Beata Mazurek chciała wbić szpilę Izabeli Leszczynie. Posłanka Platformy Obywatelskiej, według Onetu, ma być forsowana przez Donalda Tuska na urząd premiera. "Niewątpliwie wyżyny intelektu" – napisała eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości.
"Czas na inne rozwiązania. Ulica" – zaapelował do Izabeli Leszczyny jeden z internautów. Posłanka PO stonowała emocje, pisząc, że trzeba odsunąć, a nie obalić Prawo i Sprawiedliwość
Beata Mazurek najprawdopodobniej nie zrozumiała wpisu. "Wyżyny intelektu. Potwierdziła swoje predyspozycje" – skomentowała, odnosząc się do domniemanej kandydatury Leszczyny na urząd premierki
Jeszcze w rozmowie z Polsat News polityczka PO przyznała, że najlepszym premierem byłby Donald Tusk, jednak skłamałaby, gdyby nie myślała o kierowaniu opozycyjnym rządem
Beata Mazurek chciała wbić szpilę Leszczynie, a wyszło jak wyszło
Jeden z internautów zaapelował na Twitterze o odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy poprzez "ulicę". "Wiem, że się nie spodoba to, co powiem, ale muszę: PiS wygrał poprzednie wybory, a kolejne musi przegrać. Nie da się inaczej odsunąć ich od władzy" – odpowiedziała Izabela Leszczyna.
Na tę deklarację zareagowała Beata Mazurek. Europosłanka próbowała wbić szpilę swojej konkurentce, porównując ją do Klaudii Jachiry i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
"Niewątpliwie wyżyny intelektu. Leszczyna potwierdziła swoje predyspozycje na przyszłego premiera RP. Ale, konkurencję ma dużą, bo Klaudia Jachira i Małgorzata Kidawa‐Błońska są równie błyskotliwe. Trzeba przyznać, że ławkę mają długą" – odpowiedziała.
Użytkownicy Twittera szybko wytknęli europosłance, co na myśli miała Izabela Leszczyna. "Po prostu stwierdziła, że nie można Pani i jej kumpli/kumpel odsunąć od władzy siłą, lecz trzeba wygrać wybory" – czytamy.
"Jeśli pani chciała zabłysnąć, trzeba się było brokatem obsypać", "Argument ad personam to żaden argument" – brzmiały kolejne głosy w dyskusji.
Tusk wysunie Leszczynę na premiera? "Nosi buławę w plecaku"
W rozmowie z Polsat News Izabela Leszczyna skomentowała doniesienia Onetu, według których to właśnie ona ma być forsowana na urząd premierki po potencjalnej porażce Prawa i Sprawiedliwości.
– Każdy polityk poważnie traktujący swoją funkcję nosi buławę w plecaku. Pewnie nie znajdzie pan polityka, który powie, że nie chciałby być premierem. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nigdy nie przeszło mi to przez myśl – powiedziała.
Posłanka Platformy Obywatelskiej wprost jednak stwierdziła, że to nie ona powinna reprezentować rząd po ewentualnym zwycięstwie opozycji w wyborach. – Najlepszym premierem byłby Donald Tusk – stwierdziła.