Antoni Macierewicz od lat może cieszyć się pewną pozycją w ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS jednak nie zawsze bronił partyjnego kolegi. W wywiadzie do książki "MY" z 1994 roku polityk stwierdził, że "coś się zacięło, nastąpił jakiś odjazd". Mówił wówczas o "listach Macierewicza", które pozwoliły utworzyć znany wszystkim mit o "spisku potężnych sił".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– (U Macierewicza - red.) w pewnym momencie kariery życiowej coś się zacięło, nastąpił jakiś odjazd – tak o Antonim Macierewiczu wypowiedział się Jarosław Kaczyński. W 1994 roku udzielał wywiadu do książki "MY". Opowiadał wówczas o "nocy teczek".
Ujawnienie listy Macierewicza pozwoliło prawicy na zbudowaniu mitu o "spisku potężnych sił", "wrogach lustracji". To także wtedy oficjalnie rozpoczęto trwający do dziś spór o "dekomunizację".
Jarosław Kaczyński jednak nie zawsze powielał narrację o "spisku". Z okazji 30. rocznicy upadku rządu Olszewskiego na Twitterze przypomniano dawny wywiad obecnego prezesa PiS.
– Jeżeli chodzi o Macierewicza, pamiętaj o jednej rzeczy, że jest to człowiek, który na pewno ma swoje wady i podjął wtedy złą decyzję (teraz nie mam co do tego wątpliwości) – powiedział Teresie Torańskiej.
– Jest to człowiek niewątpliwie zręczny, wykształcony, sprawny intelektualnie, inteligentny i generalnie rzecz biorąc wyrobiony politycznie, u którego w pewnym momencie kariery życiowej coś się zacięło, nastąpił jakiś odjazd – dodał.
Jak stwierdził Kaczyński, Antoni Macierewicz już w 1981 roku "zaczął żeglować w tę stronę, gdzie w końcu wylądował". – Być może doprowadziła go do tego jego wojna ze środowiskiem lewicowym, odbierana przez niego bardziej emocjonalnie niż racjonalnie, nie wiem – zasugerował.
"Noc teczek". Antoni Macierewicz wywołał burzę swoimi listami
Wydarzenie, potocznie nazywane "nocą teczek", było jednym z największych przesileń politycznych. Przypomnijmy, że w 1992 roku przygotowano tzw. "listy Macierewicza", które miały ujawnić, jacy urzędnicy, politycy i parlamentarzyści podjęli współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.
Janusz Korwin-Mikkewykorzystał zamieszanie wokół złożonego przez Unię Demokratyczną wniosku o wotum nieufności wobec rządu Olszewskiego. Złożył uchwałę lustracyjną, która zobowiązywała Macierewicza do ujawnienia nazwisk.
Po dostarczeniu kopert z danymi 64 domniemanych współpracowników SB przewodniczącym klubów parlamentarnych doszło do przyśpieszenia odwołania rządu Jana Olszewskiego.
Dymisja premiera była jednak wierzchołkiem góry lodowej. Na listach znalazło się bowiem nazwisko Lecha Wałęsy. Co więcej, o współpracę z SB niesłusznie oskarżono także Włodzimierza Cimoszewicza czy Wiesława Chrzanowskiego, który w trakcie "nocy teczek" pełnił funkcję marszałka Sejmu.