Władimir Putin rzekomo rozgrywał Emmanuela Macrona. Kreml miał nie tylko osaczyć prezydenta Francji, ale również wyprowadzić go w pole w kwestii chęci rozmowy z Joe Bidenem. – Putin cieszył się robieniem wielkiego zachodniego przywódcy w konia – skomentował dla Politico ekspert ds. dyplomacji Michel Duclos.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak się okazuje, przy negocjacjach prowadzonych przez prezydenta Francji był reżyser Guy Lagache. Na podstawie zgromadzonego materiału przedstawił film dokumentalny pt. "Prezydent, Europa, wojna".
Media przykuły szczególną uwagę do rozmowy z Władimirem Putinem z 20 lutego. Na cztery dni przed rozpoczęciem nielegalnej inwazji dyktator okłamywał Macrona, mówiąc, że jest gotowy spotkać się z Joe Bidenem w Genewie.
Przedstawiciel Zachodu zaproponował bowiem, by przywódca Rosji podjął rozmowę ostatniej szansy z prezydentem USA.
– To propozycja, która zasługuje na wzięcie pod uwagę. Jeśli chcesz, abyśmy byli zgodni co do sposobu jej sformułowania, proponuję, abyśmy poprosili naszych doradców, aby zadzwonili do siebie jak najszybciej – powiedział Putin.
Szczyt nigdy nie doszedł do skutku. Gdyby Macron w zapewnienia Putina nie uwierzył, do wojny i tak by doszło. Jest to jednak znaczna wpadka wizerunkowa. Sytuację ocenił były ambasador Francji w Szwajcarii Michel Duclos.– Znając Rosję, to pokazuje, jak Putin cieszył się robieniem wielkiego zachodniego przywódcy w konia. Widać przebłyski jego niemal szyderczej swawoli – powiedział.
Politico zauważyło, że szczególnie interesującą kwestią jest dopuszczenie Lagache'a do dokumentowania rozmów Emmanuela Macrona. Pałac Elizejski dotychczas był dość nieufny wobec prasy. Tymczasem dokumentalista mógł nie tylko poznać, ale i zarejestrować rozmowy na szczycie.