nt_logo

To będzie dramat, jeśli Le Pen wygra. Ale czym sojuszniczka Putina tak naprawdę przyciąga Francuzów?

Katarzyna Zuchowicz

13 kwietnia 2022, 15:38 · 5 minut czytania
Liberalna Europa jest w szoku po jej świetnym wyniku w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji. I przerażona, patrząc na jej historyczne, najlepsze w jej politycznej karierze, wyniki sondaży. Marine Le Pen od zawsze była postrachem Europy, ale we Francji blisko połowa obywateli gotowa jest na nią głosować. Dlaczego? Czym tak bardzo kupuje Francuzów?


To będzie dramat, jeśli Le Pen wygra. Ale czym sojuszniczka Putina tak naprawdę przyciąga Francuzów?

Katarzyna Zuchowicz
13 kwietnia 2022, 15:38 • 1 minuta czytania
Liberalna Europa jest w szoku po jej świetnym wyniku w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji. I przerażona, patrząc na jej historyczne, najlepsze w jej politycznej karierze, wyniki sondaży. Marine Le Pen od zawsze była postrachem Europy, ale we Francji blisko połowa obywateli gotowa jest na nią głosować. Dlaczego? Czym tak bardzo kupuje Francuzów?
Marine Le Pen zmierzy się z Emmanuelem Macronem w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji. fot. Pauletto Francois/Avenir Pictures/ABACA/Abaca/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • W I turze wyborów Emmanuel Macron otrzymał 27,85 proc. głosów. Drugie miejsce zajęła Marine Le Pen z wynikiem na poziomie 23,15 proc.
  • 24 kwietnia odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Według sondaży wygra prawdopodobnie Macron, ale Le Pen depcze mu po piętach
  • Przywódczyni Zjednoczenia Narodowego już raz starła się z Macronem w 2017 roku. W II turze była między nimi przepaść.

To już trzecie wybory prezydenckie Marine Le Pen. Gdy w Polsce jeszcze nikt tak poważnie nie zwracał na nią uwagi, ona już marzyła o prezydenturze.

Nie miała szans – wszyscy to wtedy przewidywali – ale jednocześnie obserwowali, jak już wtedy pięła się w sondażach i szła jak burza. Jak w pewnym momencie zagrażała nawet ówczesnemu prezydentowi. Jak dla młodych ludzi stała się ucieleśnieniem "nowoczesnej kobiety sukcesu". "Aktywnej matki trójki dzieci, która osiągnęła pozycję zawodową" – pisał Jakub Noch.

Jak rozmawiała z rolnikami i normalnością zdobywała ich głosy. "43-letnia blondynka zjawia się w dżinsach i koszuli z zakasanymi rękawami, głaszcze zwierzęta, próbuje serów, pije wina. 'Niech pani będzie silna, Marine, potrzebujemy pani!' – szepce wzruszony hodowca" – opisywała "Polityka".

Pierwsze wybory Le Pen

Był 2012 rok, główna walka rozgrywała się między prawicowym Nicolasem Sarkozy'm i socjalistą Francois Hollande'em, ale kandydatów było dziesięciu. Ona szybko wskoczyła na trzecie miejsce i mocno deptała Sarozy'emu po piętach, choć ostatecznie z wynikiem niemal 18 proc., nie weszła do drugiej tury.

A potem nieźle wszystko rozegrała, co nie jest bez znaczenia dla jej dalszej kariery.

Marine Le Pen odmówiła bowiem przekazania swoich głosów dla Sarkozy'ego. Wyglądało to jak zemsta, bo w 2007 roku wielu członków Frontu Narodowego przeszło właśnie na jego stronę. Wtedy w wyborach prezydenckich startował jej ojciec Jean-Marie Le Pen, a ona prowadziła jego kampanię wyborczą.

Była nieugięta, choć Sarkozy wskazywał, że zyska na tym Hollande, co ostatecznie się stało, bo to on wygrał wybory. Stwierdziła, że nie popiera żadnego z nich i odda pusty głos, a swoim wyborcom powiedziała, by głosowali zgodnie z sumieniem. Ale wszyscy wiedzieli – liczyła, że z porażką Sarkozy'ego dawni wyborcy do niej wrócą.

