eksperci od mowy ciała, z którymi przeanalizowaliśmy środową debatę prezydencką
W środę wieczorem we Francji odbyła się debata prezydencka między Marine Le Pen a Emmanuelem Macronem. Według sondaży obecnie urzędującemu prezydentowi uda się obronić swoją pozycję
Daria Domaradzka-Guzik i Maurycy Seweryn zwrócili uwagę na drobne zachowania, które zdradziły zarówno liderkę Zjednoczenia Narodowego, jak i założyciela En Marche
– Pocieranie dłoni, drapanie i zginanie, a wręcz momentami wyginanie palców to efekty silnych emocji u Marine Le Pen – oceniła Domaradzka-Guzik. – Macron dotykał usta palcem. To go zdradzało, zwłaszcza gdy koloryzował – dodał Seweryn
Emmanuel Macron vs. Marine Le Pen – polityków zdradziła ich mowa ciała
– We wczorajszej debacie widzieliśmy drobne zachowania Le Pen w postaci wysoko uniesionych rąk. Mieliśmy skubanie dłoni, palców, zgniatanie. To pokazuje prawdziwe, szczere zdenerwowanie – powiedziała Daria Domaradzka-Guzik.
– Utrzymywała kamienny wyraz twarzy. Poza przymykaniem spojrzenia i mrużeniem oczu, w większości sytuacji utrzymywała kontakt wzrokowy – dodała. Ekspertka zwróciła uwagę na mowę ciała polityczki przy pytaniach o Ukrainę, pożyczki od rosyjskiego banku oraz o Unię Europejską.
– Mogliśmy zauważyć uciekające spojrzenia. To pokazuje, że ma kłopot i nie chce się zmierzyć z rozmówcą. To zdradza ją szczególnie – stwierdziła.
Maurycy Seweryn zauważył jednak poprawę mowy ciała Le Pen na przestrzeni ostatnich pięciu lat. – Celem było pokazywanie jak najmniej elementów, które świadczyły o jej braku przygotowania, kompetencji oraz słabej pamięci – ocenił.
– Miała założone ręce, żeby okazywać niezadowolenie. Kiedy krytykowała słowa Macrona, przyjmowała postawę takiej gardy bokserskiej. Dłonie były oparte na łokciach, a na nich spoczywała głowa – wskazał.
Wybory we Francji. Marine Le Pen i Emmanuel Macron – kto wypadł wiarygodnie?
W trakcie starcia liderka Zjednoczenia Narodowego próbowała nagle zmienić narrację w kwestii Ukrainy i Rosji. Czy pomimo "zmiany poglądów" udało jej się wypaść wiarygodnie?
– Pocieranie dłoni, drapanie i zginanie, a wręcz momentami wyginanie palców to efekty silnych emocji, kiedy ciało pokazuje prawdziwe zakłopotanie. Mamy do czynienia z klasyczną niespójnością komunikacji werbalnej i niewerbalnej. A każda niespójność to sygnał nieszczerości. Absolutnie, nie wysyła to dobrego sygnału do odbiorcy. W mojej ocenie traci wiarygodność – skwitowała Domaradzka-Guzik.
Według Seweryna o wiele lepiej wypadł Emmanuel Macron. – U Le Pen ponownie pojawiły się kartki, do których często wracała. Takie zachowania nie pojawiały się u Macrona, który był świetnie przygotowany. Mówił pełnymi zdaniami, rzadko się mylił, a jego szybkość mówienia to około 130 słów na minutę. To dynamicznie, ale nie za szybko – zauważył.
– Silna, ekspresyjna mimika, opalenizna, postura pokazują dynamicznego, ale opanowanego zarządcę państwa. Marine Le Pen przyjmowała jednak postawę zamkniętą, kiedy mówiła i słuchała – wymienił.
Ekspert zwrócił jednak uwagę na jeden gest, który mógł podważyć wiarygodność Macrona. – Wykonywał gest krytycznego myślenia, czyli dotykał usta palcem. On ma świetną gestykulację, ale to go zdradzało, zwłaszcza gdy koloryzował. To jest odbierane jako kłamstwo – wyjaśnił.
Domaradzka Guzik zauważyła ewolucję w mowie ciała prezydenta, która miała miejsce w trakcie debaty. – Na początku widzieliśmy zaaferowanie i zakłopotanie, ale później utwierdzał się w pewności siebie. Prezydent najprawdopodobniej miał grać osobę niekoniecznie górującą. Sam fakt, że jest prezydentem, stawia go w wyższej pozycji – zasugerowała.
– Ale jego natura chyba była silniejsza. Przy różnych dyskusjach pokazywał, że nie panuje nad chęcią bycia spokojnym. Widzieliśmy odchylanie się do tyłu, splatanie ramion, pochylenie postawy. Cały czas świdrował Marine Le Pen spojrzeniem – oceniła.
– Mieliśmy do czynienia z mikroekspresją włącznie z pogardą, ale również z ignorowaniem przeciwnika. Widzieliśmy komunikat "Co ty gadasz za bzdury, człowieku?". To mogło zostać negatywnie odebrane – stwierdziła.
Maurycy Seweryn zaś odniósł się do zarzutów części opinii publicznej, jakoby Macron był agresywny podczas debaty. – Moim zdaniem to wynika z tego, że odnosił się do kobiety. Zgodnie z etyką w sferze zawodowej i politycznej nie ma rozróżnienia na płci. Znaczenie ma tylko stanowisko, staż pracy, a nie wiek, kolor skóry czy orientacja seksualna.
Emmanuel Macron pewny zwycięstwa w wyborach prezydenckich?
Jak informowaliśmy, z sondażu instytutu Elabe i SFR wynika, że to wypowiedzi Emmanuela Macrona były dla widzów bardziej przekonujące. Jednak czy polityk jest pewny swojej wygranej? Ta kwestia podzieliła ekspertów.
– To nie kwestia mowy ciała. Niezależnie od tego, jak oceniamy jego mowę ciała, on tej pewności na pewno nie ma. Z całą dozą stanowczości można stwierdzić, że na pewno nie jest pewny wygranej. W sondażach możemy zaobserwować słabszą przewagę nad Le Pen niż pięć lat temu – powiedziała Domaradzka-Guzik.
– Macron poradził sobie dobrze nawet w kwestii przerywania wypowiedzi, przytyków. Skoro tak bardzo się stara, widzimy, że nie jest taki pewny zwycięstwa – dodała.
– Macron zademonstrował w ten sposób pewność siebie. On ma świadomość, że może wygrać te wybory i najpewniej tak się stanie – stwierdził Seweryn.