Co widzisz, gdy słyszysz słowo "rasizm"? Polityków i wykładowców? Zapewne nie. A to ich postawy decydują o tym, że potem rasiści czują się bezkarni. "W Wielkiej Brytanii nie do pomyślenia jest, żeby konserwatyści szli w marszu z neofaszystami. A w Polsce dokładnie to się dzieje" – mówi nam prof. Rafał Pankowski, ekspert ds. rasizmu.
Kuba Przygoński, znany motocyklista, szybko wytłumaczył się z tego wpisu – twierdząc, że ktoś włamał mu się na konto. Niesmak jednak pozostał, a wielu czytelników, co widać po komentarzach pod tekstem, nie wierzy Przygońskiemu.
Niestety, rasizm to nie tylko domena stadionów i łysych nacjonalistycznych radykałów. To także część polityki i nauki – o czym opowiada nam dr hab. Rafał Pankowski, profesor na Collegium Civitas, ekspert ds. rasizmu, zastępca naczelnego w antyrasistowskim piśmie "Nigdy Więcej".
"Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść" – to nie tekst z ustawki kiboli, a z sejmowej mównicy. Nie pierwszy zresztą, rzucany pod adresem posła Johna Godsona. Wśród polskich elit rasizm to nic nowego?
Dr Rafał Pankowski: Faktycznie jest coś na rzeczy i jest o czym mówić. Rasizm często
Godson ofiarą rasizmu
"Na 460 posłów na pewno rasistów znajdziemy. Są w Sejmie, jak w każdym środowisku. Bo przecież jakie społeczeństwo, tacy posłowie" – twierdzi w rozmowie z naTemat poseł PO Jerzy Borowczak. Tak skomentował fakt, że podczas przemówienia Johna Godsona z sali padały niewybredne żarty na temat koloru skóry posła. CZYTAJ WIĘCEJ
kojarzy się ze stadionem, pseudokibicami, którzy obrażają czarnoskórych piłkarzy. Ale nawet wśród tych środowisk uproszczeniem byłoby mówić, że to tylko taki lumpen-proletariat. Wśród pseudokibiców też można dostrzec ludzi pochodzących z różnych środowisk, także dobrze sytuowanych czy absolwentów uczelni.
Rasizm pojawia się więc także wśród tak zwanych elit i w Polsce jest to naprawdę istotny problem.
Rasistowskie wypowiedzi, niestety, nie są jednoznacznie uważane za wykraczające poza normy społeczne. Co z tego, że są przepisy, które określają karę za rasizm, skoro elity polityczne tolerują to zjawisko.
W Brunatnej Księdze mamy opisy pobić na stadionach, ale z drugiej strony mamy tam też wypowiedzi osób ze środowisk politycznych, które legitymizują rasizm. Tak było po przyjściu posła Johna Godsona, w stronę którego padały rasistowskie komentarze jego kolegów. A przecież powinni być wzorem kultury. Ale głupawe komentarze między posłami to jedno, a trzeba pamiętać, że poglądy rasistowskie prezentowane były także z mównicy sejmowej. Robił to m.in. Artur Górski mówiąc o "zmierzchu białego człowieka", co było ewidentnym skandalem. A Jarosław Kaczyński wtedy stwierdził, że "poseł Górski ma prawo mówić, co chce".
Czy, w takim razie, polityczny rasizm to domena tylko prawicy?
I tak, i nie. Z jednej strony, takie szowinistyczne postawy często łączą się ze światopoglądem nacjonalistycznym, zwłaszcza radykalnym. Na dodatek w Polsce podział na prawicę demokratyczną i taką skrajną jest bardzo słabo zaznaczony. W Wielkiej Brytanii nie do pomyślenia jest, żeby konserwatywni politycy szli w jednym marszu z neofaszystami. A w Polsce dokładnie to się dzieje: posłowie PiS biorą udział w marszu organizowanym przez faszyzujący ONR. Parlamentarna prawica akceptuje rasistowskie wypowiedzi, na Opolszczyźnie działacz tej partii organizuje marsz antyniemiecki.
A z drugiej strony?
Nie można tego wtłoczyć w podział lewo-prawo. To szersza kwestia, dotycząca kultury społecznej i nie jest to problem tylko prawicy.
W środowiskach akademickich też można spotkać się z takimi osobami? O tym bowiem rzadko się mówi, a akurat od wykładowców, profesorów i doktorów mamy chyba prawo wymagać, że nie ulegną takim postawom.
Tu mała dygresja historyczna: nie zapominajmy, że postawy rasistowskie, faszystowskie, były w dużej mierze produktem pseudonauki. Pseudonauka wspierała te doktryny. Również na polskich uniwersytetach i nie tylko w kwestii antysemityzmu.
I dziś nadal można spotkać wykładowcę-rasistę?
To zależy od uczelni, wydziału. Tutaj dużą rolę pełnią elity akademickie, które powinny zajmować się tym problemem. Niestety, często jest przyzwolenie dla poglądów
"Wstajesz czy chcesz banana?"