Efekt był taki, że były prezydent Nikolas Sarkozy na całe lata zniknął z francuskiej polityki. A ona jest w niej do dziś i jak nigdy wcześniej jest najbliżej szans na prezydenturę.

Le Pen kontra Macron

Marine Le Pen startowała w wyborach jeszcze w 2017 roku i wtedy pierwszy raz starła się z Emmanuelem Macronem. Ich wyniki w pierwszej turze niewiele się różniły (Macron – 24 proc., Le Pen – 21,8 proc.), ale w drugiej turze była już przepaść. Na Macrona zagłosowało ponad 66 proc. Francuzów, na Le Pen niecałe 34 proc.

Jak przewidują komentatorzy, również teraz Macron może wygrać, ale obawy "co jeśli Le Pen", są coraz większe. – Gdyby wygrała, byłoby to absolutnie dla Europy katastrofą – komentował w rozmowie z naTemat Cezary Tomczyk, poseł PO.

"Byłaby koszmarem Brukseli" – tak widzą to inni.

Kilka dni temu w jednym z sondaży Marine Le Pen pierwszy raz wyprzedziła Macrona. Według badania AtlasIntel liderka Zjednoczenia Narodowego może liczyć na 50,5 proc. poparcia, a urzędujący prezydent – na 49,5 proc.

Czytaj także: Takiego sondażu jeszcze nie było! Le Pen wyprzedza Macrona na ostatniej prostej

Ale w innych prowadzi Macron.

Dlaczego Francuzi popierają Le Pen

W całej Europie głowią się, skąd nagle takie poparcie dla niej – jawnej sojuszniczki Władimira Putina, w czasie gdy w Ukrainie rozgrywa się wojenny dramat. I gdy ona uważa, że Ukraina należy do sfery wpływów Rosji.

Można to tłumaczyć tym, że Francji tradycyjnie było bliżej do Moskwy, ale to byłoby za proste. Można też wytykać to, że od lat grała imigrantami. Jeździła na Lampedusę, ostrzegała przez napływem, oskarżała Macrona o wydawanie pieniędzy na cele integracji imigrantów ze szkodą dla francuskich interesów. Twierdziła, że imigranci przyjeżdżają do Europy, a potem część z nich "spędza wakacje" w krajach, z których uciekli.

Przez lata stała się twarzą ksenofobii, antyeuropejskości i oślej ławki w PE. Można powiedzieć, że Le Pen to taki Orban w spódnicy. Ale dlaczego ma nie mieć zwolenników we Francji, skoro zyskuje ich w innych krajach europejskich i tam także trafia na podatny grunt? - Na Węgrzech, w Austrii, w Polsce i we Włoszech nasze idee są u władzy – mówiła już w 2018 roku.

A potem spotykała się z Orbanem, Morawieckim, Kaczyńskim.

Ale we francuskim wymiarze nie chodzi tylko o takie aspekty. Tu widzą nieco inną Le Pen.

Tak ją widzą Francuzi

– W moim przekonaniu Macron wygra, aczkolwiek wielu ludziom już się nie podoba, jest przedstawiany jako taki reprezentant bogatej Francji, szczególnie nie interesował się np. wsią, a elektorat wiejski zawsze miał we Francji dużo do powiedzenia – mówił nam kilka dni temu prof. dr hab. Jacek Wódz, socjolog polityki, który od lat śledzi francuską scenę polityczną.

Macron ma nawet opinię prezydenta bogatych, który trochę oderwany jest od problemów zwykłych ludzi. W 2018 roku jego decyzje o podatkach i cenach paliw doprowadziły do protestów tzw. "żóltych kamizelek" – na ulice Paryża i innych miast tygodniami wychodziły tysiące ludzi, dochodziło do zamieszek, płonęły samochody, tłum gwizdał na widok Macrona i domagał się jego dymisji.

