Tegoroczna Liga Mistrzów jest popisem piłkarzy Liverpoolu, którzy wygrali 10 z 12 rozegranych pojedynków
Tegoroczna Liga Mistrzów jest popisem piłkarzy Liverpoolu, którzy wygrali 10 z 12 rozegranych pojedynków Fot. Rex Features/East News

Czy Liverpool FC jest faworytem finału Ligi Mistrzów w Paryżu? The Reds wygrali 10 z 12 rozegranych meczów i choć ich droga (teoretycznie) nie była tak trudna, jak Realu Madryt, to nikt im za darmo miejsca w finale nie dał. W sobotę piłkarze z Anfield staną przed szansą na napisanie historii i zatrzymanie Królewskich. Kto może dokonać tej sztuki, jeśli nie oni?

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Liverpool FC w finale Ligi Mistrzów zagra w niedzielę po raz dziesiąty w swojej historii. Były w niej finały wygrywane gładko i przyjemnie, była tragedia na Heysel w 1985 roku, gdy zginęło 39 kibiców po zamieszkach na trybunach. Był najbardziej niesamowity triumf w historii, czyli 0:3 do przerwy, remis 3:3 i zwycięstwo po karnych z AC Milan 3:2 w Stambule. Były wreszcie dwa starcia z Realem Madryt - zwycięstwo w... Paryżu w 1981 roku 1:0 oraz bolesna porażka w Kijowie 1:3 raptem cztery lata temu.

The Reds to zespół stworzony do wielkich meczów, takich jak finał Ligi Mistrzów. Zwłaszcza pod ręką Juregena Kloppa, który wprowadził drużynę do finału po raz trzeci w ostatnim pięcioleciu. Liverpoolczycy stali się synonimem znakomitych występów w Europie, gdzie jak na razie mają większe sukcesy, niż w Premier League. Czy mogą wygrać tegoroczny finał? Mają szansę, by wziąć rewanż na Królewskich, a przy okazji przerwać ich passę. I mogą dokonać tej sztuki.

Faza grupowa - Atletico, Porto i Milan, czyli sześć razy zwycięscy

Daleka podróż, którą The Reds zakończą w sobotę w Paryżu starciem z Realem Madryt rozpoczęła się dokładnie 15 września 2021 roku. The Reds na Anfield podejmowali wracający do elity AC Milan, rywala z którym stworzyli przed laty najbardziej niesamowity finał w historii. I po znakomitym meczu ograli Włochów 3:2 (1:2), odrabiając straty po przerwie. Później ekipa Juergena Kloppa zdeklasowała Smoki z Porto na ich Estádio do Dragão 5:1 (2:0), a na dokładkę wyszarpała triumf Atletico w Madrycie 3:2 (2:2).

Mohamed Salah rozpoczął LM od pięciu trafień w trzech meczach, w kolejnych trzech dołożył dwa gole, a jego zespół wygrał całą grupę nie gubiąc w ogóle punktów. Awans dało zwycięstwo 2:0 (2:0) z Los Colchoneros na Anfield, potem było 2:0 (0:0) z FC Porto, a na koniec słodki triumf z Milanem na jego terenie 2:1 (1:1). Co bardzo ważne, Klopp i spółka zdecydowanie poprawili grę w defensywie i ze znakomitym bilansem zameldowali się w fazie pucharowej Champions League.

1/8 finału - Horror z Interem Mediolan na Anfield

Jak się okazało, los szybko kazał wrócić Liverpoolowi do Mediolanu, gdzie w walce o ćwierćfinał Ligi Mistrzów trzeba było ograć mistrzów Włoch, czyli Inter. 16 lutego byliśmy świadkami bardzo wyrównanego pojedynku, jak przystało na starcie wiceliderów włoskiej Serie A i angielskiej Premier League. Nerazzurri chcieli wykorzystać atut swojego boiska, ale to Liverpool świetnie wypunktował rywala w ostatnim kwadransie spotkania, wygrywając 2:0 (0:0) po bramkach Roberto Firmino i Mohameda Salaha. Pierwszy krok wykonano pewnie.

Jak się okazało, rewanż na Anfield był najsłabszym momentem The Reds w całej kampanii. Gospodarze w rewanżu przegrali u siebie 0:1 (0:0) z Interem Mediolan, ale zaliczka z pierwszego spotkania (2:0) wystarczyła do awansu. Jedynego gola zdobył Lautaro Martinez, a jego koledzy dwa razy trafiali w słupek i raz w poprzeczkę. Do tego kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Alexisa Sancheza, a i tak byli blisko doprowadzenia do dogrywki. Liverpool przetrwał ten wieczór i zameldował się w ósemce.