Takie słowa padły z ust jednego z angielskich sędziów piłkarskich w stronę zawodnika Chelsea Londyn. Sprawa oburzyła opinię publiczną w Wielkiej Brytanii. CZYTAJ WIĘCEJ
rasistowskich. Przykładem chociażby UMCS w Lublinie, gdzie jedna pani profesor zwracała się do koleżanki per "Ty Żydówo".
Tutaj bardzo ważna jest odpowiedzialność elit, również tych naukowych. Muszą one mieć świadomość, że nie tylko przekazują wiedzę, ale w jakiś sposób też wychowują, kształtują. Język typu "Ty Żydówo" zdecydowanie nie mieści się w tym etosie akademickim.
Z doświadczenia wiem, że zdarzało się to również na Uniwersytecie Warszawskim, ale nie chcę wdawać się tu w szczegóły.
Jak karać takie osoby? Bo dopóki takimi sprawami nie zajmują się media, przechodzą one bez echa.
To, jaka zostanie nałożona kara, to odpowiedzialność uczelni. Wszystkie mają takie procedury, komisje etyki i teoretycznie coś z tym robią.
W praktyce zaś różnie z tym bywa. Zastanówmy się jednak – w jaki sposób rasizm wśród elit szkodzi Polsce?
Przede wszystkim zatruwa życie publiczne w Polsce, ale, co gorsze, legitymizuje agresję, również fizyczną. Taki język w przestrzeni publicznej niszczy zaufanie i szacunek między ludźmi. A prawda jest taka, że Polska będzie coraz bardziej różnorodna.
Niektórzy politycy wychodzą z założenia, że różnorodność nie jest nam potrzebna. Mariusz Błaszczak z PiS mówił jakiś czas temu, że "polityka multi-kulti prowadzi donikąd".
To świadczy o ślepocie i niezrozumieniu tego, jak Polska będzie się zmieniać. Historycznie przecież byliśmy państwem wielonarodowym. Straciliśmy to na skutek II wojny światowej. Teraz podlegamy procesom globalizacyjnym i chociażby ze względy na system emerytalny, by poprawnie funkcjonował, trzeba będzie przyjmować obcokrajowców. I to w jakiś sposób naturalne. Ale jeśli wśród elit będzie akceptacja dla rasizmu, to proces ten może być utrudniony.
Może więc od polityków i wykładowców ważniejsze jest to, co mówią celebryci? Oni trafiają do o wiele szerszej grupy odbiorców.
Na pewno kultura popularna odgrywa tutaj ważną rolę. Na przykład muzyka współczesna, popularna, jest w dużej mierze oparta na "czarnej" muzyce. To
Z czego wolno żartować?
O rasizm byli oskarżani również znani showmani: Kuba Wojewódzki i Michał Figurski. Oni sami twierdzili, że to tylko żarty mające obnażać polski rasizm, ale prokuratury nie przekonywały takie tłumaczenia. CZYTAJ WIĘCEJ
paradoksalne, ale zdarza się, że rasizm prezentowany jest na przykład w piosenkach hip-hopowych – co zakrawa na absurd.
Tyle że środowiska hip-hopowe często odcinają się od takich zachowań. Ba – w wielu utworach hip-hopowych przekaz jest taki, żeby drugiego człowieka szanować. Tak po prostu, a sam przekaz jest szczery, nie stoi za nim żadna walka o wizerunek, jak w przypadku chociażby polityków.
Wynika z tego, że hip-hopowcy stają na wysokości zadania lepiej, niż politycy – i to jest optymistyczne. I nie tylko oni, bo gdy organizowaliśmy akcję "Muzyka przeciwko rasizmowi", był spory odzew, pozytywny. Jedynym muzykiem, który miał opory by wziąć udział, był Paweł Kukiz.
Można więc tutaj zastanowić się też, jaka jest rola celebryty w kształtowaniu takich postaw. Ostatnio Kukiz wycofał się ze wspierania marszu ONR, ale przez kilka lat jego nazwisko było wykorzystywane dla legitymizacji i promocji tego wydarzenia.
Na szczęście marsz to na tyle medialne wydarzenie, że przy każdej jego okazji toczą się liczne dyskusje, również o rasizmie. A co z rasizmem codziennym, wśród innych elit: lekarzy, prawników, biznesmenów? Współczynnik rasizmu w tych środowiskach jest większy, mniejszy, niż w innych?
Trudno tu mówić o jakiejś automatycznej korelacji, że na przykład im ktoś bogatszy, tym bardziej tolerancyjny. To bardziej złożona kwestia kulturowa, nie dotyczy zawartości portfela. W biznesie z kolei często pracują ludzie z różnych krajów, kultur, i istotne jest, żeby kształtowały w firmach poszanowanie dla drugiego człowieka.
Czy w związku z tym biznes powinien być odpowiedzialny za kształtowanie pewnych postaw?
Podobnie jak w kwestiach ekologicznych biznes ma istotną odpowiedzialność, tak samo powinno być w kwestii rasizmu. Na szczęście taka społeczna odpowiedzialność biznesu jest w Polsce coraz istotniejsza i świadomość tego środowiska będzie rosnąć.