Były to największe zamieszki w Paryżu od dekad. Można powiedzieć, że miały miejsce już dość dawno temu, ale jednak wciąż dużo mówią o ocenie Macrona w niektórych środowiskach.

Tymczasem Le Pen pokazuje, że rozumie problemy ludzi.

Już nie mówi o wychodzeniu z UE, przycichła ws. imigrantów, nie podnosi swoich dawnych postulatów, np. referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci. Już nie jest taka ksenofobiczna. Podnosi kwestie kobiet, czego wcześniej nie było. – Będę dumna, jeśli zostanę pierwszą kobietą prezydentem, nasz kraj jest na to gotowy – zapowiedziała.

Tryska dumą i pewnością siebie. Spójrzcie na jej zdjęcia, prawie zawsze jest na nich uśmiechnięta.

Jak Orban, chce bronić Francuzów przed skutkami wojny w Ukrainie. My oburzamy się, że nie popierają sankcji, a ona powtarza, że nie chce, żeby ceny gazu wzrosły ośmiokrotnie a ceny ropy dwukrotnie. – Nie chcę, żeby Francja popełniła harakiri – powiedziała i najwyraźniej Francuzom się to podoba.

Poza tym chce m.in. obniżyć wiek emerytalny do 60 lat, a Macron – podnieść do 65 lat.

Jaka jest prawdziwa Le Pen

Na ile jest prawdziwa w tej nowej odsłonie? Oczywiście nie brak opinii, że to tylko gra pod wybory. Ludzie pamiętają jej prawdziwą twarz. A Francja jest podzielona. – Faszystka! – krzyknęli jej przeciwnicy na jednym z niedawnych spotkań. A zwolennicy zaraz odkrzyknęli: – Marine na prezydenta!

Czy nam się to podoba, czy nie, Front Narodowy, przemianowany w 2018 roku na Zjednoczenie Narodowe, jest obecny we francuskiej polityce, a najmłodsze pokolenia znają go praktycznie od zawsze. Tak jak samą Marine Le Pen.

Przez te wszystkie lata przyzwyczaiła do siebie Francuzów. Tak jak wcześniej przyzwyczaił ich jej ojciec, Jean-Marie Le Pen, założyciel skrajnie prawicowego, nacjonalistycznego, ksenofobicznego Frontu Narodowego, do którego ona przystąpiła w wieku 18 lat, a w 2011 roku zastąpiła ojca w funkcji lidera.

Trudne to było przejęcie władzy i uniezależnienie się od ojca. Już wtedy zapowiadała jednak, że zrobi wszystko, by zdystansować się od rasistowskiej i antysemickiej retoryki, z którą partia kojarzona była przez dziesięciolecia. 

Czytaj także: Wojna w rodzinie Le Pen, czyli jak córka wyeliminowała ojca z polityki

"Ona jest nowoczesna, a on przynosi partii wstyd. Posuwa się za daleko" – tak reagowali młodzi Francuzi, z którymi wtedy rozmawiała telewizja France 24, a my cytowaliśmy ich w naTemat w 2015 roku. Na przykład 34-letnia Helena zapowiedziała, że będzie głosować na Front, ale tylko pod warunkiem, jeśli Le Pen senior usunie się w cień. – On ma samobójcze podejście do partii. Swoimi komentarzami niszczy jej wizerunek i nie pomaga tym, którzy wahają się, myśląc o wstąpieniu w szeregi ugrupowania – mówiła.

I trzeba przyznać, córka Jean-Marie Le Pena, wyciągnęła jego partię z cienia. Czy skutecznie przekona do siebie Francuzów okaże się 24 kwietnia. Takich, którzy w to nie wierzą, nie brakuje.

– We Francji zawsze jest tak, że w drugiej turze następuje coś à la zjednoczenie republikańskie. A ponieważ pani Le Pen jest skojarzona z nurtem antyrepublikańskim, to w zasadzie wszyscy zagłosują przeciw niej albo nie pójdą na wybory – mówił nam kilka dni temu prof. Jacek Wódz.

Czytaj także: https://natemat.pl/404950,morawiecki-do-macrona-przed-wyborami-we-francji-czy-wspiera-le-pen