Donald Tusk pozwał Tomasza Sakiewicza za słowa o katastrofie smoleńskiej. Szef Platformy Obywatelskiej domaga się wpłaty 100 tysięcy złotych za słowa redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" o tym, że były premier "pozwolił zabić Władimirowi Putinowi" prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Donald Tusk pozwał Tomasza Sakiewicza za słowa o katastrofie smoleńskiej
Słowa Tomasza Sakiewicza o tym, że Donald Tusk "pozwolił zabić Władimirowi Putinowi" Lecha Kaczyńskiego, padły na antenie TVP Info już po wybuchu wojny Rosji w Ukrainie
Prezenterka telewizji publicznej w żaden sposób nie zareagowała na stwierdzenie Sakiewicza, który występował jako ekspert komentujący polityczną rzeczywistość
Jak czytamy w portalu Niezależna, "adwokaci Strefy Wolnego Słowa pracują nad odpowiedzią na pozew lidera PO i przekonują, że będzie to olbrzymi zbiór argumentów pokazujący niechlubną rolę Tuska w katastrofie smoleńskiej". Tytuł publikacji w Niezależnej brzmi: "Sądem w wolność słowa. Tusk pozwał Tomasza Sakiewicza za słowa o katastrofie smoleńskiej".
– Przygotowujemy naszą odpowiedź, ale z uwagi na to, że materiał jest obszerny, a my chcemy potraktować wniosek poważnie, wystąpiliśmy o przedłużenie nam terminu składania odpowiedzi – powiedział adwokat Tomasza Sakiewicza, Andrzej Lew-Mirski cytowany przez Niezależną.
Co powiedział Sakiewicz o Tusku i katastrofie smoleńskiej?
Tomasz Sakiewicz, mówiąc o uzależnieniu od surowców rosyjskich oraz polityce energetycznej Polski w czasach, gdy premierem był Tusk, stwierdził:
– Tylko przez to, że jeszcze przez dwa lata żył Lech Kaczyński, zanim Tusk pozwolił go zabić Władimirowi Putinowi, nie udało się tych działań podjąć na tyle mocno i na tyle głęboko, że mogliśmy to w trakcie rządów PiS odkręcić.
I jak czytamy, Sakiewicz nie zamierza wycofywać się ze swoich słów. – W momencie, gdy Putin uznał Lecha Kaczyńskiego za wroga numer jeden, obniżenie statusu samolotu z prezydentem, umawianie się z kagebistami co do przebiegu tej wizyty było narażeniem na pewną śmierć polskiego prezydenta. Być może Tusk nie ma mózgu i nie rozumie, z kim ma do czynienia – twierdzi Sakiewicz cytowany przez Niezależną.
– Może tłumaczyć, że nie wiedział, iż Putin to morderca, ale to był już moment, w którym Putin dokonał rzezi w Czeczenii i napadł na Gruzję. Celowe obniżanie rangi wizyty, umawianie się co do sposobu przebiegu wizyty było wzięciem pod uwagę ryzyka zamachu na polskiego prezydenta – dodaje redaktor naczelny "Gazety Polskiej".