W czwartek uczestnicy Światowego Forum Ekonomicznego w Davos doczekali się przemówienia kanclerza Niemiec. Swoje wystąpienie Olaf Scholz poświęcił głównie wyzwaniom, jakie stoją przed światem w obliczu wojny w Ukrainie. Z ust przywódcy RFN padły kontrowersyjne dla niektórych słowa na temat Rosji, ale ważniejsze było to, w jaki sposób wypowiedział się on na temat przyszłości Ukrainy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Olaf Scholz przemówił podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos
Kanclerz Niemiec stwierdził, że "Ukraina bardziej niż kiedykolwiek podkreśla swoją europejską przyszłość"
Z ust polityka padły także słowa o mocarstwowym charakterze Rosji, które wywołały w RFN pewne kontrowersje
Przemówienie Olafa Scholza w Davos
Olaf Scholzprzemówienie wygłoszone podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w dużej mierze poświęcił podliczeniu porażek Putina. Kanclerz Niemiec wskazał między innymi na to, że rosyjska agresja w niezwykłym tempie zatarła wcześniejsze podziały wśród Ukraińców i dziś trudno znaleźć już zwolenników pozostania w strefie wpływów Kremla.
Scholz mówił także o – silnie wspieranych przez jego rząd – decyzjach Szwecji i Finlandii, które wojna w Ukrainie skłoniła do porzucenia tradycyjnej neutralności i złożenia wniosków w sprawie akcesji do NATO. – Dwoje naszych bliskich przyjaciół chce dołączyć do Sojuszu Północnoatlantyckiego, serdecznie zapraszamy! – oznajmił.
Mówiąc o wyzwaniach dla globalnego bezpieczeństwa, kanclerz RFN w pewnym momencie powiedział, że Rosja to "supermocarstwo atomowe". Choć trudno dyskutować z faktem, iż Rosja posiada kilka tysięcy głowic jądrowych, ten fragment wystąpienia wywołał kontrowersje wśród niektórych niemieckich komentatorów.
Kanclerz Niemiec: Ukraina podkreśla swoją europejską przyszłość
O wiele ważniejsze niż to jedno zdanie zdaje się jednak opinia, jaką niemiecki przywódca podzielił się na temat sytuacji samej Ukrainy. Kolejny raz Olaf Scholz stwierdził, że "Putin nie może wygrać tej wojny". – Przejęcie całego państwa przez Rosję zdaje się być dziś bardziej odległe niż na początku wojny – mówił. A później ocenił, że "Ukraina bardziej niż kiedykolwiek podkreśla swoją europejską przyszłość".
Jak wspominaliśmy w naTemat.pl, zachodni sojusznicy nie ukrywają przed ekipą Wołodymyra Zełenskiego, iż pokonanie tradycyjnej ścieżki akcesyjnej do Unii Europejskiej może zająć Ukraińcom nawet 20 lat. Dla porównania, Polska od chwili złożenia odpowiedniego wniosku na szczycie w Atenach w 1994 roku na przyjęcie do wspólnoty czekała 10 lat.
Tymczasem Ukraina będzie musiała zająć się nie tylko powojenną odbudową, ale i demonami, z którymi mierzyła się na długo przed 24 lutego 2022 roku – korupcją, oligarchią oraz charakterystycznymi dla państw Europy Wschodniej problemami z praworządnością, wolnością prasy i tolerancją wobec mniejszości.
"Nowa wspólnota europejska" szansą dla Ukrainy
Dlatego przywódcy kluczowych państw UE szybciej chcą wciągnąć Kijów pod sztandar "nowej wspólnoty europejskiej", która miałaby stać się "przestrzenią współpracy w zakresie bezpieczeństwa, energii, transportu, inwestycji, infrastruktury oraz przepływu osób".
Takie rozwiązanie kilka tygodni temu zaproponował prezydent Francji Emmanuel Macron, po czym udał się do Berlina, aby pomysł ten przedyskutować z kanclerzem Scholzem.