
Rodzice, uczniowie i nauczyciele bronią gdańskiego gimnazjum, w którym uczą się dzieci polityków: ministra Sławomira Nowaka i Andrzeja Jaworskiego, posła PiS. Zajawka materiału, który będzie można zobaczyć we wtorek w programie TVP "Magazyn Ekspresu Reporterów", jest ich zdaniem tendencyjna. Od kilku dni szkoła się z niej tłumaczy, mimo że sprawa tak naprawdę dotyczy zakonników. W całej aferze zapomniano chyba, że najbardziej cierpią na tym dzieci, w obronie których rozpętano "burzę".
To co jest nagrane, pozostaje nagrane. Nie zmienia to faktu, że pozostają nielegalne, kręcone bez zgody i wiedzy ludzi, których na nich uwieczniono. Mam wrażenie, że to rodzaj zemsty. Jednak chciałbym w imieniu pozostałych braci i swoim przeprosić za zachowanie uwiecznione na nagraniach. Po prostu czuliśmy, że jesteśmy w domu. CZYTAJ WIĘCEJ
– Jak najszybciej chciałbym się dowiedzieć, o co chodzi. Od tygodnia obserwuję, co się dzieje. Jestem zaniepokojony. Dla mnie jest oczywiste, że bracia zachowali się tak, jak nie powinni. Alkohol i wulgaryzmy naprawdę ciężko będzie usprawiedliwić – przyznaje inny rodzic, który prosi o anonimowość. Dodaje jednak, że szkoła postąpiła w tej sytuacji tak, jak należało. – Brat Krzysztof jest zawieszony i jest poza szkołą, zorganizowano spotkanie, a na stronie internetowej szkoły pojawiły się też przeprosiny. To dla mnie konkretne decyzje, które mnie w tej sytuacji satysfakcjonują – dodaje.
Wraz z Radą Zakonu nie mogliśmy przejść obok takich posądzeń obojętnie. Wysłaliśmy brata Krzysztofa na specjalistyczne badania, by poznać prawdę. Okazało się, że nie nadużywa alkoholu. To jest udokumentowane lekarską opinią. Nie mam jej przy sobie, bo to prywatny dokument brata Krzysztofa. Nam wystarczy to za dowód. CZYTAJ WIĘCEJ
Również rodzice i nauczyciele zgodnie podkreślają, że nigdy nie widzieli brata Krzysztofa w stanie nietrzeźwym.
Sporo zamieszania zrobiła też część materiału TVP o erotycznych dowcipach zakonnika o "ptakach". Dyrektor Zespołu Szkół wyjaśnił, że chodziło o klatkę z ptakami, które hodował brat Wiesław. Dwa z trzech ptaków zdechły.
W szkole nic takie nie miało wcześniej miejsca. Jak rozmawiałem z córką powiedziała, że dzieci o tym rozmawiają, ale nigdy z nich nie słyszał nigdy od nauczycieli wulgaryzmów ani nie było czuć od nikogo alkoholu.
Nie mam mentalności człowieka z dochodzeniówki, więc nie dociekam, kto to zrobił i dlaczego, ale niewątpliwie jest to jedna z najwredniejszych form donosu, jaką można sobie wyobrazić. Ktoś miał wredną intencję: chciał zaszkodzić. Niestety uderza to w całą szkołę.
Oczywiście należy interweniować, kiedy dzieciom dzieje się krzywda, kiedy nauczyciele przekraczają granice, kiedy zachowanie dyrekcji zagraża bezpieczeństwu uczniów. Pytanie tylko, czy koledzy z pracy dowcipkujący między sobą o ptakach czy nawet pijący po szkole i przeklinający to wystarczający powód, żeby wytaczać takie działa, jak zrobiono to w tym przypadku. I to jeszcze przed właściwą emisją materiału.