Ćwierćfinał - Benfica Lizbona odarta z marzeń

A tam czekała już ekipa Orłów z Lizbony, które po drodze wyrzuciły za burtę m.in. Barcelonę oraz Ajax Amsterdam. Na Estadio da Luz zapowiadał się więc fantastyczny wieczór, ale tylko jedna z ekip miała powody do radości. "Walec Juergena Kloppa rozjechał kolejnego rywala, tym razem Benficę w Lizbonie 3:1 (2:0) i przed rewanżem na Anfield ciężko sobie wyobrazić, by coś miało powstrzymać The Reds. W tegorocznej Lidze Mistrzów wygrali osiem z dziewięciu rozegranych meczów. I wciąż im mało" - pisaliśmy na naszych łamach.

W rewanżu Anglicy szybko rozstrzygnęli rywalizację, a potem obie ekipy popuściły wodze fantazji i kibice zobaczyli grad bramek. Liverpool FC został półfinalistą piłkarskiej Ligi Mistrzów zgodnie z planem. Piłkarze wicelidera Premier League zremisowali w rewanżowym meczu 3:3 (1:1) z Benfiką Lizbona. Goście z Portugalii przegrywali już 1:3, ale byli w stanie ambitnie i z honorem pożegnać się z rozgrywkami. Dwa gole zdobył Roberto Firmino. A jego zespół zameldował się w czwórce po dwóch latach przerwy.

Półfinał - Żółta Łódź Podwodna wreszcie zatopiona

Walkę o finał The Reds musieli stoczyć z rewelacją rozgrywek, czyli ekipą Villarrealu, która właśnie pozbawiła szans na sukces Bayern Monachium. I już na dzień dobry Liverpool zatopił Żółtą Łódź Podwodną na Anfield. W pierwszym spotkaniu półfinałowym podopieczni Juergena Kloppa pokonali 2:0 (0:0) Villarreal CF. Gole dla gospodarzy zdobyli: trafienie samobójcze Pervis Estupinan oraz Sadio Mane. Dobrze pojedynek poprowadził polski sędzia Szymon Marciniak, który nie uznał dwóch bramek dla miejscowych.

Kibice z Hiszpanii przed rewanżem liczyli na jakiś piłkarski cud i odrodzenie swoich pupili. I przecierali oczy ze zdumienia do przerwy, bo ich modły zostały wysłuchane. Żółta Łódź Podwodna odrobiła straty, walczyła heroicznie z The Reds, ale po zmianie stron w pięć minut została odarta z marzeń przez Anglików. Przegrała kapitalny pojedynek 2:3 (2:0), a Liverpool do zwycięstwa poprowadził kapitalny duet: Luis Diaz - Sadio Mane. Zadanie wykonano, zespół awansował do finału.

Finał - Liverpool FC może napisać historię Ligi Mistrzów

Pozostał więc już tylko jeden krok do miejsca w historii, czyli starcie z Realem Madryt w finale Champions League. To już trzeci taki pojedynek w historii, a drugi, który rozegrany zostanie w Paryżu. W 1981 roku na Parc des Princes The Reds ograli Królewskich 1:0 po bramce Alana Kennedy'ego w 82. minucie meczu. Drugie starcie obu potęg w finale to oczywiście pamiętny mecz z 2018 roku. Koszmarne błędy Lorisa Kariusa, fantastyczna przewrotka Garetha Bale'a i triumf Los Blancos 3:1 (0:0) na Stadionie Olimpijskim w Kijowie.

Czy właśnie nadszedł czas na rewanż? Real Madryt jeszcze nigdy nie przegrał w finale LM, ale jego trener ma złe wspomnienia z pojedynków z Liverpoolem. To Carlo Ancelotti prowadził AC Milan w 2005 roku, gdy Rossoneri prowadzili 3:0 do przerwy z The Reds, a potem Anglicy wyrównali na 3:3, by wygrać pamiętny konkurs rzutów karnych dzięki Jerzemu Dudkowi 3:2 i sięgnąć po puchar. Wspólnych wątków nie brakuje, a ostatnio obie potęgi mierzyły się przed rokiem w ćwierćfinale. Real wygrał u siebie 3:1, na Anfield padł remis 0:0, a oba mecze rozegrano bez fanów przez pandemię.

Droga Liverpool FC do finału Ligi Mistrzów:

Faza grupowa

  • AC Milan - 3:2, 2:1
  • FC Porto - 2:0, 5:1
  • Atletico Madryt - 2:0, 3:2
  • 1/8 finału

  • Inter Mediolan - 0:1, 2:0
  • 1/4 finału

  • Benfica Lizbona - 3:3, 3:1
  • 1/2 finału

  • Villarreal CF - 2:0, 3:2
  • Razem: 12 meczów; 10 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka. Bramki: 30-13

    Finał Ligi Mistrzów w 2022 roku odbędzie się na Stade de France w Saint-Denis pod Paryżem. Pierwszy gwizdek w meczu Liverpool FC - Real Madryt już o godzinie 21:00 czasu polskiego. Zawody poprowadzi Francuz Clement Turpin, a transmitować je będą Polsat Sport Premium oraz TVP 1. Kto zostanie najlepszą klubową drużyną Europy? Już wkrótce wszystko będzie jasne.

    Czytaj także: