W sierpniu 2020 roku CBOS przegrał rządowy przetarg na wykonanie badań społecznych. To miało nie spodobać się współpracownikom premiera, którzy mieli sugerować, aby odwołać szefową tej instytucji. "Moim zdaniem to przyczynek do zwolnienia Pani Dyrektor Grabowskiej. Wielki wstyd" – miał pisać jeden z nich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wyciekły kolejne e-maile, które mają pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka
Po raz drugi w tym tygodniu dotyczą one Centrum Badania Opinii Społecznej
O sprawie przegranego przetargu z błędu CBOS informowała wówczas "Rzeczpospolita". Chodzi o to, że 2020 roku Kancelaria Premiera ogłosiła publiczny przetarg na "Wykonanie badań społecznych" na potrzeby rządu. "Pierwsze miało objąć co najmniej tysiąc Polaków, drugie szacowano na 600 wywiadów i trzecie na 9 wywiadów" – pisał dziennik.
KPRM nie podał tematów sondażu, a pojawił się m.in. wymóg badania na grupie reprezentatywnej oraz szybki termin realizacji i przekazania raportu z każdego z badań. Do przetargu zgłosił się też CBOS, ale oferta została odrzucona, gdyż brakowało w niej dokumentów. Komisja nie mogła się dowiedzieć na przykład, jaka jest cena oferty i czy spełnia ona wymagane kryteria.
Otoczenie Morawieckiego miało sugerować, aby zwolnić szefową CBOS
Jest jednak coś więcej. Okazuje się bowiem, że w dniu publikacji artykułu w "Rzeczpospolitej" premier Mateusz Morawiecki miał zapytać swoich współpracowników o szczegóły tej sprawy.
Na jego pytanie premiera miał odpisać Tomasz Matynia, czyli przedstawiciel premiera w Radzie CBOS. "Szefie, szkoda w ogóle pisać... Poprosiliśmy ich żeby się zgłosili, ale tego, żeby wysłali dokument z podpisem już nie miałem jak przypilnować. To była olbrzymia szansa dla CBOS. Moim zdaniem to przyczynek do zwolnienia Pani Dyrektor Grabowskiej. Wielki wstyd" – brzmi treść tego e-maila na stronie "Poufna Rozmowa".
"Przecież to jest działanie na szkodę CBOS! Tak jak napisał Tomek tę kobietę powinno się odwołać natychmiast" - miała napisać z kolei Anna Wójcik, dyrektor biura Prezesa Rady Ministrów.
W podobnym tonie brzmi wiadomość, którą miał wysłać Norbert Maliszewki. On także zasiada w Radzie CBOS. "Zgadzam się, że taki błąd może być też powodem do dymisji" – czytamy w tym e-mailu.
Dodajmy, że serwis "Poufna Rozmowa" opublikował w tym tygodniu jeszcze inne e-maile, które dotyczą CBOS-u. Dotyczą one także rozmów premiera z jego otoczeniem na temat CBOS-u.
"Michał spotkaj się z panią profesor Grabowska i przewodniczącym rady cbos-u aby poprosić ich o to co Andrzej ci jutro pokrótce przedstawi – oni mi ostatnio sporo namieszali poprzez swoją Niefrasobiliwość" (pisownia oryginalna - przyp. red.) – czytamy w domniemanej wiadomości szefa KPRM do premiera z 2 grudnia 2018 roku.
Odpowiedź przyszła 10 dni później. "Oczywiście. Jutro cały dzień jestem w KPRM, więc czekam na info od Andrzeja i działam" – obiecał. Następnie zdał także Morawieckiemu relację z tego, jako poszła rozmowa.
W czasie, którego dotyczą te wiadomości, pojawił się sondaż nieobejmujący Beaty Szydło. Rozmówca Wirtualnej Polski z KPRM przekonywał wówczas, że usunięcie Szydło nie jest przypadkiem. - Nie bądźmy dziećmi. Za wykasowaniem Beaty z rankingu stoją ludzie Morawieckiego. Szczyt finezji, prawda? - mówił.
Jak przypominał w poniedziałek portal, CBOS nie potrafił wówczas odpowiedzieć na pytania o przyczynę nieuwzględnienia Szydło w badaniu.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.